Jak wspomina Ksiądz Biskup pracę w naszej diecezji?
– Wspomnienia są ważne – one kształtują tożsamość człowieka i są fundamentem przyszłości. Posługa w archidiecezji krakowskiej to nieodległa przeszłość, jeszcze bardzo żywa w mojej pamięci. Jej istotą były spotkania z ludźmi i ślady tych spotkań są moim bogactwem. Są wśród nich spotkania z wielkimi ludźmi, bardzo uroczyste, ale i z najuboższymi, o których nie piszą media. Bardzo istotny ślad zostawili przede wszystkim krakowscy biskupi: kard. Karol Wojtyła – papież Jan Paweł II, którego beatyfikacja jest już tak bliska, kard. Franciszek Macharski i kard. Stanisław Dziwisz. Dom przy ul. Franciszkańskiej 3 jest bliski mojemu sercu i zawsze takim pozostanie. W nim w 1975 r. spotkałem się jako młody seminarzysta z kard. Karolem Wojtyłą. To on przyjął mnie do krakowskiego seminarium. Do dziś mam dokument z tego czasu z odręcznym podpisem kardynała. Wówczas padło z jego ust pytanie: czy z tej mąki będzie dobry chleb?
Nie zapomnę nigdy udziału w Mszach św. odprawianych przez kard. Wojtyłę i jego homilii, chociażby w czasie procesji Bożego Ciała. Na zawsze utrwaliło się w mojej pamięci to, co przeżyłem 16 października 1978 r. Jest we mnie żywe wspomnienie jego pielgrzymek do ojczyzny, w które zawsze byłem bardzo zaangażowany.
Wiele zawdzięczam kard. Franciszkowi Macharskiemu, który najpierw był moim rektorem podczas pobytu w seminarium, w 1981 r. udzielił mi święceń kapłańskich, zaś w 2004 konsekrował mnie na biskupa pomocniczego archidiecezji krakowskiej. Przez kilka lat mieszkałem z nim pod jednym dachem przy ul. Franciszkańskiej 3.
W roku 2005 do Krakowa przybył nowy metropolita abp Stanisław Dziwisz. Ten, który stał u boku Jana Pawła II, na kolejnych pięć lat biskupiej posługi stał się moim przełożonym, ojcem.
Seminarium, kapłaństwo, sześć lat posługi biskupiej w archidiecezji krakowskiej są dla mnie wspaniałym doświadczeniem i czasem duchowego wzbogacenia. Myślę, że nie byłoby możliwe podjęcie obowiązków w diecezji polowej bez tego wszystkiego.
Nie było Księdzu Biskupowi żal zostawiać Kraków?
– Po nominacji słyszałem opinię, że to kolejny „import” z Krakowa do Warszawy. Skomentowałem to w ten sposób: każdy ksiądz i biskup ma taką wewnętrzną konstrukcję, że jego dom i ojczyzna są tam, gdzie Najwyższy wyznaczy mu zadania. Kraków pozostanie moim umiłowanym miastem. Jednak nie nadaje się do Królestwa Bożego ten, kto się wstecz ogląda. Poza tym moje serce się tylko poszerzyło, a Kraków pozostał nadal miejscem mojego posługiwania. Tu przecież jest kościół garnizonowy, parafia św. Agnieszki, wojsko.
Spodziewał się Ksiądz Biskup tego „awansu”?
– Nigdy niczego się nie spodziewałem. W 1975 r. podjąłem decyzję, by pozytywnie odpowiedzieć na głos Bożego powołania. Jestem kapłanem, a wszystko, co się później wydarzyło i jeszcze się wydarzy, to zrządzenie Opatrzności. Imponuje mi św. Brat Albert. W jednym z listów do swego przyjaciela, pytając, czy można służyć dwom panom: sztuce i Chrystusowi, odpowiada, że trzeba dokonać radykalnego wyboru; trzeba „duszę dać”, powierzając całkowicie swoje życie Bogu. To wziąłem od św. Brata Alberta – trzeba „duszę dać”. Gdziekolwiek jestem posłany, jakiekolwiek zadania Chrystus wyznacza mi przez Kościół, staram się je podejmować z pełnym zaangażowaniem. Moja posługa w trzech parafiach jako wikariusza, potem posługa prefekta w seminarium duchownym i formacja tych, którzy mają być kapłanami, praca z młodymi księżmi w ramach Studium Formacji Stałej, praca w diecezjalnym Wydawnictwie św. Stanisława BM, posługa rektora i biskupa – to zadania, które wyznaczył mi Chrystus. Podejmując je, zawsze miałem świadomość, że On jest ze mną. Z tą pewnością jest mi bardzo dobrze.
Czego życzy Ksiądz Biskup swemu następcy?
– Żeby był sobą. Tak jak ja chcę wzbogacać Ordynariat Polowy moim stylem prowadzenia liturgii, głoszenia słowa Bożego, duszpasterzowania; tego życzę memu następcy – by wniósł w swoją posługę to, czym sam jest bogaty.
Co jest najpilniejszym zadaniem duszpasterskim w naszej archidiecezji?
– Na to pytanie odpowiedzi mogą udzielić biskupi i kapłani archidiecezji krakowskiej.