W Rybnie k. Sochaczewa modlimy się za wszystkich kapłanów, nie tylko za tych, którzy odczuwają kryzys powołania, będących „na rozdrożu”. Modlitwa za kapłanów jest naszym charyzmatem. Prosił o nią Pan Jezus, a Jego słowa zapisała w Dzienniczku s. Faustyna Kowalska – mówi s. Gertruda, przełożona Wspólnoty Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia.
Do powstałego w Rybnie Kręgu Miłosierdzia należy ponad stu duchownych. Z doświadczeń sióstr wynika, że modlitwa mnoży się przez dzielenie. Im więcej intencji, tym silniejszy strumień modlitwy. Wieść o Kręgu Miłosierdzia dotarła niedawno na Białoruś. Członkowie powstałej tam (i stale rosnącej liczebnie) wspólnoty ofiarowali swoje życie za kapłanów. Każdy też codziennie odmawia modlitwę św. Faustyny za kapłanów.
Nie sielsko, nie anielsko
Któregoś dnia do Rybna przyjechał kapłan, który tuż po powitaniu oświadczył siostrom, że zamierza porzucić stan duchowny, jednak nim to uczyni, chce jeszcze pomodlić się w kaplicy zakonnej. – To ostatnia deska ratunku. Jeśli nie pomoże – przestaję być księdzem – wyjaśnił przygaszony. Gdy zniknął za drzwiami kaplicy, mniszki zaczęły szturmować niebo. Tak. Nie modlić się, lecz walczyć o tego księdza, walczyć na śmierć i życie! – Nie wiadomo kiedy zerwał się potężny wiatr – wspomina jedna z zakonnic. – Fala była tak silna, że przewróciła stojącą przy klasztorze stodołę. Nie uszkodziła go jednak: zatrzymała się obok figury św. Józefa. Przez całą noc siostra przełożona nie zmrużyła oka, pełna obaw o mury klasztorne. Nad ranem, znużona, siedząc na łóżku pomyślała: Czy to jest moja własność? Jeśli ma się zawalić, to niech się zawali. W tej chwili ogromny ciężar spadł jej z serca. Zyskała pokój, poczuła się wolna.
Między niebem a ziemią
Siostry już dawno zauważyły, że stąd nikt nie odchodzi bez Bożej odpowiedzi. – To nie nasza zasługa; zgromadzenie nie ma nawet cienia cudownej mocy. My tylko parzymy herbatę. A herbata jeszcze nikogo nie uratowała. Jednak... skoro Bóg posłużył się osiołkiem, to dlaczego nie miałby posługiwać się nami? – mówi ze spokojem s. Gertruda.
Zakonnice w czerwonych welonach każdego dnia wcielają w życie słowa z Dzienniczka św. Faustyny. Mniszka ma stawać pomiędzy niebem a ziemią i „błagać nieustannie Boga o miłosierdzie dla świata i moc dla kapłanów, aby ich słowa próżno nie przebrzmiewały i by mogli się sami utrzymać w tej niepojętej godności – a tak narażeni – bez żadnej skazy” (537). Zapis ten siostry z Rybna traktują dosłownie. Może dlatego w naszej kaplicy zły duch tak bardzo demonstracyjnie ujawnia swą nienawiść do kapłanów? – pyta samą siebie jedna z mniszek.
Arsenał
Ściany starej plebanii słyszały już niejedno. – Pamiętam, że kiedyś demon zaczął krzyczeć: - Nienawidzę kapłanów, bo są tak bardzo podobni do niego! (mówił o Jezusie) – usłyszał od jednej z sióstr znany dziennikarz. Innym razem, podczas egzorcyzmów, demon wrzeszczał: – Macie potężny arsenał! – Jaki? – dociekał kapłan. Zły wzdragał się przed odpowiedzią. – O jakiej broni mówisz? – drążył egzorcysta. Szatan wskazał na jego dłonie namaszczone olejem świętym, będące znakiem Ducha Świętego i Jego mocy.
Modlitwa s. Faustyny za kapłanów
O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie, Panie.
Panie, daj nam świętych kapłanów, Ty sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek, i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niech moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca wszystko to, co mogłoby przyćmić świętość kapłana, bo Ty wszystko możesz.
Amen