Głupie pomyłki dzieci
Istnieją trzy klasyczne eksperymenty, łatwe do przeprowadzania w domu, które wydają się potwierdzać, że dzieci nie potrafią logicznie myśleć.
1) Pokaż dziecku rysunek, na którym są dwa białe kwiatki i cztery czerwone. Zapytaj: „Czy na rysunku jest więcej czerwonych kwiatków czy kwiatków?” Większość dzieci poniżej szóstego roku życia odpowie: „Jest więcej czerwonych kwiatków”.
2) Z pomocą drugiej osoby odegrajcie teatrzyk, z wykorzystaniem marionetek: Ani i Kasi. Kasia bawi się piłeczką. Następnie wkłada ją do koszyka i wychodzi poza scenę. Pod nieobecność Kasi, Ania przekłada piłeczkę w nowe miejsce – do pudełka. Wtedy pytamy dziecko: „Gdy Kasia wróci, gdzie będzie szukać swojej piłeczki?” Większość dzieci, które nie skończyły czterech lat odpowie, że Kasia będzie szukać piłeczki w pudełku (a nie w koszyku).
3) Ułóż na stole dwa rzędy identycznych monet (np. jednozłotowych). W każdym rzędzie jest 5 monet i są one równo ułożone. Odległości między nimi w górnym rzędzie są identyczne jak w dolnym, a zatem pod każdą monetą w górnym rzędzie leży moneta z rzędu dolnego. Przelicz z dzieckiem – 5 monet u góry, 5 na dole. Teraz na oczach dziecka zsuń ze sobą monety z górnego rzędu (tak, by odległości między nimi były mniejsze). W tym momencie „na oko” rząd górny wydaje się krótszy niż dolny, mimo że w obu jest tyle samo (pięć) monet. Spytaj dziecko, czy w rzędach jest tyle samo monet, czy w którymś jest mniej czy więcej? Dzieci cztero- i pięcioletnie z reguły odpowiadają, że w górnym rzędzie jest teraz mniej monet.
Pytanie brzmi: czy błędy popełniane przez dzieci są skutkiem ograniczeń intelektualnych? A może chodzi o coś innego?
Tata niedźwiedź czy niedźwiadek?
Badanie autorstwa Hauna i Tomaselli, opublikowane w październiku 2011 r. sugeruje inne wyjaśnienie. Badano czterolatki. Każdy z nich siedział w osobnej kabinie i słyszał odpowiedzi innych dzieci, ale ich nie widział. Dzieciom polecono otworzyć książeczkę. Na pierwszej stronie był rysunek taty niedźwiedzia, mamy niedźwiedzicy i niedźwiadka. Dzieci miały czas na zapamiętanie rysunku. Potem poproszono je, by przewróciły kartkę i powiedziały, jaka postać jest przedstawiona na kolejnej stronie. U większości dzieci był to tata niedźwiedź. Jednak niektóre miały tam rysunek niedźwiedziątka. Okazało się, że jeśli czterolatki słyszą, że pozostałe dzieci bez wahania mówią: „tata niedźwiedź”, to choć same widzą niedźwiadka, w większości przypadków powiedzą: „tata niedźwiedź”. Gdy jednak dziecku z rysunkiem niedźwiadka zapewniono dyskrecję (to znaczy wiedziało, że inne dzieci nie usłyszą jego odpowiedzi), odpowiadało w większości wypadków zgodnie z prawdą: „niedźwiadek”. Badacze stwierdzili, że już przedszkolaki są podatne na nacisk społeczny. Starają się odpowiedzieć tak, by przypodobać się innym.
Głupie dzieci czy głupie pytania?
Odpowiadając na pytania, dzieci biorą pod uwagę kontekst społeczny. Są przyzwyczajone, że wiele z tego, co się dzieje dookoła nich, jest niezrozumiałe. Od urodzenia uczą się bardzo skomplikowanego świata, skomplikowanego języka. Jak? Przez obserwację kontekstu. Przecież nie uczymy mowy, podając definicję każdego słowa. Co to znaczy „być grzecznym”? Maluch obserwuje, kiedy mama nazywa go grzecznym synkiem. A zatem – gdy mówi „proszę”, „dziękuję”, gdy słucha poleceń, gdy sprząta zabawki... Po jakimś czasie pojęcie „być grzecznym” nabiera znaczenia. Dzieci są bardzo uważnymi obserwatorami.
Gdy dorośli zadają dziwaczne pytania (tak jak w eksperymentach zaprojektowanych do badania rozwoju poznawczego), dzieci zastanawiają się – po co? Oznacza to, że niekoniecznie dziecko nie rozumie pytania, lecz raczej źle odczytuje, jakiej odpowiedzi oczekuje dorosły.
Odpowiedzi dzieci z opisanych na wstępie eksperymentów możemy zupełnie inaczej zinterpretować.
1) Inhelder i Piaget stwierdzili, że dzieci nie potrafią zrozumieć koncepcji kategorii ogólnych i podkategorii (kwiatki czerwone jako podkategoria kwiatków jako takich). Jednak pytanie: „Czy jest więcej czerwonych kwiatków czy kwiatków?” JEST dziwaczne. Ludzie nie zadają takich pytań w codziennym życiu. Być może dzieci kombinowały: „To głupie pytanie, może dorosłemu chodzi o to, czy jest więcej kwiatków białych czy czerwonych?”. Gdy zadajemy pytanie inaczej, uzyskamy inne odpowiedzi. Markman i Seibert w r. 1976 pokazywali dzieciom winogrona, mówiąc: „Oto kiść winogron. Są tu zielone winogrona i fioletowe winogrona. Kto będzie miał więcej do jedzenia – ten, kto zje zielone winogrona, czy ktoś kto zje całą kiść?” Gdy pytanie zostało zadane w „języku naturalnym”, o wiele więcej dzieci odpowiadało prawidłowo.
2) Przejdźmy do eksperymentu z teatrzykiem. Miał on zbadać, czy dziecko potrafi zrozumieć inne osoby – popatrzeć z ich perspektywy. Wyniki badania skłoniły do wniosku, że dzieci są egocentryczne i nie potrafią zrozumieć punktu widzenia innych ludzi. A jednak od czasu Piageta powstało wiele badań świadczących o rozwoju empatii już nawet u niemowląt! W r. 1991 Siegal i Beattie powtórzyli eksperyment Piageta z teatrzykiem. Stwierdzili: być może dzieci myślą, że pyta się ich o to, gdzie Kasia POWINNA szukać piłeczki? Zadali więc nieco inne pytanie: „Gdzie Kasia NAJPIERW będzie szukać piłeczki?” Gdy ujęto pytanie w ten sposób, nawet trzylatki udzielały prawidłowej odpowiedzi.
3) Eksperyment z monetami także można inaczej wyjaśnić. McGarricle i Donaldson w r. 1975 trochę go zmienili. Po policzeniu monet to nie dorosły je ścieśniał. Przychodził „niegrzeczny misio” i bawił się monetami, ścieśniając górny rząd. Gdy teraz pytano dzieci „Czy w rzędach jest tyle samo monet, czy w którymś jest mniej czy więcej?”, odpowiadały z reguły prawidłowo. Po prostu istniało logiczne wytłumaczenie, dlaczego dorosły zadaje to pytanie – trzeba sprawdzić, czy misio nie nabroił.
A zatem, czy inteligencja się nie rozwija?
Oczywiście wpływ kontekstu społecznego nie wyjaśnia wszystkiego. Pamiętajmy, że mózg dziecka intensywnie się rozwija, tworzą się miliony nowych połączeń, codziennie uczy się ono nowych pojęć, definicji, reguł, zależności. Jednak warto uświadomić sobie, że dzieci są o wiele bardziej inteligentne, niż nam się wydaje i niż sugerują to klasyczne badania z psychologii rozwojowej. W praktyce oznacza to: nigdy nie zakładaj, że dziecko czegoś nie rozumie, nie kojarzy – rozumie więcej, niż sądzimy. A wnioski, do których dojdzie, mogą być dla nas bardzo zaskakujące.