PKS Jadwiga to nie nazwa autobusu. To klub sportowy, który – choć nie stawia na bicie rekordów – nie mieści na półkach zdobytych pucharów.
Jest rok 1992. Zaczynają z pustym kontem, z zerem w portfelu. Mocnym kapitałem są jednak społecznicy, ludzie żyjący sportem, których ks. Antoni Bednarz, ówczesny wikary, zachęca podczas kolędowej wizyty duszpasterskiej do zrobienia czegoś dla innych. – Ich zaangażowanie procentuje do teraz. To osoby najbardziej oddane dla klubu, rzetelne, zdolne do pracy ponad wymiar – mówi z przekonaniem Małgorzata Jacko, prezes Parafialnego Klubu Sportowego Jadwiga, autorka książki, która ukazała się z okazji jego 10-lecia. Tą największą tego typu organizacją może się poszczycić parafia św. Jadwigi Królowej w Krakowie – Krowodrzy.
Więcej niż wyniki
U Jadwigi pracuje kadra na wysokim poziomie. Za „wzory niedoścignione” prezes podaje panią Różę Zawadzką – trenera siatkówki i pana Jana Ziółko – trenera ringo, wcześniej szkolącego biegaczy. Są więcej niż trenerami. To trenerzy ewangelizatorzy. Bo w PKS-ie nie chodzi tylko o dobre wyniki. Liczy się idea. Bez wątpienia jest nią czynienie dobra przez sport. Tu nie ma selekcji. Dzieci nie usłyszą, że są za słabe, aby wystąpić w meczu. Tu nikt nie liczy pucharów. Jest za to zachęta do udziału w comiesięcznej Mszy św. i wychowanie przez sport w duchu etyki katolickiej.
Do wyboru, do koloru
Sekcja gimnastyczna, siatkówka, tenis stołowy, aerobik, piłka nożna, szachy, judo, jujitsu, ringo, siłownia, taniec twórczy kobiet i na tym się nie kończy. Klub musi wynajmować większe sale, bo w tych przyparafialnych wszyscy się nie mieszczą.
Piłkarze są dumni z projektu Inter Campus, w ramach którego współpracują z Interem Mediolan. Siatkarki słyną z parafiadowych turniejów, których finaliści jadą na finał do Warszawy. Wizytówką klubu są również Jagódki należące do sekcji gimnastyki artystycznej. Wspólnym sukcesem wszystkich członków PKS-u jest jego popularność – w zajęciach uczestniczy około 800 dzieci i młodzieży. Nie bez przyczyny spotkanie mikołajkowe odbyło się w dwóch turach.
Liczy się każda złotówka
Wielkim wyzwaniem jest coroczne planowanie budżetu. Głównym źródłem finansowania klubu są miesięczne składki członkowskie w wysokości 20–30 zł oraz środki, które uda się pozyskać z grantów. – Obserwuję niepokojącą tendencję coraz większego dotowania profesjonalnych klubów, które mają o wiele większe szanse niż my na pozyskanie pieniędzy np. od sponsorów. Oszczędza się na sporcie amatorskim. Tak jakby liczyły się tylko wyniki. To przykre, ale kiedyś usłyszałam, że to, co my robimy, to nie jest sport. A przecież ten wyczynowy zaczyna się od powszechnego – opowiada prezes Małgorzata Jacko. Same wynagrodzenia dla trenerów to 150 tys. zł rocznie. Urzędowa dotacja na rok w wysokości 35 tys. nie jest więc szczytem hojności. – Poza tym to my walczymy ze skoliozami, z siedzeniem godzinami przed komputerem. Dlatego przychodzi do nas tak dużo dzieci. Nie dlatego, że wszyscy chcą być mistrzami Polski.
Sport i nauka w zgranej parze
Mimo wszystko warto, bo korzyści dla dzieci z przynależności do PKS-u są spore. Wacław Juszczek: – Mój syn uczęszcza do szkółki piłkarskiej. Zamiast spędzać czas przed telewizorem czy komputerem, rozwija swoją pasję, spotyka się ze swoimi rówieśnikami i nie tylko ciekawie, ale i zdrowo wypełnia czas. Treningi, mecze, turnieje nie wpływają negatywnie na jego edukację. Systematycznie chodzi do szkoły i nie ma problemów z nauką. Po intensywnych turniejach bardzo szybko się regeneruje i z niecierpliwością czeka na kolejne.