Na stronie internetowej jednego z centrów edukacyjnych można znaleźć informację o zajęciach muzyczno-ruchowych w języku angielskim dla maluchów. Mają one na celu rozwijanie inteligencji interpersonalnej, muzycznej, ruchowej i językowej. Inna oferta dla dzieci w wieku 1,5-3 lata to zabawy ruchowe pozwalające dzieciom przyzwyczaić się do nowych warunków i skupiania się nad wyzwaniami. Przeglądając oferty innych ośrodków edukacyjnych można znaleźć wiele tego typu propozycji, szczególnie we wrześniu, który dla tej branży jest czasem żniw. Coraz popularniejsze są zajęcia taneczne, kursy języków obcych to już standard, nauka gry na skrzypcach, pianinie, gitarze nikogo już nie dziwią, a na zajęcia z kreatywnego pisania można zapisać dziecko zaraz po tym, gdy nauczy się w ogóle tworzyć litery. Nie wspominając już o zajęciach sportowych, które nie ograniczają się tylko do kopania czy podrzucania piłki.
Gdy wakacje mają się ku końcowi, rodzice planują, na jakie kursy wyślą w danym roku szkolnym swoje pociechy. Nie jest to już tylko domena dużych miast, w których rodzice mają mniej czasu na opiekę nad dzieckiem, ale i coraz mniejszych ośrodków. Nie ma w tym nic złego, jeśli dorośli robią to rozsądnie, a nie planują dziecku każdą minutę tak, że swój dzień zaczyna o 8.00 rano lekcjami w szkole, a kończy o 8.00 wieczorem, poza nią. Chociaż rodzice robią to z myślą o lepszym starcie dziecka w dorosłym życiu, często dzieje się tak, że zbyt intensywnie myśląc o przyszłości, zapominają o teraźniejszości, czyli w tym przypadku o tym, co jest najważniejsze w dzieciństwie, a więc o beztroskiej zabawie i uśmiechu. Zapominają też, jak ważna jest relacja w rodzinie, a nie kolejne umiejętności.
Pomysł
Zdarza się, że rodzice zaczynają tworzenie planu jeszcze wtedy, gdy ich pociechy korzystają z ostatnich chwil wakacyjnej wolności... i nie pytają swoich dzieci, co te naprawdę chciałyby robić. Gdy dzieci wracają do domów, zastają gotowy plan zajęć i trudno im wyrazić swój sprzeciw. Wiedzą, że ze słowami mamy i taty się nie dyskutuje. Postępując w ten sposób rodzice popełniają największy błąd, bo nieodpowiedni dobór zajęć bierze się właśnie z braku rozmowy na temat zainteresowań dziecka. – Zasada mówiąca, że rozmowa z dzieckiem i wsłuchiwanie się w jego potrzeby sprawdza się i w tym przypadku. Dziecko musi uczestniczyć w procesie wyboru zajęć, bo nawet dwulatek, jeżeli umie już mówić, jest w stanie powiedzieć, że coś mu się nie podoba albo że czegoś robić nie chce – podkreśla Justyna Gmurek-Lewandowska, psychoterapeutka z poradni psychologicznej „STATEK – psychologia” działającej w centrum Warszawy. - Dziecko musi brać udział w procesie decyzyjnym, bo choć rodzicom wydaje się, że najmłodsi nie wiedzą, czego chcą, oni są w stanie najlepiej ocenić co lubią, a czego nie lubią – dodaje.
Realizacja
W związku z tym to właśnie potrzeby dziecka są najważniejszym czynnikiem, który należy brać pod uwagę w organizacji planu, a nie np. niespełnione ambicje rodziców czy ich nieumiejętność nawiązania więzi z dzieckiem, a w konsekwencji potrzeba zapełnienia każdej wolnej chwili jakimś zajęciem.
Jeżeli dziecko mówi, że zajęcia z plastyki je nudzą, za to chętnie grałoby w tenisa lub biegało, warto zastanowić się nad zapisaniem go do sekcji sportowej, w której te zajęcia są realizowane. Nie należy przekonywać siebie ani dziecka, że to kwestia przyzwyczajenia, lepszego poznania danego zajęcia. Jeżeli dziecko mówi, że dana aktywność mu nie odpowiada, znaczy, że tak właśnie jest. Nie martwmy się o wydane na pierwsze zajęcia pieniądze, bo każąc dziecku kontynuować coś, czego nie lubi, narażamy je i siebie na coś więcej niż stratę kilkudziesięciu złotych. Lepiej wybrać jeden czy dwa kursy, na które dziecko będzie biegło z wypiekami na twarzy, niż pięć, z których będzie wracało zmęczone, zniechęcone. Nie warto też silić się na oryginalność tylko dlatego, że dziecko znajomych chodzi na najbardziej modne zajęcia sezonu. Trendy przeminą, a szczęście i prawidłowy rozwój dziecka pozostaną na długo.
Skutki i przyczyny
Racjonalny wybór odpowiednich zajęć będzie sprzyjał prawidłowemu rozwojowi dziecka, wzbudzi w nim ciekawość świata i pomoże w przyszłości wybrać drogę życiową. Gry logiczne i strategiczne ukształtują pamięć, pobudzą do logicznego myślenia, rozwiną wyobraźnię przestrzenną, sport nauczy zdrowego trybu życia, zajęcia artystyczne uwrażliwią na piękno otoczenia. Nie łudźmy się, że uczestnictwo we wszystkich tych zajęciach uczyni z dziecka erudytę. Jeżeli będzie robiło to na siłę, wtedy nawet z geniusza przekształci się w przeciętną osobę. Pchanie dziecka na siłę na kursy wybrane przez rodziców może przynieść opłakane, a co gorsza nieodwracalne skutki.
– Nadmiar zajęć musi być okupiony brakiem w innych sferach. Najczęściej dotyczy to relacji z innymi. Jeżeli dziecko ma mało czasu na kontakt z rodzicami i rówieśnikami, czuje się osamotnione, przeciążone i traci relacje, które dają poczucie bezpieczeństwa, beztroski i które są niezbędne do prawidłowego rozwoju – tłumaczy Justyna Gmurek-Lewandowska. – Jeżeli dziecko się nie bawi, traci ważną życiową lekcję. Wskutek tego jako dorosły nie umie się niczym cieszyć, bo wcześniej się tego nie nauczyło – dodaje.
O tym, że dziecko ma źle dopasowany plan zajęć może świadczyć przygnębienie, rozdrażnienie, brak koncentracji i zanikająca umiejętność spontanicznej zabawy. Nie można pozostawać obojętnym wobec tych sygnałów.
Choć te stwierdzenia wydają się być oczywiste, nie wszyscy rodzice je rozumieją i dają się uwodzić ofertami centrów edukacyjnych. Skąd bierze się w nich potrzeba planowania każdej wolnej chwili dziecka? Wynika ona z tego, że skoro sami zostają w pracy do późnych godzin popołudniowych, dzieci muszą mieć w tym czasie zajęcie. – Niektórzy rodzice prawdopodobnie chcą za pomocą dzieci realizować własne ambicje i obciążają je swoimi niezrealizowanymi celami. Może też to wynikać z faktu, że rodzic nie czuje się swobodnie będąc blisko swojego dziecka i zapełnia jego czas, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której będzie musiał być ze swoim dzieckiem – być wobec niego szczerym, autentycznym, uczciwym – wyjaśnia Justyna Gmurek-Lewandowska. Dlatego warto przyjrzeć się zarówno potrzebom dziecka, jak i swojemu zachowaniu i pamiętać, że dzieciństwo to nie tylko to, co trzeba, ale też to, co można. - Dzieci przede wszystkim potrzebują innych dzieci, i nie tylko do nauki, ale i do zabawy – podsumowuje Justyna Gmurek-Lewandowska z poradni „STATEK – Psychologia”.