Jedziemy na zakładową pielgrzymkę do Lourdes. Chcemy podziękować Matce Bożej za opiekę, pracę, zdrowie, za kolejny dobry rok. Każdy wiezie też własne myśli i prośby przekazane przez bliskich. Ale zanim dotrzemy do celu, zatrzymamy się u sióstr anuncjatek, których wspólnota najpóźniej za pięć lat powstanie przy sanktuarium maryjnym w Licheniu. Jeszcze nie wiemy, że spotkamy zakonnice kolorowe i pełne radości.
Między Thiais, gdzie siostry mieszkają od 1926 r., a Paryżem nie ma widocznej granicy. Wzdłuż zatłoczonych ulic ciągną się takie same domy. Tylko wieczorem i wcześnie rano jest tam ciszej niż w stolicy Francji, chociaż Thiais jest położone blisko lotniska Orly.
Klasztor kontemplacyjnego Zakonu Maryi Dziewicy (l’Ordre de la Vierge Marie) kryje się za wysokim murem. Widać rozległy, wiekowy ogród i dachy budynków, które przed wielu laty składały się na czyjąś wiejską posiadłość. U furty stary ręczny dzwonek.
Parle vous
Siostry witają nas z taką serdecznością i radością, z jaką wita się długo wyczekiwanych przyjaciół. Matka Maria od Chrystusa, przełożona wspólnoty, natychmiast rozpoznaje osoby, które poznała goszcząc w Polsce. W jadalni czeka przygotowany dla nas podwieczorek. Przełożona i siostra Maria od Michała zasiadają z nami. Rozmawiamy: one próbują po polsku, my po francusku. Od chwili gdy zapadła decyzja, że
w Polsce powstanie ich wspólnota, anuncjatki uczą się języka polskiego. Matka przełożona co chwilę wyjmuje z kieszeni habitu maleńki notesik i zapisuje kolejne słówka. Powtarzając za nami wymowę, śmieje się prawie przy każdym słowie. Ten śmiech jest bardzo zaraźliwy. Po chwili śmiejemy się już wszyscy. Tak będzie do końca naszego pobytu.
Apetyt na smażone cukierki
Rytm życia mniszek wyznaczają modlitwa i praca. Wspólnota zaczyna swój dzień w kaplicy o 7.30. Tam skierowaliśmy swoje pierwsze kroki, po przekroczeniu furty klasztoru, by pokłonić się Jezusowi i Maryi. Zakonnice ukryte za ścianą ozdobioną skromnymi witrażami modlą się i śpiewają przy dźwiękach cytry. Kaplica ma także wejście z ulicy i jest otwarta dla szukających miejsca na modlitwę. Siostry, mimo że żyją w zamknięciu, zapraszają do wspólnej modlitwy, szczególnie w liturgii brewiarzowej. Mieszkańcy Thiais przychodzą też bardzo chętnie na Msze św. o godz. 9.
Po śniadaniu zaczyna się dla sióstr dzień pracy: w ogrodzie przy owocach, z których w kuchni powstają konfitury bez konserwantów – jedliśmy je na śniadania do świeżych bagietek;
w kuchni, gdzie smażą cukierki o smaku czarnej porzeczki, miodowym, kawowym, karmelowym czy toffi, zupełnie jak ze spiżarni babuni – gdy wyjeżdżaliśmy, każdy z nas otrzymał paczuszkę takich łakoci; w drukarni, gdzie powstają okolicznościowe kartki; w pracowni malarskiej, gdzie wzorując się na średniowiecznych księgach, siostry ręcznie iluminują przepiękne dyplomy, podziękowania, zakładki; w pracowniach: tkackiej, hafciarskiej, makramy, wikliniarstwa i koszykarstwa.
Aby sprzedawać swoje wyroby, siostry otworzyły sklepik. Reklamują je także w katalogu produktów powstających za zakonnymi murami, który wydały wspólnie z innymi żeńskimi i męskimi zakonami klauzurowymi. Wiele z wyrobów zaprezentowanych w katalogu, także tych stworzonych rękami podparyskich anuncjatek, można kupić przez Internet.
W środy wyznaczone siostry uczą dzieci religii. W salce, gdzie odbywają się lekcje, odprawialiśmy naszą poranną pielgrzymkową Eucharystię. Kiedy wychodziliśmy, w ogrodzie już słychać było dziecięcy śmiech.
Wykorzystując podparyskie położenie, siostry prowadzą też hotelik. Właśnie w nim mieszkamy. W maleńkich pokojach łóżko, szafa, fotel z lampą, biurko z krzesłem, a za parawanem umywalka i… suszarka na pranie. Praktycznie. Skromnie. Kolorowo.
Przełożona wspólnoty z Thiais, s. Maria od Chrystusa, podziwia widok z wieży licheńskiego sanktuarium
Podparyska „Barka”
Wieczorem, już po ostatnich modlitwach, zostaliśmy zaproszeni na spotkanie ze wspólnotą. Matka przełożona prowadziła nas ogrodem. W ogromnej sali zajęliśmy miejsca w kręgu. Patrzyły na nas ciekawie oczy kilkudziesięciu mniszek. Przełożona przedstawiała naszą grupę, a potem każde z nas wstawało i mówiło coś o sobie. Tłumaczka, młoda Polka, która od kilku miesięcy uczy anuncjatki języka polskiego, nie nadążała. Szczególnie kiedy z sali zaczęły padać pytania. Siostry dopytywały się, jaką pracę wykonujemy w sanktuarium, ile mamy dzieci, w jakim wieku, co dzieci robią. Rozdaliśmy siostrom przygotowane podarunki: książki o Polsce i „Pielgrzyma Licheńskiego”, pismo sanktuarium maryjnego w Licheniu.
– Jak często je wydajecie? – zapytała jedna z sióstr.
– Dwa razy w roku – odpowiedziałam.
– O, to dobrze! Mamy sześć miesięcy na przeczytanie po polsku – roześmiała się.
Siostry obejrzały pismo i natychmiast zaczęły zadawać pytania: kto pisze teksty, jak wybieramy tematy, czy mamy grafików, czy sami drukujemy. Okazało się, że anuncjatki mają także swoje pismo zatytułowane „Message Marial” i ich pytania wynikały z doświadczenia pracy nad magazynem.
Wieczór dobiegał końca. Siostry zapytały, czy umiemy zaśpiewać jakąś polską pieśń. Kiedy chwilę wspólnie naradzaliśmy się, wyjęły karteczki i zaczęły śpiewać… „Barkę” po polsku. Wzruszenie odebrało nam głos. Siostry śpiewały z powagą. Jana Pawła II darzą ogromną miłością i wiedzą, czym „Barka” jest dla Polaków.
Zapytałam matkę przełożoną, jaki sekret kryje życie zakonne anuncjatek, że ich klasztor tak silnie przepełnia atmosfera radości i pokoju. S. Maria od Chrystusa zaśmiała się, że to nie one – to św. Joanna Francuska. To Ona, zakładając l’Ordre de la Vierge Marie, poświęciła w regule Zakonu tak dużo miejsca pokojowi. Pociągnęła także ludzi świeckich i swoich bliskich do poszukiwania pokoju
w sposób podobający się Bogu. One, kontynuatorki przesłania założycielki, w życiu codziennym praktykują trzy sposoby osiągnięcia tego pokoju: zachowaj czujność serca – odrzuć każdy żal i nieżyczliwość; zachowaj czujność słów – unikaj każdej obmowy; działaj – przebaczając, godząc, jednocząc.
Zakon Maryi Dziewicy, znany także pod nazwą anuncjatki, został założony w 1501 r. przez św. Joannę Francuską. Dziś liczy pięć klasztorów. We Francji: w Thiais pod Paryżem, w Villeneuve-sur-Lot, w Brucourt, w Peyruis i w Saint Doulchard oraz jeden w Belgii,
w Westmalle.
Marianie, gospodarze sanktuarium maryjnego w Licheniu, zaprosili siostry anuncjatki do Polski ze względu na podobieństwa łączące zakony. Oba opierają się na regule 10 Cnót Najświętszej Maryi Panny.
Słowo Annonciade wywodzi się od rzeczownika Annonciation, który oznacza Zwiastowanie. Annonciade jest nazwą własną Zakonu Maryi Dziewicy, raczej nietłumaczoną na język polski. Po polsku mówimy zakon anuncjatek, anuncjatki.