Drogi Panie Jezu, siądź przy stole z nami, jak kiedyś siadałeś ze swymi uczniami.
Pobłogosław nas i te wszystkie dary, za które dzięki składamy bez miary.
Niechaj wszyscy głodni znajdą pożywienie, a ci, co odeszli, osiągną zbawienie. Amen.
Początki
Tradycja błogosławienia pokarmów na stół wielkanocny sięga średniowiecza. W zmienionej formie pozostała w naszych domach do dziś. Porównywana czasem do wigilijnej wieczerzy z opłatkiem, jest radośnie kultywowana pewnie głównie ze względu na swoją „sympatyczność”, choć zawiera w sobie głęboką religijną symbolikę. Ten niezwykły obrzęd, nazywany nawet „ósmym sakramentem”, jest rodzinnym wstępem do przeżywania radości Wielkiej Nocy (oczywiście, wcześniej mamy jeszcze Wielki Czwartek i Wielki Piątek). Praktykują go nie tylko Polacy, ale również Austriacy, mieszkańcy Bawarii i Włosi.
„Współczesny zestaw pokarmów dawanych do poświęcenia jest bardzo skromny i wybiórczy, a nawet odbiegający od pierwotnej paschalnej symboliki – pisze w artykule Błogosławienie pokarmów wielkanocnych ks. Marian Pisarzak MIC, autor książki na ten temat. „Aktualny polski rytuał mówi o poświęceniu chleba i pieczywa świątecznego, mięsa, wędlin , jaj i wszelkich pokarmów. Tymczasem oryginalnym i aż do X w. jedynym składnikiem święconego był baranek, cały lub w kawałkach, upieczony na rożnie. Później zastąpiły go inne rodzaje mięsa, a nawet figurki z masła, ciasta, cukru, czekolady lub gipsu”. Najpopularniejsze dziś jaja święci się dopiero od XII w., a chleb i ciasta weszły do tradycji jeszcze 300 lat później. „Pozostałością po zwyczaju chrzcielnym” były mleko i miód. Święcono w przeszłości również słoninę, całe prosięta, domowe ptactwo, przyprawy ziołowe, chrzan, jabłka a także trunki – wino i piwo.
Wzorowy katolik z koszyczkiem
Jedno z centrów badania opinii publicznej sprawdziło kiedyś, ilu Polaków chodzi do kościoła ze święconką. Wariant optymistyczny mówił, że nawet 95 proc. Kilka wieków temu było podobnie. Wierzono, że dobry chrześcijanin musi zjeść święcone. Ks. Marian Pisarzak pisze: „Ciąg dalszy owej mentalności, doceniającej, a nawet przeceniającej sens <<sakramentalny>> pokarmów pobłogosławionych, obserwuje się także u współczesnych parafian, którzy z okazji wizyty duszpasterskiej mówią księdzu w ten sposób: <<Do kościoła co niedzielę nie chodzę, ale koszyczek do poświęcenia zanoszę w każdą Wielką Sobotę, nigdy tego nie opuściłem>>”.
Do zastanowienia
Wielkosobotnie obrzędy są dobrą okazją do refleksji nad obecnością modlitwy przed i po jedzeniu w naszych katolickich domach. Czy umiemy dziękować Panu Bogu, że jest dla nas tak bardzo łaskawy, że nie cierpimy głodu? (Co roku z jego powodu umiera kilkanaście milionów dzieci). Czy szanujemy chleb? (Co trzeci Polak wyrzuca chleb do kosza na śmieci). I czy nie wstydzimy się publicznie okazywać naszej wdzięczności i czynimy znak krzyża przed posiłkiem w restauracji albo stołówce?
SYMBOLIKA WIELKOSOBOTNICH PRZYSMAKÓW
Chleb – przedstawia ciało Chrystusa. We wszystkich kulturach jest pokarmem niezbędnym do życia. Gwarantuje pomyślność i dobrobyt.
Jajko – symbol odradzającego się życia i zwycięstwa nad śmiercią. Kiedyś wierzono, że dzielenie się nim z bliskimi wzmacnia rodzinne więzy.
Wędlina, mięso – mają zapewnić płodność i zdrowie.
Ser – przypomina o zależności człowieka od przyrody. Ponieważ pochodzi od krów, owiec i kóz, ma wspomóc rozwój stada zwierząt domowych.
Sól – życiodajny minerał, który chroni nas od zepsucia. Wierzono, że sól odstrasza zło. Symbolizuje oczyszczenie i prawdę.
Chrzan – obrazuje ludzką siłę i krzepę fizyczną.