Czyżby rację mieli ci, którzy świat dzielą na bogatych i biednych, mających władzę i przez władzę uciskanych?
Słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich” (Mk 9, 35) – są ostrzeżeniem dla ambitnych, powiedzmy jaśniej: dla przesadnie ambitnych. Większość rozmów ożywiona jest pragnieniem przekonania innych, że lepiej i więcej pracujemy od nich. Podobne rozmowy są toczone również w kościelnych środowiskach. Każdy chce podkreślić swoją rolę względem innych. Każdy chce być ważnym i chce być uznanym przez innych. Dotyczy to nie tylko osób, ale również grup i organizacji, które nieraz nie potrafią się zjednoczyć w słusznej sprawie. Jedni czegoś chcą bronić, inni czegoś się domagają. Problem jest aktualny, gdyż zdrowa ambicja, aktywność i konkurencja są motorem postępu społecznego. Wiemy, że pasywność, apatia, gnuśność były przez samego Pana Jezusa piętnowane. Gdzie jest tzw. złoty środek?
Czy istnieje rodzaj świętej ambicji? Świętą ambicją odznaczało się wielu reformatorów życia kościelnego. Znamy wielu wybitnych filozofów, teologów, założycieli życia zakonnego, dzięki którym życie Kościoła nabrało dynamizmu, a my w tym widzimy przejawy działania Bożego Ducha w świecie. Jest więc rodzaj świętej ambicji, znamionującej tych, którzy znają i miłują Boga. Paradoksalnie urzeczywistniają ideały Ewangelii, przyjmując postawę wielkodusznej i ofiarnej służby na wzór samego Jezusa, który przyszedł, aby służyć, a nie po to, żeby Jemu służono. Służyć znaczy naśladować Chrystusa, połączyć się więzami solidarności z innymi, nie oczekując niczego w zamian. Bł. Jan Paweł II przypomniał: „Jeżeli Kościół chce być dzisiaj znakiem nadziei dla społeczeństwa, musi w pełni żyć logiką służby”. Dotyczy to przede wszystkim posługi miłości. Trzeba być świadkami miłości w rodzinie, w parafii, w szkole, w miejscu pracy.
Po sprzeczce o pierwszeństwo Jezus zwołuje ponownie apostołów i tłumaczy im, jak można być wielkim i pierwszym w Królestwie Bożym. Przywołuje dziecko i stawia pośrodku nich. Jezus, Syn Ojca Niebieskiego, chce, byśmy mieli świadomość, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Chciejmy w prostocie serca, w zaufaniu do drugich, „skłonni do zgody, pełni miłosierdzia, wolni od obłudy” (por. Jk 3, 16) służyć Kościołowi i społeczeństwu.
Współcześnie bardziej niż kiedykolwiek potrzeba nam prostoty dziecka i mądrości mędrca. Unikajmy niepotrzebnych polemik i jałowych dyskusji, których pełno jest w środkach społecznego przekazu. Chciejmy służyć wspólnemu dobru i rozwojowi wiary w tym zlaicyzowanym świecie.
Nowa Ewangelizacja wymaga nowego widzenia człowieka i roli Kościoła. Zacznijmy od siebie, odpowiadając na wezwania Chrystusa. Bądźcie prości jak gołębice, a sprytni jak węże.