Logo Przewdonik Katolicki

Bądź sobą - powiedz "nie"

Błażej Tobolski
Fot.

... a kto nie wypije, tego we dwa kije!. Chyba każdy zna tę przyśpiewkę, ale któż chciałby zostać tak obity? Więc może lepiej jednak wypić...?

„... a kto nie wypije, tego we dwa kije!”. Chyba każdy zna tę przyśpiewkę, ale któż chciałby zostać tak obity? Więc może lepiej jednak wypić...?

 
Przemek Chojnacki mieszka w Warszawie. Niedawno skończył studia psychologiczne i rozpoczął pracę. Przyznaje jednak, że do dziś pamięta pewną noc z czasów licealnych. – W pierwszej klasie poszedłem z kolegami do pubu i wypiłem ładnych kilka piw. Chciałem dotrzymać im kroku, aby mnie zaakceptowali, co później, w nocy, strasznie odchorowałem – wspomina, dodając, że po tym doświadczeniu podjął decyzję, że nie chce tak funkcjonować, bo to nie dla niego, i że więcej nie weźmie alkoholu do ust.
I rzeczywiście, mimo że imprez, których zresztą nie unikał, było coraz więcej, on bawił się na nich, ale bez żadnych „wspomagaczy”. – Kolegom to nie odpowiadało i wciąż namawiali mnie do picia. Dość długo próbowali mnie złamać, wlewając nawet alkohol do moich napojów, ale ja pozostałem nieugięty. W końcu dali mi spokój – mówi Przemek. Później, w trzeciej klasie, znalazło się w ich towarzystwie jeszcze kilka niepijących osób. − Natomiast po jakimś czasie koledzy, którzy wcześniej namawiali mnie do picia, kiedy ktoś częstował mnie alkoholem, ku mojemu zdumieniu sami tłumaczyli: „On nie pije. I bez tego potrafi się bawić”. Przyznaję, że czułem wtedy satysfakcję – stwierdza Przemek i dodaje, że mimo iż nie było mu łatwo, cieszy się, że wytrwał przy swoich zasadach.
 
Równanie w dół
To wręcz modelowy, choć zapewniam, że prawdziwy, przykład na to, że lepiej jednak nie wypić i że – jeśli się chce – można popłynąć pod prąd. Co oczywiście wcale nie jest proste. Tym bardziej, gdy jest się młodym. Wówczas chce się być po prostu cool i trendy, a „przybicie piony” przez któregoś z „ziomali” z klasy czy z ulicy jest co najmniej równie ważne co uścisk dłoni prezesa kilkanaście lat później. Fajnie jest usłyszeć: „równy z ciebie gość”, choćby to było równanie w dół i poczuć się jak swój w grupie. Dziewczyn dotyczy to tak samo. Zresztą potrzebę bycia akceptowanym przez najbliższe otoczenie ma każdy człowiek. Pozostaje tylko kwestia ceny uzyskania go, tego czy pozostaję sobą, czy daję się sprowadzić do parteru. A presja grupy, zwłaszcza negatywna („No, co ty, nie wypijesz z nami? Nie pękaj!”), bywa silna. No bo jak tu chodzić dzień w dzień do szkoły, kiedy jest się wytykanym palcami i obrzucanym głupawymi przezwiskami typu: „sztywniak”, „dewotka”, „prawiczek”, tylko dlatego, że jest się normalnym?
 
To nie tak, jak myślisz
– Młodzi ludzie mają często przekonanie, że zachowania typu: palenie, picie, kontakty seksualne, są w ich grupie rówieśniczej czymś naturalnym, że większość tak postępuje i dlatego muszą dostosować się do tego negatywnego stylu, żeby nie zostać wyśmianym czy odrzuconym – wyjaśnia dr Szymon Grzelak, psycholog zajmujący się zagadnieniami wychowania i profilaktyki problemów dzieci i młodzieży. Dlatego, jego zdaniem, ważnym zadaniem wychowawców jest dodanie odwagi tym młodym ludziom, którzy mają zdrowe podejście do życia i zdrowe postawy, ale wstydzą się ich wśród rówieśników. – Podstawowym na to sposobem, który wykorzystuję, prowadząc zajęcia z młodzieżą, jest pokazanie im faktów. Kiedy bowiem pytam uczniów, jak powszechne jest wśród ich rówieśników przekonanie, że na randce trzeba się rozluźnić za pomocą alkoholu, najczęściej odpowiadają, że uważa tak 67–90 proc. Wówczas pokazuję im badania, z których wynika, że jest zupełnie odwrotnie niż myślą, ponieważ nawet do 80 proc. badanych jest temu przeciwnych, tylko nie mówi o tym głośno – stwierdza psycholog.
 
Zadanie dla rodziców
Jednak równie ważne zadanie stoi przed rodzicami. – To oni mają największy wpływ na kształtowanie w dzieciach takiej wewnętrznej siły, która pozwoli im przeciwstawić się w przyszłości negatywnej presji otoczenia. Dlatego tak ważne jest, aby wychowując w mądry sposób, budować w nich poczucie własnej wartości – przekonuje dr Grzelak. Zaznacza przy tym, że niezwykle istotne jest umiejętne dostrzeganie w dzieciach tego, co dobre i chwalenie za to, co dobrze robią. – Oczywiście potrzebna jest także krytyka złego zachowania, ale gdy dominuje ona w wychowaniu, to dzieci wyrastają na ludzi, którzy nie do końca czują się zaakceptowani, uważają że są niewiele warci – tłumaczy, dodając, że rodzic, który nie chwali dziecka i nie potrafi go doceniać, tak naprawdę sam wpycha je w środowisko, które da mu akceptację. A życie pokazuje, że najczęściej jest to środowisko negatywne, tam bowiem wymagania są niewielkie. Żeby zostać zaakceptowanym, trzeba jedynie robić to, co robią inni.
 
Pozytywna koalicja
Jak mamy sobie jednak poradzić, kiedy jesteśmy już poddawani jakiejś negatywnej presji w naszym środowisku, którego nie możemy ot tak zmienić na inne (np. w szkole)? Jedno jest pewne: nie należy zmagać się samemu z tym problemem i związanym z nim wykluczeniem z grupy rówieśników czy ośmieszaniem przez nią. – Młody człowiek powinien szukać w takiej sytuacji oparcia, najlepiej w rodzicach, zaufanym wychowawcy czy w przyjacielu, którym może się zwierzyć ze swoich trudności i przez których zostanie zrozumiany. Nawet jeśli ta presja nie zniknie z dnia na dzień, to nie będzie się czuł osamotniony – podkreśla dr Szymon Grzelak. Doświadczony psycholog i wychowawca doradza również podjęcie próby zbudowania „pozytywnej koalicji” wśród przyjaciół. Wyjaśnia bowiem, że takich negatywnych liderów, np. w klasie, jest zaledwie kilku. Natomiast większość osób woli stać w trudnych sytuacjach z boku i mimo że zachowania, których jest świadkiem nie odpowiadają jej, boi się to okazać. – Warto więc rozmawiać o tym z innymi, szukać, kto z rówieśników też się z tym źle czuje i trzymać z takimi osobami – zachęca.
 
Warto przetrwać
Chociaż to bardzo trudne, należy jednak, w miarę możliwości stanowczo i spokojnie, powiedzieć „nie”, kiedy ktoś nachalnie częstuje np. papierosem czy namawia do picia alkoholu. Pamiętajmy, że mamy do tego prawo. Człowiek wierzący ma jeszcze jeden mocny atut: Boga. Łatwiej bowiem, co zauważa także psycholog, znosić cierpienia czy przykrości, oddając je Bogu, prosząc Go o pomoc i o rozeznanie, jak zachować się w danej sytuacji. Trudne doświadczenia przeżywane w bliskości z Bogiem mogą też dawać siłę na przyszłość. – Znam młodych ludzi, którzy przez całe gimnazjum byli ośmieszani, źle się z tym czuli. Przetrwali jednak ten czas pewnej izolacji w swoim środowisku i nabyli wewnętrznej odporności. Natomiast w liceum to, co wcześniej było powodem ośmieszania przez rówieśników, zaczęło być doceniane jako wewnętrzna siła, a odwaga posiadania i wyrażania własnych poglądów stawała się przedmiotem podziwu – przyznaje dr Grzelak.
 
 
 
 
 

 
Podpowiemy Ci, co robić!
 
Jeśli jesteś poddawany negatywnej presji przez swoje otoczenie:
- Nie zostawaj z tym sam
- Poszukaj oparcia w kimś zaufanym
- Znajdź osoby myślące tak samo, jak Ty
- Spróbuj przeciwstawić się presji
- Zawierz tę sprawę Bogu
 
 
Jeśli jesteś wychowawcą...
Skorzystaj z pomocy „Archipelagu Skarbów”, programu profilaktyki zintegrowanej autorstwa dr. Szymona Grzelaka adresowanego do gimnazjalistów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Przybliża on w sposób atrakcyjny dla młodzieży sprawy trudne z tzw. obszaru zachowań problemowych i ryzykownych. Jego celem jest m.in. ograniczenie sięgania przez młodych ludzi po alkohol, narkotyki czy pornografię, propagowanie postawy wstrzemięźliwości seksualnej do ślubu oraz uczenie, jak radzić sobie z negatywną presją rówieśników. W ramach programu przewidziane są również spotkania dla rodziców i wychowawców. Więcej informacji można znaleźć na: www.archipelagskarbow.eu.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki