W obiegowej opinii RZS jest chorobą ludzi starszych, tymczasem choroba najczęściej dotyka osoby w wieku 30-40 lat, a nawet młodsze. Chorują głównie kobiety. Schorzenie należy do chorób autoimmunologicznych, w których organizm, z nieznanych przyczyn, zwraca się przeciw własnym tkankom. Dochodzi do przewlekłego procesu zapalnego w stawach i ich nieodwracalnego zniszczenia.
Podstępny wróg
Na początku choroba daje mało charakterystyczne objawy ogólnoustrojowe, takie jak: poranna sztywność stawów, poczucie zmęczenia, złe samopoczucie po południu, jadłowstręt, osłabienie, niewielka gorączka. Następnie dochodzi do postępującego zajęcia stawów, objawiającego się bólem, odrętwieniem i sztywnością. Zajęte stawy są opuchnięte, może też pojawić się rumień. Najczęściej chorobą dotknięte są nadgarstki oraz stawy palców -wskazującego i środkowego ręki. Choroba może też rozwijać się w stawach skokowych i łokciowych oraz w pozostałych stawach rąk i nóg. U części pacjentów rozwijają się guzki reumatoidalne i nadżerki na dotkniętych chorobą stawach. Dość szybko pojawiają się przykurcze, trwałe zniekształcenia stawów. Przebieg choroby jest nieprzewidywalny, postępuje najszybciej w ciągu pierwszych 6 lat. U 80 proc. pacjentów w ciągu 10 lat pojawiają się trwałe zmiany stawowe. RZS prowadzi do skrócenia życia o ok. 7 lat, u ok. 10 proc. pacjentów rozwija się ciężka niepełnosprawność. Chorzy na RZS powinni bardzo dbać o zdrowy styl życia, zrównoważony odpoczynek, ćwiczenia fizyczne i właściwe odżywianie. Ich dieta powinna być bogata w kwasy tłuszczowe omega-3, występujące np. w rybach.
Ważne, by nie zwlekać z rozpoczęciem terapii, ponieważ w przypadku agresywnej postaci choroby szybko dochodzi do nieodwracalnego uszkodzenia stawów. Niestety, w Polsce RZS diagnozowane jest często dopiero po 3-4 latach od pojawienia się objawów. Choroba późno wykryta i źle leczona może szybko doprowadzić do ciężkiej niepełnosprawności.
Najskuteczniejsze najmniej dostępne
Dobór odpowiedniego leczenia jest sprawą bardzo indywidualną, każdy organizm może odmiennie reagować na podane farmaceutyki. W terapii RZS stosuje się m.in. niesteroidowe leki przeciwzapalne (NLPZ), które działają też przeciwbólowo, leki cytotoksyczne lub immunosupresyjne (osłabiające układ odpornościowy) i leki modyfikujące przebieg choroby, w tym najnowszej generacji leki biologiczne, które hamują proces zapalny stawów, powstrzymują ich niszczenie, znoszą dolegliwości bólowe, poprawiają samopoczucie pacjenta. To najnowocześniejszy i najbardziej skuteczny rodzaj terapii, niestety ze względu na jej koszt, dostęp do niej jest ograniczony i przewidziany tylko dla pacjentów w najcięższym stadium choroby, którzy nie odpowiadają na tradycyjne leczenie. Przeciwwskazaniem do stosowania terapii biologicznej jest gruźlica, ropnie, sepsa, ciężka niewydolność serca. Leki biologiczne stosowane są od 10 lat, mają zastosowanie w leczeniu defektów układu immunologicznego, m.in. w reumatologii, gastrologii i dermatologii. Terapię biologiczną zastosowano na świecie już u kilku milionów pacjentów. Leki biologiczne różnią się między sobą m.in. sposobem podawania oraz dawkowaniem. Mogą być podawane dożylnie raz na dwa miesiące lub podskórnie, raz na tydzień.
W 2008 r. powstał program, którego celem miało być zwiększenie dostępności terapii biologicznej. Zgodnie z planami, co roku do terapii miało być włączanych 3000 nowych pacjentów, by na koniec 2010 roku doprowadzić do sytuacji, w której leczonych lekami biologicznymi miało być 10 000 pacjentów. Jak podaje strona www.ewidencjarzs.pl zaakceptowanych wniosków o terapię biologiczną jest 2318 pacjentów (stan na wrzesień 2010).
Z czego wynika tak znikoma dostępność terapii biologicznych? W 2008 r. odgórnie NFZ zdecydował, że lekarz reumatolog nie może samodzielnie dobrać odpowiedniej dla pacjenta terapii biologicznej. NFZ w drodze przetargu wyznacza lek, który zyskuje miano terapii inicjującej. O tym, który lek otrzymuje taki status, decyduje jego cena, w drodze organizowanego co sześć miesięcy przetargu, wybierany jest lek najtańszy. Z kolei o tym, czy pacjent będzie zakwalifikowany do leczenia za pomocą terapii biologicznej, decyduje nie jego lekarz prowadzący, lecz Zespół Koordynujący ds. Leczenia Biologicznego w Chorobach Reumatycznych, który działa przy Instytucie Reumatologii w Warszawie. Koncepcja terapii inicjującej miała doprowadzić do zmniejszenia cen leków biologicznych oraz zwiększenia ich dostępności w Polsce.
Tak dać, by nie dać
Skomplikowany jest też proces wyboru leku, który otrzymuje status terapii inicjującej. Ponieważ nie odbywa się to w drodze transparentnego przetargu, gdzie najtańszy lek wygrywa, a jego cena podana jest do publicznej wiadomości. O wyborze leku decyduje nie tylko jego cena, ale cały pakiet świadczeń zaproponowany przez producentów, w skład którego wchodzi lek w korzystnej cenie oraz pula leku przekazana przez firmę farmaceutyczną nieodpłatnie jako tzw. terapia charytatywna. „Terapię charytatywną” ma otrzymać pacjent, który dobrze zareaguje na leczenie biologiczne, wtedy przez pierwsze trzy miesiące za jego leczenie płaci NFZ, a producent leku ma przekazać nieodpłatnie lek na kontynuację terapii przez kolejnych 15 tygodni.
Niestety, prawo polskie nie definiuje „terapii charytatywnej”, a co za tym idzie, nie ma żadnych jasnych procedur, które mówią, jak leki z puli charytatywnej pozyskiwać, dostarczać do szpitala, i co najważniejsze, rozliczać. Tak skomplikowany proces włączania pacjentów do terapii biologicznej powoduje zniechęcenie wśród reumatologów i nadmierną ostrożność administracji szpitalnej, a co za tym idzie unikanie jej stosowania. To wielka strata, bo terapia biologiczna z powodzeniem stosowana jest na całym świecie. W Polsce pacjenci dotknięci RZS cierpią z powodu bolesnego braku dostępu do terapii i nic nie wskazuje na to, by wkrótce miało się to zmienić.