Logo Przewdonik Katolicki

Jestem mamą ? to moja kariera

Magdalena Guziak-Nowak
Fot.

My nie musimy nic więcej robić, by być święte. Wystarczy urodzić i na chwałę Bożą wychować dzieci powiedziała Beata.

– My nie musimy nic więcej robić, by być święte. Wystarczy urodzić i na chwałę Bożą wychować dzieci – powiedziała Beata.

 

 

Jeden z przedświątecznych czwartków, godzina 10. Przytulna sala z dużą biblioteczką przy parafii św. Józefa w krakowskim Podgórzu. Teoretycznie już rozpoczyna się spotkanie. Miną jednak jeszcze trzy kwadranse, zanim zejdą się wszystkie mamy ze swoimi pociechami. – U nas nigdy nie jest tak, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, drobiazgowo zaplanowane – tłumaczy mi Renia, żona Andrzeja, mama Maksymiliana, Karola i Michała. No tak – wybrać się z rana na wycieczkę z małą gromadką, nie jest prostą sprawą.

Macierzanka powstała dwa lata temu, nie tylko po to, aby zajmujące się wychowaniem dzieci mamy miały gdzie wyjść i z kim porozmawiać np. o pieluchach. Miałam zaszczyt widzieć, jak maluchy zdmuchują świeczkę na symbolicznym torcie.– My chcemy być mamami kształtowanymi Bożą myślą, a nie swoim gadaniem – mówi energiczna Beata, żona Marcina, mama Pawełka, Rozalii, Lidii i maleństwa w brzuchu. Dlatego spotkanie rozpoczyna się modlitwą do Ducha Świętego. Są podziękowania: za mężów, za dzieci, za dwuletnią Macierzankę, za duszpasterzy i spotykanych ludzi, oraz prośby: o błogosławieństwo dla małżeństw w kryzysie, o pomoc w trudach macierzyństwa i wychowanie dzieci na „sól ziemi”, o zdzieranie z siebie egoizmu.

 

Wzajemne wsparcie  

Po modlitwie jest herbata, ciastka, drugie śniadanie dla dzieci i zapach mandarynek. Najmłodsze pociechy siedzą mamom na kolanach. Starsze bawią się w „przenośnym kąciku zabaw”, rozkładanym i składanym na okoliczność czwartkowych spotkań, bo mamy nie mają salki na wyłączność. Zazwyczaj pieczę nad dziećmi sprawuje pani Basia, pedagog. Wtedy mamy mogą spokojnie porozmawiać. Rozmowy zwykle toczą się wokół zaplanowanego wcześniej tematu (jak np. „Rozważania nad Hymnem o miłości św. Pawła”, „W obronie prawdy i piękna ludzkiej seksualności” czy „Przedświąteczne pierników dekorowanie”). Czasami na spotkanie zapraszani są goście, prelegenci. Mamy dzielą się też świadectwem życia, codziennymi radościami i zmaganiami. Dziś pani Basi nie ma, więc chwilami trudno się odnaleźć w radosnym rozgardiaszu. Uwagę mam udaje się przyciągnąć Iwonie, która dogrywa szczegóły Szlachetnej Paczki przygotowywanej dla ubogiej rodziny. Są już buty, ale ciągle brakuje wózka inwalidzkiego dla niepełnosprawnego chłopca. Bo Macierzanka to nie tylko poranna kawa w towarzystwie innych mam, ale konkretne wsparcie. Tu można powiedzieć, że mąż stracił pracę i poprosić o pomoc w znalezieniu innej. Można też wymienić się kurtkami po dzieciach albo wspomnieć o poszukiwaniu nowego mieszkania.

 

Pełnoetatowe mamy

Mamy spotykają się co czwartek. Czasem przychodzą w pokaźnej reprezentacji, w sezonie grypowo-przeziębieniowym w mniejszym składzie. Na dzisiejsze spotkanie przybyły wyjątkowo licznie. Prawdopodobnie dzięki Elżbiecie, która organizuje warsztat stroików świątecznych. Elżbieta, żona Roberta, mama Szymka, Izabelki, Tymoteusza i Maksymiliana, specjalizuje się w rękodziele. Zajęła się nim parę lat temu „z potrzeby chwili”. – Zdecydowałam się być z dziećmi w domu przynajmniej do momentu, kiedy będą mogły pójść do przedszkola. Nie rozstrzygałam tego w kategoriach jakiegoś większego wyboru. Po prostu uznaliśmy z mężem, że tak będzie dobrze i dla nas, i dla dzieci, a braki finansowe próbuję zalepiać tym, co sama stworzę i poślę w świat. Pracuję na kilka etatów i choć wszystko robię w domu, nie uważam, żeby to była gorsza praca.

Jednak pracującym w domu mamom towarzyszy czasami poczucie niespełnienia. Choć sama podkreśla, że czuje się spełniona w swojej roli, nieraz z takimi kobietami spotykała się Monika, jedna z założycielek Macierzanki, mama Miłosza i Radka. – Często można się spotkać z określeniami, że kobieta „jest w domu”, „siedzi w domu z dziećmi”, a nie stwierdzeniem: „pracuje w domu”. Tymczasem jest to wymagająca praca, w trybie nienormowanym, wymagająca często pracy po godzinach, ogromnego wysiłku fizycznego i psychicznego, jak również świetnej organizacji i absolutnej dyspozycyjności – szczególnie w okresie, gdy dzieci są malutkie. Poza tym mama, pracując w domu, nie zarabia. Spotkałam się nie tak dawno ze stwierdzeniem, ze coś jest tyle warte, ile ktoś jest gotów za to zapłacić. Według tej logiki – praca mamy w domu – nie jest nic warta. Sama kobieta, zderzając się z taką logiką, może się czuć mniej wartościowa, mniej ważna, gorsza.

Powrót, a właściwie ponowne zaistnienie na rynku pracy wiąże się z nabyciem nowych umiejętności i nowym podziałem domowych ról. Na takim etapie – przekwalifikowywania zawodowego – jest teraz Monika. Dziewięć lat temu założyła, a następnie współprowadziła firmę rodzinną. Widziała w niej przyszłość swojej rodziny i swoich dzieci. Ułożyło się to inaczej – i choć firma nadal istnieje – Monika już jej nie prowadzi. Musiała stanąć przed decyzją zrezygnowania z tej działalności, mimo że dawała jej ona radość i satysfakcję. – Obecnie mam konkretne plany zawodowe na przyszłość i choć nie wiem, nie potrafię przewidzieć, co ona przyniesie, wierzę, że będzie dobra. Mam mocne poczucie prowadzenia przez Jezusa za rękę i czuję, że jestem na tej drodze, na której chce mnie Bóg.

 

Zadanie dla duszpasterzy

– Do Macierzanki należą mamy z całego Krakowa i okolic. Niektóre pracują w domu, inne jeszcze zawodowo. Niektóre mają jedną pociechę, inne 4 bądź 5 dzieci – opowiada Agnieszka Syzdół, żona Karola i mama Zosi, obecna szefowa Macierzanki. – Znajdujemy tu wsparcie w tym, co robimy, mobilizujemy się, chcemy być aktywne, wyjść poza cztery ściany mieszkania. Zauważamy też rodzącą się duszpasterską potrzebę zajęcia się mamami wychowującymi dzieci.

Agnieszka trafiła do grupy po rekolekcjach dla mam z dziećmi, które w 2009 r. głosił ks. Jacek Stryczek, ówczesny opiekun duchowy Macierzanki. Dziś czuwa nad nią sam ks. proboszcz Antoni Bednarz.

Oprócz Macierzanki działa w Krakowie jeszcze jedna grupa dla mam – Ogródek dla Matki i Dziecka na os. Kalinowym w Nowej Hucie. Regularnie odwiedza go Elżbieta: – Szukałam przeciwwagi dla mojego życia, czegoś, czym mogłabym sobie zrekompensować ciągłe siedzenie w domu, od którego czasem można zwariować. Nawet wtedy kiedy kocha się swoje dzieci nad życie i nie żałuje decyzji o zostaniu z nimi. Czasem trzeba wyjść do ludzi, do zupełnie innego otoczenia, skonfrontować się z troszkę inną rzeczywistością niż codzienna, domowa. Takim miejscem stał się dla mnie Ogródek. Tam zawarłam przyjaźnie, które trwają do teraz. Obecnie starsza trójka jest już w przedszkolu, ale ciągle z sentymentem wspominają Ogródek i zazdroszczą najmłodszemu, że może korzystać z jego dobrodziejstw.

 

Dumni mężowie i szczęśliwe dzieci

W 1. Niedzielę Adwentu Macierzanka przygotowała garść atrakcji dla parafian z Podgórza. Było domowe ciasto, zabawy dla dzieci i kiermasz przedświąteczny. Mężowie macierzankowych mam po raz pierwszy mogli je zobaczyć „w akcji”. Co czuli, kiedy widzieli je na rękach ze swoimi dziećmi, śpiewające piosenkę Natalii Niemen „Jestem mamą – to moja kariera”?

 

 



Kliknij: www.macierzanka.org.pl

Przyjdź: czwartek, godz. 10, parafia św. Józefa, Podgórze

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki