Logo Przewdonik Katolicki

SP9VRJ - zgłoś się!

Ks. Piotr Gąsior
Fot.

Stanął przed kilkusetosobową grupą młodych gniewnych ksiądz niewysokiego wzrostu i potrafił skupić uwagę. Pokazał sprzęt taterniczy. A najważniejsze, że zafascynował Jezusem. Od tamtego dnia minęło ponad ćwierć wieku, a mnie się wydaje, jakby ta dziwna katecheza odbyła się wczoraj. Teraz siedzę obok tego nietuzinkowego kapłana, pijemy herbatę i rozmawiamy o jego pasjach.

 

Stanął przed kilkusetosobową grupą młodych gniewnych ksiądz niewysokiego wzrostu i potrafił skupić uwagę. Pokazał sprzęt taterniczy. A najważniejsze, że zafascynował Jezusem. Od tamtego dnia minęło ponad ćwierć wieku, a mnie się wydaje, jakby ta „dziwna” katecheza odbyła się wczoraj. Teraz siedzę obok tego nietuzinkowego kapłana, pijemy herbatę i rozmawiamy o jego pasjach.

 

 

 

- Marzenie

o profesjonalnym kursie przewodnika górskiego – wspomina ks. Szczepan Gacek - zacząłem realizować, będąc na czwartym roku seminarium. Jak się potem okazało, zdobyte umiejętności przydały się podczas prowadzenia rozmaitych rekolekcji młodzieżowych. Aby zostać przewodnikiem, trzeba oprócz właściwych badań i certyfikatów posiąść bardzo szczegółową znajomość terenu, być człowiekiem w najwyższym stopniu odpowiedzialnym za innych, mieć kondycję fizyczną i tzw. górskiego nosa. Kto gór nie czuje, na przewodnika się nie nadaje. Ks. Szczepan jako przewodnik tatrzański i beskidzki dzieli się swoim doświadczeniem, że młodzież wychowana na fast foodach i komputerze jest słaba, a czasami zbyt pewna siebie. - Nieraz widziałem, jak przy wysiłku i takiej kontrolowanej dawce adrenaliny ściskali łańcuch. Jakby chcieli wycisnąć z niego wodę.

 

„Wiszę Panie

na tej ścianie skalnej, trzymaj mój hak wbity w szczelinę, a linę zachowaj od przedarcia. Daj cierpliwość czekającemu, a mnie odwagę…”. Ta i jeszcze inne modlitwy znajdziemy w napisanym przez ks. Gacka Modlitewniku ratownika górskiego. Założę się, że żadna z modlitw nie powstała przy tzw. biureczku, gdyż ks. Szczepan sam jest ratownikiem GOPR. Co roku poświęca około stu dwudziestu godzin (w tym już mniej więcej 300), śpiesząc poszkodowanym na ratunek albo koordynując akcje ratownicze z bazy w Szczyrku. - W czasie alarmu mamy prawdziwy kocioł. Pamiętam na przykład pewnego lotniarza, który spadając, złamał rękę, pękła mu wątroba i trzustka i „sklepało” mu pięć kręgów. Znał numer alarmowy 601-100-300, ale podał złe namiary. Liczyły się minuty. Gdybyśmy go szukali trochę dłużej, to by nie przeżył.

 

Prócz tego

proboszcz z Podhala ma jeszcze jedno hobby – krótkofalarstwo. Ale okazuje się, że i ta umiejętność nie jest dla niego zwykłą rozrywką. Kiedy zaczynał duszpasterzować w Gliczarowie, telefon stacjonarny był tylko w szkole. Oczywiście pod warunkiem, że linia nie była uszkodzona. Tymczasem krótkofalówka to rzecz niezawodna. Jak już wszystko wysiądzie, zostaje radio. W parafii gliczarowskiej takich sytuacji, kiedy to trzeba było interweniować przez krótkofalówkę, miał ksiądz Gacek ponad sześćdziesiąt rocznie (1990). Dwukrotnie udało się uratować czyjeś życie. Co roku w ostatni weekend lipca ma miejsce w Gliczarowie Górnym zlot pasjonatów krótkofalarstwa. Można wtedy m.in. zdobyć uprawnienia, zdając specjalny egzamin. Bliższe informacje u ks. Szczepana, który ma swój znak SP9VRJ.

 

Czas – ależ on nam szybko minął. Wracając zakopianką, stoję w korku przed Klikuszową i rozmyślam nad tym, co usłyszałem. I zdaje mi się, że chyba zrozumiałem, dlaczego ludzie stawiają przewodnikom pomniki.

 

 


 

Telefon ratunkowy w górach: +48-601-100-300

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki