Z ks. Dariuszem Kowalczykiem, dyrektorem bydgoskiego obozu integracyjno-formacyjnego stypendystów Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, rozmawia Adam Gajewski
Dla fundacji znanej z działalności stypendialnej, edukacyjnej, opartej na nauczaniu bł. Jana Pawła II, wakacyjny obóz musi być sprawą niebagatelną, skoro podejmuje się tak wielki wysiłek – zebrać ludzi z całej Polski w jednym miejscu, zapewnić bogaty program…
– Nasze obozy mają co najmniej kilka ważnych celów. Przede wszystkim młodzieży z małych wsi i miasteczek pokazujemy duże, prężne miasta, aby nasi podopieczni nabrali odwagi i już niebawem zaczęli w nich studiować. Fundacja bowiem to nie tylko troska o finanse, ale również nieustanne starania o iskry ciągłej motywacji, dawanie dowodów, że „naprawdę można wiele”! Nie tylko świat zewnętrzny patrzy na stypendystów, ale patrzą oni również wzajemnie na siebie, też niekiedy dziwiąc się: „Popatrz, ilu nas jest! Ilu już udało się dokonać wielkich rzeczy! Nie jestem sam!”. Bo codzienność to niekiedy kilka kilometrów piaszczystej drogi wiodącej do szkoły… Potrzeba zatem motywacji!
Uczelnie wyższe wyciągają w jakiś sposób rękę do „waszych” gimnazjalistów, a następnie licealistów?
– My lubimy uczelnie, a uczelnie lubią nas. Ideę fundacji instytucje nauki znakomicie wyczuwają, pamiętając, że nasi podopieczni to ich przyszli studenci – stąd do naszych wakacyjnych wizyt
przygotowują się rewelacyjnie, zapraszając nas na bardzo ciekawe wykłady, udostępniając laboratoria, bogato wyposażone sale wykładowe. Tak było i tutaj, w Bydgoszczy. Stypendyści wychodzą z tych miejsc zachwyceni. Pamiętam, gdy w Warszawie mieliśmy wykład multimedialny o motylu; połowa grupy chciała zostać z miejsca entomologami! Ci młodzi ludzie po prostu potrafią zachwycać się światem, to ich spontaniczna siła!
Siła, która z kolei zachwyca postronnych!
– Obecność ponad tysiąca stypendystów przez prawie dwa tygodnie w jednym wybranym mieście to doskonały element promocji fundacji, budowania naszej więzi ze wspólnotami, społeczeństwem. Łącznie w Bydgoszczy będziemy w 19 kościołach; a po części myślę tu o codziennych Mszach św. – w takich miejscach na pewno jesteśmy zauważalni, przynosimy tam silnego ducha; 200, 300 młodych osób przychodzi każdego dnia modlić się! To radość dla każdej parafii! Obserwowałem również jednego dnia, jak na bydgoskim rynku zjawiali się kolumnami nasi podopieczni, w charakterystycznych żółtych koszulkach – miasto zapatrzyło się, przystanęło. Jesteśmy zauważalni, jesteśmy obserwowani, i choć to może zabrzmi nieskromnie, to pozostawiamy dobre wrażenie. Tak było i jest. Potem słychać opinie, pytania: Cóż to za przedziwna młodzież? Jak oni fantastycznie się bawią, jak uczestniczą w życiu społecznym, jaki mają wspaniały kontakt z wychowawcami?! To po prostu procentują lata naszej pracy i formacji; przykładowo, wychowawcy to oddani sprawie nasi dawni stypendyści, doskonale znający doświadczenia swoich podopiecznych, podzielający je.
Jak wygląda wasza formacja duchowa podczas wakacyjnego obozu?
– Każdy obóz ma rzeczywiście swój wymiar duchowy, ale – co trzeba podkreślić – nie są to wakacyjne rekolekcje. Jest codzienna Msza św., jest brewiarz, mamy specjalny dzień skupienia, stałą możliwość spowiedzi. Duchowo wzmocnieni jesteśmy jednak nastawieni najbardziej na poznawanie nauki, kultury... Ten czas właśnie na to świadomie przeznaczyliśmy.
Mimo że jest to pierwszy obóz stypendystów w naszym regionie, Bydgoszcz zna już studentów z papieskiego „Dzieła Nowego Tysiąclecia”. Jak prężna jest ta wspólnota akademicka?
– Zgadza się! Dobrze, że o tym wspominamy! Aktualnie ta grupa podopiecznych fundacji liczy ok. 30 osób; celowo nie wyliczam dokładnie, gdyż ta liczba na pewno zaraz się zmieni. Przecież ponad 350 stypendystów w tym roku zdobyło maturę, ma otwarte drzwi na uczelnie. Po każdym zaś obozie większa grupa studentów trafia do miast – gospodarzy. Zatem nasze akademickie więzi z Bydgoszczą są już dość mocne, a będą pewnie jeszcze mocniejsze, co bardzo nas cieszy. Musimy przy tym dodać, że w naszych oczach, w oczach gości przybywających z całego kraju, miasto nad Brdą jest bardzo ładne.