Logo Przewdonik Katolicki

Lew, niedźwiedź. wąż

kard. Gianfranco Ravasi
Fot.

Jakby uciekał człowiek przed lwem, a trafił na niedźwiedzia; jakby skrył się w domu i oparł się ręką o ścianę, a ukąsił go wąż. (Am 5, 19)

 

Na ścieżce, pośród stepu, zdyszany człowiek próbuje zgubić lwa, który wypatrzył go z daleka. Udaje mu się skręcić w ukryty szlak, ale oto wyrasta przed nim groźny niedźwiedź. Znajduje jednak drogę ucieczki: nieco dalej zauważa chatkę. Bliski zapaści dobiega do niej, przekracza próg, rygluje drzwi i opiera się dłonią o ścianę, by uspokoić oddech, ale żmija, która wślizgnęła się na mur, kąsa go w rękę i następuje jego koniec.

Amos, porok pochodzący z wioski na stepie na południe od Betlejem, lubi ozdabiać swą księgę naturalistycznymi obrazami odzwierciedlającymi wydarzenia z życia chłopów i pasterzy. Robi z   nich niezwykłe scenki przypominające scenariusz filmowy. Wystarcza mu 15 hebrajskich słów (z przyimkami włącznie), by w malowniczy sposób ukazać nieubłaganie tragiczne doświadczenie. Oczywiście, nasuwa się spontaniczne pytanie: jakie jest znaczenie przypowieści, zbudowanej na tym dramatycznym wydarzeniu?

Odpowiedź znajdziemy kilka wersów wcześniej, gdzie prorok wprowadza hebrajskie pojęcie Jom Jhwh, czyli dzień Pański, w tradycji chrześcijańskiej zwany Dies irae, dzień gniewu. Trzeba sprecyzować sens tego terminu: chodzi tu o wejście, najpierw dyskretne, ale na końcu jawne i wyraźne, Boga, sprawiedliwego Sędziego, w ludzką historię, niesprawiedliwą i gorszącą. Jest ono wyczekiwane przez skrzywdzonych, którzy, jak sugeruje Psalmista “wzdychają” do dnia, kiedy będą mogli zawołać: “Uczciwy ma nagrodę; doprawdy, jest Bóg, co sądzi na ziemi” (Ps 58, 12).

Na ostatnich stronach swej księgi (rozdz. 7–9) Amos zamieści pięć “wizji” – które również są swoistymi scenariuszami – zawierających opisy tych surowych wtargnięć Boga w historię. Oto mamy więc szarańczę spadającą na zieleniące się pole i pustoszące je; oto znów suszę wyjaławiającą ziemię; następnie konstruktora, który za pomocą ołowianego pionu mierzy krzywą ścianę i decyduje o zburzeniu jej; później widzimy kosz dojrzałych owoców, znak, że lato się kończy i zima stoi u progu; wreszcie klęskę wojskową z jej pochodem zniszczenia i śmierci.

Tak, głos proroków nie odzywa się, by koić, ale by niepokoić ociężałe i powierzchowne sumienia, jest rykiem trąby wstrząsającym przyzwyczajeniami i moralną obojętnością. Niemiecka poetka żydowska, Nelly Sachs (1891–1970), pisała w pięknej balladzie im właśnie poświęconej: “Gdyby prorocy wdzierali się przez drzwi nocy, rozdrapując rany na polach przyzwyczajeń, gdyby prorocy wdzierali się przez drzwi nocy, szukając ucha na ojczyznę, ludzkiego zamkniętego ucha, czy umiałbyś słuchać?”

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki