''Tęcza'' znad Kosztowa
Adam Gajewski
Fot.
Spoglądając na ciche i maleńkie krajeńskie Kosztowo, trudno oprzeć się wrażeniu, iż w baśniach traktujących o skarbach wskazywanych końcem tęczowego łuku tkwi chyba ziarenko prawdy. Jak się okazało, i w małym Kosztowie od dawna skarb spoczywał. Znając dzisiejsze, niełatwe realia polskiej prowincji tak właśnie nazywać trzeba każdą grupę aktywnej, chętnej do rozwijania swoich...
Spoglądając na ciche i maleńkie krajeńskie Kosztowo, trudno oprzeć się wrażeniu, iż w baśniach traktujących o skarbach wskazywanych końcem tęczowego łuku tkwi chyba ziarenko prawdy. Jak się okazało, i w małym Kosztowie od dawna skarb spoczywał. Znając dzisiejsze, niełatwe realia polskiej prowincji tak właśnie nazywać trzeba każdą grupę aktywnej, chętnej do rozwijania swoich talentów młodzieży. W powyższym przypadku jest to Parafialny Klub Sportowy "Tęcza". Skarbem są także oddani idei opiekunowie, animatorzy, społecznicy. Rzutcy optymiści, "antymalkontenci" zawsze i wszędzie są prawdziwym bogactwem.
O skarbie Kosztowa można napisać i nieco prościej. Bez przenośni. Fakty są takie, iż za sprawą PKS "Tęcza" we wsi cyklicznie przybywa krążków złocistego tudzież srebrnego koloru, pucharów, nagród rzeczowych. Każda edycja wielkich, corocznych zmagań drużyn działających przy katolickich wspólnotach na całym świecie - warszawskiej "Parafiady" zaznacza się tutaj nowymi trofeami. Młodych uczestników parafialnych igrzysk oraz miejscowych kibiców i sympatyków "Tęczy" cieszy każdy wywalczony medal. - Pokazujemy, jak osiągać sukcesy dzięki wytrwałej pracy, nie korzystając na co dzień z kosztownego sprzętu, opieki trenerów… Dla naszych dzieci wyjazd na zawody jest premią za rzetelność, dobrą frekwencję na zajęciach sportowych. Nie chodzi wyłącznie o tężyznę fizyczną - poprzez klub chcemy wychowywać, pożytecznie zagospodarować wolny czas młodzieży… - podsumowuje jeden ze społecznych opiekunów PKS-u, Piotr Bratkowski. - Podczas "Parafiady" z reguły bierzemy udział w dyscyplinach indywidualnych - dodaje Paweł Szczepański. - Nie możemy pozwolić sobie na wystawienie większej, zgranej drużyny. W tym roku o punkty walczyliśmy m.in. w biegach na orientację, badmintonie, ringo, strzelectwie, pływaniu, szachach… Nie stroniliśmy też od konkurencji intelektualnych, quizów, testów z różnych dziedzin wiedzy. "Parafiada", organizowana przez zakon pijarów, zawsze rozgrywa się bowiem na trzech płaszczyznach: "świątynia - stadion - teatr". Do tych ostatnich zmagań przygotowywaliśmy się wspólnie, całą piętnastoosobową ekipą…
Rezultaty? Oprócz medali poszczególnych zawodników, kosztowianie wywalczyli dwie nagrody główne. Puchar "Dla najbardziej wszechstronnej drużyny" oraz laur za pierwsze miejsce w sprawdzianach wiedzy powędrowały na Krajnę! Sto reprezentacji polskich i sześćdziesiąt zagranicznych z podziwem przyjęło werdykt jurorów.
Ruch a duch
Sport to zdrowie. Wie o tym ksiądz kanonik Edward Siwak, proboszcz kosztowskiej wspólnoty pw. św. Anny. Kapłan dostarcza nawet dowodu na słuszność popularnego porzekadła. - To historia jeszcze z czasów mojego pobytu w seminarium - wspomina. - Rok 1955 - na świecie "szaleje" wirus azjatyckiej grypy. Powalił i mnie - na całych osiem dni. Kiedy klerycy już się "wychorowali", zaczęliśmy intensywniej trenować koszykówkę, siatkówkę. Grypa wróciła za rok, ale żaden z naprawdę gorliwych graczy nie wylądował w łóżku! Taka jest siła sportu! - zachwyca się ks. Siwak. Nic dziwnego, że kiedy w 1996 roku panowie: Krzysztof Koszuta, Edward Wachowski, Piotr Bratkowski inicjowali w Kosztowie zaczątki klubu sportowego, znaleźli w proboszczu oddanego sojusznika. - Jestem dumny z naszej młodzieży. Promocję czystych, sportowych zasad, wartości, zawsze postrzegałem i będę postrzegać jako formę posługi duszpasterskiej - deklaruje ks. kanonik.