Ziemia dotknięta
PK
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny.
Zadziwia mnie Jan Chrzciciel swoim specyficznym, zagadkowym językiem. Pełno w nim symboli i metafor: plemię żmijowe, siekiera przyłożona do pnia drzew, chrzest ogniem, pszenica, plewy i wiejadło, co oczyszcza omłot. Jan lubi też komunikować się z ludźmi...
Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny.
Zadziwia mnie Jan Chrzciciel swoim specyficznym, zagadkowym językiem. Pełno w nim symboli i metafor: plemię żmijowe, siekiera przyłożona do pnia drzew, chrzest ogniem, pszenica, plewy i wiejadło, co oczyszcza omłot. Jan lubi też komunikować się z ludźmi niewerbalnie, bezdźwięcznie. Wtedy każdy szczegół zabiera głos, którego nie chwyta niewprawne albo przygłuche ucho. Swoje orędzie ma nawet Janowe odzienie z sierści wielbłądziej i skórzany pas około bioder. Nawet jego dziwne jedzenie: miód leśny i szarańcza.
Weźmy na przykład to ostatnie. Szarańcza trapiła kraje orientalne pustosząc pola i drzewa. Niezliczone ich roje każdej wiosny pojawiały się w Palestynie dzięki południowo-wschodnim, upalnym wiatrom z Arabii. Owady pustoszyły wówczas pola i drzewa całego regionu, zmierzając daleko ku północy, gdzie ostatecznie znajdowały śmierć w morskich falach. Ludzie Orientu nauczyli się przyrządzać i jeść szarańczę. Z czasem, prażona, stała się – podobnie jak miód pszczeli, nawet ten leśny – wybornym i cennym specjałem na stołach ludzi zamożnych.
Tora, czyli Biblia żydowska, którą na pewno znał św. Jan, wymienia i opisuje cztery gatunki szarańczy jadalnej. Natomiast Talmud, czyli żydowski komentarz do Tory, wylicza aż 800 (!) gatunków szarańczy nieczystej, której za żadne skarby świata Żydowi jeść nie wolno. Wśród takiego mnóstwa gatunków, w chmarach owadów znaleźć tylko te, którymi Prawo pozwalało się żywić – to był prawdziwy wyczyn! Na menu Jana Chrzciciela składała się szarańcza jadalna, to znaczy rytualnie czysta, o której wspomina Księga Kapłańska (11,21n). Jego jadłospis nie jest więc propozycją diety odchudzającej, lecz wezwaniem do wierności Słowu Bożemu.
Znam ludzi, którzy pod pozorem adwentowych czy wielkopostnych umartwień, żeby zrzucić z siebie niepotrzebne kilogramy i choć trochę upodobnić się do zalotnych hurys z kolorowych gazet, podejmują niemalże głodówkę. Płacą przy tym wysoką cenę za dietę hollywoodzką, poselską, kapuściano-prezydencką, czy jaką tam jeszcze… Co za żywieniowe akrobacje… Jan uczy mnie, abym siadając do stołu zobaczył, że moje codzienne posiłki, nawet jeśli są wykwintne i obfite, nie wystarczają! Potrzebny jest jeszcze głód Bożego Słowa i Chleba…