Logo Przewdonik Katolicki

Boimy się stygmatu

Marcin Jarzembowski
Fot.

Misją Kościoła jest również poprawianie stosunków między ludźmi czy krzewienie higieny psychicznej w relacjach osobowych powiedział prof. Aleksander Araszkiewicz.

– Misją Kościoła jest również poprawianie stosunków między ludźmi czy krzewienie higieny psychicznej w relacjach osobowych – powiedział prof. Aleksander Araszkiewicz.

 

Z inicjatywy bp. Jana Tyrawy w gmachu Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Bydgoskiej odbyło się spotkanie zatytułowane „Depresja – problem psychologiczny czy choroba?”.

Ordynariusz podkreślił, że bardzo niepokojący jest fakt „intensywności” rozwoju chorób psychicznych. – Wydawać by się mogło, że ludzie mają pieniądze, wolny czas, mogą jeździć na urlop, a mimo wszystko targają nimi tego typu słabości. To spotkanie jest po to, aby najpierw dostrzec problem. Jeżeli depresja w jakimś sensie staje się chorobą cywilizacyjną, to rodzi się pytanie, co wywołuje tego typu sytuacje. Może to pytanie, które przerasta psychiatrię i można je rozwiązać dopiero na poziomie filozofii czy teologii. Trzeba szukać takich płaszczyzn, w których możemy czynić coś wspólnie dla ratowania człowieka – powiedział.

 

 


 

Rozmowa z prof. Aleksandrem Araszkiewiczem, kierownik Katedry Psychiatrii Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy

 

Jakie są najczęstsze zaburzenia psychiczne obecne we współczesnym społeczeństwie?

– Bardzo wyraźnie wzrosła liczba osób, które są leczone z powodu zaburzeń lękowych, depresyjnych – tzw. zaburzeń adaptacyjnych. Należą do nich sytuacje, w których człowiek się „rozsypuje” – nie może się realizować, dostosować do wymogów otoczenia, czuje presję materialną lub zawodową. W konsekwencji coraz częściej depresję mają osoby słabsze psychicznie. Chociaż depresja – z medycznego punktu widzenia – jest zaburzeniem neurobiologicznym, czyli nie jest tylko konsekwencją psychologicznej reakcji, to u osób podatnych na nią sytuacje stresowe włączają swoistą kaskadę procesów uruchamiających chorobę. W sytuacji „stres – podatność” dochodzi do rozwoju choroby. Skoro tych czynników zewnętrznych jest coraz więcej, to możemy się spodziewać, że ci, którzy do tej pory nie ujawniali swojej podatności na tego typu zachorowanie, będą sukcesywnie powiększali grono chorych.

 

Czyli depresja to nie marginalny, ale poważny problem o szerokim zasięgu…

– My, psychiatrzy, różnicujemy sytuacje kliniczne. Mówimy o tak zwanym epizodzie depresyjnym – wtedy gdy człowiek jest smutny, niezdolny do działania, nie ma chęci do zrobienia czegokolwiek. Często ten pierwszy epizod może być konsekwencją sytuacji stresowej. Zostaje uruchomiony mechanizm i toczy się na zasadzie wręcz kaskadowego działania – epizod się kończy, człowiek przestaje być leczony, ale za jakiś czas bez zewnętrznej przyczyny dochodzi do pojawiania się kolejnych stanów depresyjnych. Mówimy już wtedy o nawracających zaburzeniach depresyjnych. Stanowią one najliczniejszą grupę. Ktoś stracił pracę, załamał się, opuściła go żona, córka nie dostała się na studia… To może być właśnie początek depresji.

 

Co wtedy zrobić?

– Im wcześniej człowiek będący w takiej sytuacji uda się do psychiatry lub psychologa, tym większa szansa na zatrzymanie tego procesu. Nie musi dojść do najtrudniejszego położenia, czyli rozwoju depresji. Ważnym problemem jest lęk przed stygmatyzacją – że oto jestem osobą chorą psychicznie, ale również powszechne przekonanie, że sam potrafię sobie poradzić w trudnej sytuacji. Ponadto często słyszymy słowa: weź się w garść, jedź na urlop, co w przypadku depresji w ogóle nie działa. Czasami zaczyna się samoleczenie za pomocą alkoholu. Jestem załamany, smutny, wyczerpany, więc piję – może mi przejdzie. Tym bardziej że alkohol ma działanie przeciwlękowe i rozluźniające. Depresja nie mija, a przy tym dochodzi do uzależnienia od alkoholu. Wystarczy powiedzieć, że 30 proc. łóżek szpitalnych w Polsce jest zajętych przez pacjentów, którzy trafili tam z powodu choroby alkoholowej. Depresja bardzo często współistnieje z wieloma chorobami somatycznymi – do tego stopnia, że jako pierwsze pojawiają się objawy fizyczne. Mogą to być dolegliwości bólowe, niesprawne funkcjonowanie przewodu pokarmowego, spadek wagi, zaburzenia snu, miesiączkowania. Ten, kto tego doświadcza, idzie do lekarza pierwszego kontaktu, który nie rozpoznaje depresji. Pacjent poddany jest szerokiej diagnozie. Na pewno istnieje duża zależność występowania depresji i chorób układu krążenia, cukrzycy, choroby Parkinsona czy nowotworowej. Ten aspekt wielowymiarowości jest tutaj niezwykle ważny.

 

Depresja jako choroba to również problem o charakterze społeczno-ekonomicznym.

– Depresja staje się jednym z najbardziej kosztownych zaburzeń medycznych. W ciągu ostatnich dziesięciu lat niezdolność do pracy spowodowana depresją – jak wyliczają firmy ubezpieczeniowe w Niemczech – wzrosła o 100 proc. Alarmujące jest to, że aż 27 proc. mieszkańców Europy ma problemy ze zdrowiem psychicznym. Przypominam, że mówimy o depresji jako chorobie śmiertelnej – nawet 20–30 proc. osób chorujących popełnia samobójstwo. Każdego roku w Polsce tyle samo osób ginie śmiercią samobójczą co w wyniku wypadków komunikacyjnych. Tego procesu się nie zahamuje. Ważna jest jednak edukacja i profilaktyka – szkolenie lekarzy pierwszego kontaktu, skupienie się na grupach najsłabszych (dzieciach, młodzieży, bezrobotnych, osobach w podeszłym wieku), umiejętność rozpoznawania u siebie i bliskich zaburzeń depresyjnych oraz przełamanie wstydu w szukaniu szybkiej i fachowej pomocy.

 

Jak rolę może w tym wszystkim odgrywać Kościół?

– Warto zapamiętać dwa hasła: depresja jest chorobą i nie ma zdrowia bez zdrowia psychicznego. Jeśli ktokolwiek ma zaburzenia psychiczne, jest chory. Nie tylko wtedy, kiedy ma chorobę wieńcową czy nadciśnienie. Takie postawienie sprawy zmniejsza zagrożenie jakiegoś napiętnowania. Jeśli masz objawy depresji, idź do lekarza i poradź się, czy trzeba już to leczyć, czy nie. Oczywiście, niesłychanie ważne jest również to, co w pewnym sensie jest misją Kościoła – poprawianie stosunków między ludźmi czy krzewienie higieny psychicznej w relacjach osobowych. By bliźni był bliźnim, a nie wrogiem – chociażby w miejscu pracy. To również możliwość oddziaływania na zmniejszenie przemocy w domu i szkole, uczenie pewnego systemu wartości, przeciwdziałanie uzależnieniu młodzieży od środków psychoaktywnych czy internetu. Kościół – także w zakresie walki z depresją – ma szerokie pole do działania.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki