Logo Przewdonik Katolicki

Dobra Nowina z Woodstocku

Patryk A. Nachaczewski
Fot.

Przystanek Jezus ma już dwanaście lat. Wokół tej inicjatywy zgromadziła się wspólnota osób, którzy poważnie potraktowali wezwanie Jezusa do pójścia na cały świat i nauczania wszystkich ludzi.

 

 

 

Rokrocznie na Przystanek przybywają młodzi ludzie, którzy na polu woodstockowym pragną dawać świadectwo swojej żywej relacji z Jezusem. W tym roku po raz pierwszy włączyłem się w działania Przystanku Jezus i zobaczyłem, że ewangelizacja to nie coś nadzwyczajnego. Wręcz przeciwnie – to wewnętrzny imperatyw każdego, dla którego Jezus jest Panem.

 

Być narzędziem Ducha

Ewangelizacja, czyli głoszenie Dobrej Nowiny nie jest przedsięwzięciem socjotechnicznym. Tak naprawdę ktoś, kto chce ewangelizować musi wpierw podjąć refleksję nad swoim życiem. Pierwsze dni Przystanku Jezus to czas rekolekcji. Aby spotkać drugiego człowieka i opowiedzieć mu o Jezusie, potrzeba przede wszystkim na nowo samemu spotkać Boga, odnowić relację z Nim.

Każdy ewangelizator ma czas, by uświadomić sobie, że jest wyłącznie narzędziem w rękach Boga. Trzeba spojrzeć na siebie i zobaczyć, że jest się w gruncie rzeczy kimś ubogim, niemającym w zasadzie nic. Tym, który daje siłę, mądrość, światło, zapał, entuzjazm jest Duch Święty. To On objawia światu Dobrą Nowinę o zbawieniu. Czyni to za pomocą człowieka i jego talentów. Głoszenie Ewangelii domaga się jednak nieustannego wsłuchiwania się w głos Ducha Świętego. Trzeba pozwolić Jemu działać.

Organizatorzy tegorocznego Przystanku Jezus jako hasło do refleksji dali słowa: „Nie siła, nie moc, ale Duch dokończy dzieła”. Czasem pojawia się pokusa aktywizmu, który widzi sukces ewangelizacji wyłącznie we własnym zaangażowaniu. Bez uległości Duchowi Świętemu owo zaangażowanie może przerodzić się we wspomnianą już socjotechnikę.

 

Miejsce, gdzie można się pomodlić

Przystanek Jezus odbywa się w dwóch miejscach. Pierwszym z nich jest kościół Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Kostrzynie nad Odrą i plac wokół niego. To tam każdego dnia sprawowana jest Eucharystia, tam trwają bezpośrednie przygotowania, tam pod namiotami nocują ewangelizatorzy.

Drugim miejscem jest podest i krzyż na polu woodstockowym. Krzyż – znak chrześcijaństwa – był obecny na Przystanku Jezus od zawsze. Podest i to, co na nim się dzieje to owoc permanentnej pracy nad formą ewangelizacji w ramach Przystanku. W tym roku podest przybrał kształt profesjonalnej sceny. Ci, którzy wielokrotnie już przybywali na Przystanek Woodstock bez problemu odnajdują to miejsce.

Dziś trudno już sobie wyobrazić, żeby w festiwalowym krajobrazie nie było krzyża. Przystanek Jezus na Woodstocku to swoista świątynia. Położona specyficznie, bo pomiędzy toi-toiami a wioską piwną. Niemniej jednak są tacy, którzy co roku przychodzą tu, aby wziąć udział w modlitwie lub przynajmniej popatrzeć, jak inni się modlą. Na scenie zawsze coś się dzieje: spotkania z gośćmi, śpiew i muzyka wielbiące Boga, dobry film, prezentacja, a nawet taniec. Dzięki temu powstaje przedpole do bezpośredniego spotkania z Dobrą Nowiną.

 

Ewangelia face to face

Dialog to przestrzeń wymiany doświadczeń. To dlatego stanowi on podstawowy sposób głoszenia Ewangelii podczas Przystanku Jezus. Uczestnicy Przystanku przyjeżdżają przede wszystkim po to, by spotkać się z drugim człowiekiem i odważyć się porozmawiać z nim o wierze. W dialogu każdy może podzielić się tym, co kryje jego serce. Ewangelizatorzy dzielą się swoim osobistym doświadczeniem spotkania z Jezusem i zaproszenia Go do swojego życia. Ma to być nic innego, jak proste świadectwo wiary. I choć wielu z tych, którzy uczestniczą w rozmowach, nie ma za wiele wspólnego z wiarą, to jednak z szacunkiem wysłuchują słów świadectwa.

W rozmowie nie może jednak zabraknąć pytań. Czy wierzysz? Czy wiara dla ciebie coś znaczy? Czy wiesz, że Bóg cię kocha i chce odmienić twoje życie? Nie zawsze padają one bezpośrednio. Częściej pojawiają się w trakcie rozmowy, zwłaszcza wtedy, gdy rozmowa dotyka przeróżnych życiowych problemów. Odpowiedzi, które padają pokazują, że współczesne pokolenie młodych ludzi odczuwa potrzebę wiary, ale definiuje ją po swojemu, używając całej gamy argumentów.

Siedemnastoletnia Adrianna z Poznania wierzy w Boga, ale nie chce określać Go w taki sposób, w jaki jest określany przez chrześcijan. Woli wierzyć w to, że Bóg jest obecny wszędzie. Jacek z Wrocławia jest od niej starszy, prowadzi własny biznes. Czuje wstręt do „ludzi Kościoła”, dlatego uważa, że nie potrzebuje ich, aby modlić się do Boga. Marek spotkał Jezusa w swoim życiu, kiedyś nawet jeździł na rekolekcje prowadzone przez zakonników. Dziś jednak wystarczy mu krótka „rozmowa” z Bogiem, kiedy kładzie się spać. Paweł gorąco chciałby oddać się Bogu, dużo w życiu doświadczył. Czuje w swoim sercu wielki strach i bezsilność. Brakuje mu odwagi, by pójść za Jezusem. Asia ma ten krok już za sobą. Jest bardzo zaangażowana w duszpasterstwo. Na Woodstock przyjechała wyłącznie dla muzyki (co stanowi chyba ewenement, bo większość przyjeżdża dla nieograniczonej zabawy i totalnego luzu). Stara się być wierna, jednak niesprzyjające okoliczności sprawiły, że popełniła błąd. Na szczęście dobrze uformowane sumienie sprawiło, że szybko znalazła kapłana, u którego mogła się wyspowiadać.

Powyższe przykłady ludzi, z którymi miałem okazję porozmawiać pokazują, jak różne motywy kształtują życie tych, którzy przyjeżdżają do Kostrzyna. Oczywiście to tylko mała próbka, ponieważ wielu z obojętnością traktuje ewangelizatorów. Nie interesuje ich rozmowa z kimś, kto chce mówić o Jezusie. Pomimo to każdy uczestnik Przystanku Jezus czuje w sercu radość, gdy może zamienić kilka słów chociaż z jedną osobą.

 

Nie spodziewać się do razu cudów, ale ufać

W tegorocznym Przystanku Jezus uczestniczyło ponad 600 osób. Z kolei media podawały, że na festiwal organizowany przez Jurka Owsiaka przybyło ponad pół miliona osób z Polski i z zagranicy. Tych dwóch liczb nie da się porównać i dlatego organizatorzy Przystanku Jezus nigdy nie przywiązywali zbytniej wagi do statystyk uczestnictwa. W głoszeniu Dobrej Nowiny liczy się przede wszystkim jakość, a więc maksymalne otwarcie się na działanie Ducha Świętego. Przykładem może być św. Paweł, wielki apostoł, który w towarzystwie zaledwie kilku osób głosił Chrystusa poganom. Pomimo tak skromnych warunków dzięki mocy Bożej pociągnął za sobą rzesze, które stały się zaczątkami Kościoła.

By głosić Ewangelię trzeba zatem mieć dobre nastawienie. Skoro wierzymy, że jest to dzieło Ducha Świętego, nie musimy spodziewać się natychmiastowych owoców. Czasami spotkanie z młodym człowiekiem kończy się jego nawróceniem. Częściej jednak odchodzą oni bez tego typu decyzji. Wszystko trzeba w tym wypadku oddać Bogu, który patrzy inaczej niż człowiek i może z małego ziarnka zasianego w sercu człowieka uczynić wielkie drzewo.

Na Przystanku Jezus nieustannie trwa modlitwa przed Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie za tych, którzy spotykają się z ewangelizatorami i słyszą słowa Dobrej Nowiny. Jest to modlitwa zawierzenia, oddania ich życia w ręce Boga i prośby o to, by w przyszłości uwierzyli w miłość płynącą z Krzyża.

*

Czy warto głosić Ewangelię komuś kto jest naćpany i trzyma w ręku puszkę piwa? Doświadczenie Przystanku pokazuje, że warto. Pomimo różnych burz w ludzkich sercach kryje się pragnienie Boga. Słaba wiara ludzi młodych zagłusza to pragnienie. Dzięki Bogu mogą oni spotkać i porozmawiać z ludźmi, którzy nie tylko zaufali Jezusowi i chcą za Nim kroczyć. Mogą oni spotkać ludzi, którzy nie boją się dzielić swoją wiarą i wierzą, że Duch Święty jest mocen przemienić każde serce. Nawet tego, kto chwilowo żyje zasadą „róbta, co chceta”.

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki