Logo Przewdonik Katolicki

Pasterskie wyzwania

Szymon Bojdo
Fot.

Chłopcy z rodzin, które miały stada wiedzieli, że ich zadaniem będzie wypas zwierząt na stokach gór, w dolinach i wszędzie tam, gdzie dostępne są zapasy jedzenia.

Chłopcy z rodzin, które miały stada wiedzieli, że ich zadaniem będzie wypas zwierząt na stokach gór, w dolinach i wszędzie tam, gdzie dostępne są zapasy jedzenia.

 

 

Wielu z nich robiło to do momentu, dopóki sami nie założyli rodzin i  nie mieli swoich stad. Inni, jako najemnicy trudnili się tym zadaniem o wiele dłużej. Jednak na pewno nie była to praca łatwa. Owce narażone były na ataki dzikich zwierząt i stawały się łatwym kąskiem dla złodziei. Często jedyną bronią pasterza, była laska, ewentualnie proca i własny spryt. Niektórzy łączyli się w większe grupy, tak jak ci, których zastał Anioł tej wspaniałej nocy, gdy nad Betlejem pojawiła się jaśniejąca gwiazda.

Jednak podstawową umiejętnością pasterza była zdolność prowadzenia owiec. Kiedy trzeba było się przemieścić, musiał tak zmotywować całe stado, by poszło za nim. Musiał znać każdą owcę, a każda musiała doskonale odróżniać jego głos. Jak szalenie ważne było to jego wezwanie, jak istotne trzymanie wszystkich zwierząt we wspólnocie. Sam pasterz, sumując codzienne rytuały, przejścia, zdarzajace się wypadki i trudności, stawał się częścią stada.

Słyszałem kiedyś opinię, że była to grupa społeczna o nie najlepszej reputacji. Oczywiście, wykonywali swoją pracę, liczba zwierząt w stadzie mniej więcej się zgadzała, ale ich tryb życia  (tańce, hulanki, swawole) nie był najlepiej odbierany. Pewnie nie dotyczyło to wszystkich, ale z drugiej strony – czemu się dziwić? Siedzisz całymi dniami na jakimś pustkowiu i jedyne co masz robić, to patrzeć na stado baranów. Z nudy musiały im przychodzić do głowy różne pomysły.

Samotność pasterza, połączona z jego ogromną odpowiedzialnością, przyprawiona miłością do swojego stada, to chyba to, co Jezus dawał za wzór, mówiąc o sobie, że jest Dobrym Pasterzem. Dziś patrzą na Niego tłumy duchownych, ludzi służby, ludzi samotności i wielkiej odpowiedzialności. Pasterzami staną się niedługo diakoni, oczekujący na święcenia prezbiteratu. Nurtuje mnie pytanie: czy będą czujni i gotowi wystawić się w obronie stada na każde, nawet największe niebezpieczeństwo? Czy będą mówić głosem pełnym dumy, czy tym, za którym podąży ich stado? Bo choć być może owce niewiele się zmieniły, to pastwisko, na którym przyszło je paść, jest o wiele trudniejsze i  bardziej wymagające.

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki