Odpowiedź jest następująca: Jezus Chrystus przyniósł ze sobą NOWOŚĆ, którą nie wszyscy potrafili przyjąć. Ta nowość wyrażała się w tym, że według Starego Testamentu Mesjasz miał być człowiekiem i w ten sposób być wysłannikiem Boga. Jezus natomiast zgłosił roszczenia, że On sam jest BOGIEM, co przynajmniej przez część Żydów zostało odebrane jako bałwochwalstwo, stąd według nich popełnił grzech i musiał zginąć. Z tego „nieporozumienia” wynikają dwa wnioski: Jezus żądał od Żydów, i pogan zarazem, nowego aktu wiary; aby Go przyjąć, nie wystarczało wczytać się w Stary Testament. Jezus Chrystus sam dla siebie staje się miarą, co znaczyć być Mesjaszem i w NIEGO trzeba uwierzyć. A jeśli tak, to postać Chrystusa, jak została zapisana w Nowym Testamencie, była nie do wymyślenia. Żaden człowiek, a zwłaszcza wychowany na Starym Testamencie, nie mógłby napisać o Nim to, co teraz czytamy, gdyby nie spotkał się „z rzeczywistością”. Apostołowie jako Żydzi byli tymi, którzy uwierzyli. I dlatego raz jeszcze na nowo mogli odczytać w świetle czynów i słów Jezusa Stary Testament i ukazać, że wyszedł na jaw głębszy jego sens, który do tej pory był ukryty. Św. Piotr w swoim wystąpieniem ukazuje tę nową egzegezę. Ale jednocześnie poszedł dalej i powiedział coś, co było nie do wymyślenia dla człowieka, że oto ten historyczny człowiek, którego wszyscy znali, powstał z grobu. Gdyby to się wcześniej nie stało faktem, Piotr nigdy by czegoś takiego nie powiedział. Nie mówi on, że „jakiś” człowiek „za morzami, za lasami” powstał z grobu, ale ten oto konkretny człowiek, którego znacie, a MY jesteśmy tego świadkami. To świadectwo potwierdzili ofiarą własnego życia, to świadectwo przez następne trzy wieki potwierdzali chrześcijanie i powiedzmy szczerze, czynią to do dziś. Ta sama konstrukcja dotyczy ewangelicznego opisu spotkania zmartwychwstałego Pana z niewiastami. Każdy, kto zna tamtą kulturę, a kultura ta przetrwała do dziś w świecie arabskim, zaakceptowana też przez islam, wie, że żaden mężczyzna nie zapisałby, że Chrystus jako pierwszym ukazał się kobietom i ich uczynił wysłannikami do mężczyzn. Jeśli zatem taki mamy zapis, to istotnie treść tego orędzia musiała najpierw zaistnieć. Plotka, o której mowa, jest zapewne świadectwem jakiegoś szczególnego „oporu” przed przyjęciem Jezusa Chrystusa jako Mesjasza. Śladów takiego oporu w Nowym Testamencie możemy znaleźć więcej, chociażby w Ewangelii Jana 9 (opis uzdrowienia niewidomego od urodzenia). Widzimy, do jakich nieprawdopodobnych konstrukcji myślowych uciekają się faryzeusza, byleby nie uznać, że to Chrystus uzdrowił niewidomego od urodzenia, bo konsekwentnie musieliby uznać Go za Mesjasza. Tu rodzi się w nich absolutny sprzeciw. I tak jest do dziś. Są tacy, którzy jako wierzący odchodzą. I są tacy, którzy jako niewierzący się nawracają.