Logo Przewdonik Katolicki

Już nie chcę być w Kościele

Justyna Sowa
Fot.

Apostazja. Niezwykle modne ostatnio słowo. Chyba każdy już wie, że oznacza deklarację woli wystąpienia z Kościoła katolickiego. Ale ponieważ nie da się unieważnić sakramentu chrztu św., osoba ochrzczona nigdy w pełni opuścić Kościoła nie może. Choćby złożyła tysiąc deklaracji.

 

O co więc tak naprawdę w tym wszystkim chodzi? – To w sercu człowiek przyjmuje wiarę i w sercu ją odrzuca – tłumaczy ks. dr hab. Piotr Majer, kanclerz Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Krakowskiej. Są jednak tacy, którzy chcą, by odrzucenie to nabrało mocy urzędowej. Mówimy wtedy o apostazji formalnej, której potwierdzeniem jest zapis w świadectwie chrztu, że dany człowiek nie chce mieć z Kościołem katolickim nic wspólnego.

 

To ciężkie przestępstwo

Aby jednak akt odstępstwa rzeczywiście był ważny, konieczna jest wizyta w parafii i rozmowa z aktualnym księdzem proboszczem oraz obecność dwóch, pełnoletnich świadków, którzy potwierdzają wolę apostaty. – Spotkanie z kapłanem jest próbą znalezienia okazji, by z takim człowiekiem porozmawiać. By przekonać się, czym się kieruje, czy jego decyzja nie jest na przykład wyrazem uprzedzenia wobec danego księdza – mówi dalej ksiądz kanclerz. – Bo jeśli tak, to przecież nie musi to od razu skutkować odrzuceniem wiary. Wola dokonania apostazji jest niezwykle ważną decyzją. To także ciężkie przestępstwo, za które zaciąga się karę ekskomuniki. Obowiązkiem więc każdego księdza jest próbować odwieść od tych zamiarów.

 

Nie pytali, czy nakarmić

Można dokonać apostazji choćby poprzez zmianę wyznania. Ale formalny akt apostazji jest czymś innym. – To urzędowe przyjęcie do wiadomości czyjejś woli zerwania z Kościołem. Jest to przestępstwo kanoniczne, a nie jedynie wewnętrzne oddalenie, dlatego musi zaistnieć także w sferze publicznej – mówi rozmówca.

Jednym z koronnych argumentów apostatów jest fakt, że sakrament chrztu św. udzielany jest poza wolą chrzczonego, który jest wtedy dzieckiem. – Kiedy byliśmy mali, rodzice także nie pytali, czy nas przewijać, kąpać lub czy zgadzamy się jeść – odpiera argument ks. Majer. – Tak samo było z chrztem św. Rodzice chcą dla dziecka dobra, dlatego przyprowadzają je do Chrystusa.

 

Zawsze można powrócić

Warto wspomnieć także, że mimo iż apostazja jest ciężkim przewinieniem, to jednak nie bezpowrotnym. Na łono Kościoła można powrócić. – Apostata pozostaje ochrzczonym i żadne deklaracje tego nie unieważniają. Jeśli komunię z Kościołem nadwerężył, może to naprawić. Warunkiem jest odstąpienie od uporu, czyli uznanie, że tamten czyn był zły. Ekskomunika jest karą poprawczą, a to oznacza, że ma mobilizować do nawrócenia – tłumaczy rozmówca.

Przypadki powrotów, jak mówi ksiądz kanclerz, na terenie naszej archidiecezji rzeczywiście mają miejsce. Zdarza się to kilka razy w roku. – Nikt z proszących o możliwość powrotu nie usłyszał: nie – podkreśla ks. Majer.

 

Przeciwko modzie

Na postępujący proces laicyzacji w zasięgu ogólnoeuropejskim raczej nie mamy wpływu. Zawsze jednak możemy działać na „własnym podwórku”, w końcu każdy z nas ma być misjonarzem tam, gdzie przyszło mu żyć. Jak robić to wobec lansowanej mody na formalne opuszczanie wspólnoty Kościoła? – Najważniejsze jest świadectwo życia – bez namysłu odpowiada ksiądz kanclerz. – Nie ma mocniejszego argumentu niż przykład: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16).

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki