„Komu z nas dom w Emaus nie jest bliski? Kto nie szedł tą drogą w wieczór, gdy wszystko zdawało się stracone? Chrystus dla nas umarł. Zabrał Go nam świat, filozofowie i uczeni. Na ziemi nie było już żadnego Jezusa. Kiedy wlekliśmy się drogą, ktoś pojawił się u naszego boku. Byliśmy sami i nie sami. Zapadał wieczór. Jakieś otwarte drzwi, ciemne pomieszczenie, w którym płomień paleniska oświetlał podłogę i poruszał cieniami. O połamany chlebie! (...) Zostań z nami, bo dzień się już nachylił, życie się kończy…”.
Przywołaliśmy tę niezapomnianą scenę z Ewangelii według św. Łukasza w literackim ujęciu Życia Jezusa, powieści znanego francuskiego pisarza katolickiego François Mauriaca. W tych dwóch uczniach – z których Ewangelista podaje imię tylko jednego, Kleofasa – odzwierciedla się doświadczenie wszystkich wierzących. Oni także idą drogą z Jerozolimy do miasteczka Emaus (zresztą różnie identyfikowanego przez archeologów, a co za tym, idzie tajemniczego i „otwartego” na wiele miejsc). Łączy ich smutek i zwątpienie. Są samotni i zawiedzeni.
A jednak nie są sami, zbliża się bowiem do nich nieznajomy podróżny. Tutaj zostawiamy literacką interpretację francuskiego powieściopisarza i wracamy na karty Ewangelii i do jej wewnętrznego znaczenia. Zmartwychwstały i chwalebny Chrystus nie jest rozpoznawalny w zwykłym, konkretnym doświadczeniu; przypomnijmy sobie Marię Magdalenę, która myli Zmartwychwstałego ze stróżem jerozolimskiego ogrodu cmentarnego (J 20, 14–16). Dlatego konieczna jest nowa forma poznania. Jest nim wiara, proces składający się z dwóch etapów. Pierwszym jest słuchanie Pisma Świętego wyjaśnianego przez jeszcze nierozpoznanego Chrystusa według klucza chrześcijańskiego. Następnym zaś – „łamanie chleba”, które , jak wiemy, w języku nowotestamentalnym oznacza Eucharystię.
Jeśli dobrze przyjrzymy się tym dwóm momentom, to zdamy sobie sprawę, że tworzą one już liturgię chrześcijańską, w której również my uczestniczymy każdej niedzieli. Obejmuje ona czytanie Pisma Świętego i „łamanie chleba”, czyli ucztę eucharystyczną. Łukasz, odmalowując to wiosenne popołudnie sprzed dwóch tysięcy lat, podpowiada nam, gdzie my, tak jak uczniowie z Emaus, możemy spotkać zmartwychwstałego Chrystusa: przy słuchaniu słowa Bożego, które jest pierwszym etapem poznania, „pałało w nich serce”, ale dopiero przy „łamaniu chleba” „otworzyły się ich oczy i poznali” w podróżnym zmartwychwstałego Chrystusa.
Wezwanie, które stało się często śpiewaną pieśnią: „Pozostań z nami, Panie, bo mrok ziemię okrywa”, przekształca się w hymn do Chrystusa zmartwychwstałego, ponieważ wypełnia się Jego obietnica: „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28, 20), nie tylko przez „słowo życia” i „Ducha prawdy”, ale przede wszystkim przez ofiarowane nam ciało i krew. W Eucharystii także my „tworzymy jedno ciało, chociaż jest nas wielu, bo wszyscy spożywamy wspólnie ten sam chleb” (1 Kor 10, 17). Niemiecka poetka Gertrud von le Fort (1876–1971) pisała: „Proch naszych atomów zbiera się w jedno… / Ty wchodzisz w sam środek naszej samotności,/ by jak bramę rozewrzeć ją na oścież/ Jesteśmy jednym ciałem i jedną krwią”.
Tłum. Dorota Stanicka-Apostoł