Czasem pojawia się przykre uczucie „pełności” lub rozpierania po posiłkach, a nawet wymioty. Chorobę wywołuje bakteria
Helicobacter pylori, którą jak się okazuje zainfekowanych jest większość ludzi na świecie. Najczęściej zasiedla nasz żołądek jeszcze w dzieciństwie. Wystarczy, że chora matka poda dziecku oblizany przez siebie smoczek.
U większości chorych przez długi czas nie ma żadnych objawów, choć wrzody mogą się rozwijać i uszkodzić naczynia krwionośne żołądka. W efekcie po latach może dojść do śmiertelnie niebezpiecznego krwotoku lub perforacji (przebicia) żołądka. Obecność bakterii sprzyja też powstawaniu raka żołądka. Na szczęście sama infekcja nie wystarczy do rozwoju choroby wrzodowej. Do jej powstania przyczynia się także m.in. stres, złe odżywianie, palenie papierosów i przyjmowanie niesteroidowych leków przeciwzapalnych. Wiele zależy więc od nas samych i naszego stylu życia. Czy jesteśmy zainfekowani Helicobacter pylori można się przekonać, wykonując prosty test kupiony w aptece. Pewniejsze jednak jest badanie polegające na pobraniu wycinka błony śluzowej żołądka. Jeśli lekarz uzna, że powinniśmy poddać się leczeniu, to nie jest ono skomplikowane. Trwa 10 dni i polega na podaniu choremu dwóch leków przeciwzapalnych, w tym antybiotyku, a także środka zmniejszającego wydzielanie kwasu żołądkowego. Nie chroni to jednak przed ponowną infekcją.