Każde dziecko rodzi się z ciekawością świata. Wystarczy jej nie zabijać, żeby odnaleźć w córce lub w synu wyjątkowe zdolności.
13-letni Geworg przyjechał do Polski z Armenii kilka miesięcy temu. W tym krótkim czasie nauczył się języka polskiego na bardzo wysokim poziomie. – Po trzech miesiącach nauki prześcignął ambitną Sonam, Tybetankę, która uczy się polskiego od dwóch lat. Geworg, chociaż jest w Polsce krócej niż rok, sprawdziany pisze najlepiej z całej klasy, nie robiąc prawie żadnych błędów stylistycznych czy językowych. Ma umysł naukowca, wszystko dokładnie sprawdza i analizuje – opowiada z entuzjazmem Aneta Moleda, która uczy Geworga języka polskiego w warszawskim gimnazjum przy ulicy Startowej. Nastolatka fascynuje historia, więc nauczycielka szuka dla niego coraz trudniejszych tekstów o tej tematyce – dotyczących Polski, Armenii, a ostatnio również Ukrainy, na prośbę Oksany, która uczy się polskiego wraz z Geworgiem.
Pod opieką Anety Moledy jest jeszcze kilka młodych osób, które przejawiają nadzwyczajne zdolności. - Moi uczniowie to naukowiec - ambitny, zamknięty w sobie Geworg, poetka – delikatna Oksana, malarka – wrażliwa i nad wiek dojrzała Basia oraz surferka Sonam – silna i charyzmatyczna – opisuje młodzież Aneta Moleda. - Są w tym rewelacyjni i przed nimi wiele sukcesów – dodaje z dumą.
Obserwacja
Udało się jej wychwycić zdolności nastolatków dzięki obserwacji i wzajemnemu poznaniu. To samo radzi robić rodzicom, którzy sądzą, że ich dziecko może wyróżniać się czymś spośród grupy rówieśniczej. – Przede wszystkim, należy uwierzyć, że dzieci są świetne, nie tylko dlatego, że są zdolne. Pozwalajcie im się rozwijać, odkrywać kolejne swoje talenty, próbować i mieć nowe zainteresowania. Zachęcajcie je, by poznawały siebie samych w odpowiednim dla nich tempie – zachęca.
Ten pogląd podziela dr Rafał Bodarski, adiunkt w Ekumenicznym Instytucie Pedagogicznym Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej oraz kierownik studiów podyplomowych „Integracja społeczna i prawa człowieka” na tej uczelni: Każdy rodzic wychowujący dziecko obserwuje je i rozmawia z nim, a przynajmniej powinien to robić. Żeby dostrzec w dziecku coś niezwykłego, trzeba patrzeć, jak się rozwija, czym się interesuje i co je pociąga, a co nie. Warto zachęcać je do twórczych zabaw: wspólnego rozwiązywania problemów, wymyślania opowiadań czy wcielania się w różnorodne role. Bardzo ważnym elementem edukowania dzieci są książki, z którymi powinny stykać się już we wczesnym etapie rozwoju. Wspólne zabawy inspirowane dobrze dobraną literaturą mogą zaowocować chęcią czytania. Ponadto rodzice stymulują w ten sposób rozwój wyobraźni, co stanowi doskonalą bazę do działań twórczych i rozwoju uzdolnień – mówi. W przypadku dzieci starszych warto obserwować, czym się interesują najbardziej spośród przedmiotów oferowanych przez szkołę.
Dziecko to nie robot
Zdolności mogą być różnorodne: od ruchowych, przez muzyczne, po umiejętność nawiązywania społecznych relacji. Jak ocenić, w którym kierunku rozwija się dziecko? – Liczy się to, co robi ono najchętniej. Warto obserwować, czy jest sprawne ruchowo, umie wyrażać emocje np. przez taniec, ogląda i poznaje świat i samodzielne eksperymentuje np. z grą na instrumentach, konstruowaniem czy malowaniem. Na podstawie teorii inteligencji wielorakiej Howarda Gardnera można ostrożnie prognozować, że jeżeli dziecko swobodnie posługuje się symbolami, bez trudu rozwiązuje problemy logiczne, łatwo stawia różne hipotezy, prawdopodobnie ma zdolności do nauk ścisłych, bogata wyobraźnia i umiejętność tworzenia opowiadań, kontynuowanie wątków opowieści, predestynuje je do nauk humanistycznych, a np. łatwość w odnalezieniu się w grupie rówieśniczej, rozwiązywanie konfliktów między ludźmi świadczyć może o umiejętnościach społecznych – wymienia dr Rafał Bodarski.
Należy jednak pamiętać, żeby nie wyolbrzymiać zdolności dziecka i z prawidłowo lub lepiej rozwijającego się syna czy córki nie czynić geniusza na siłę. To zamiast pomóc, może tylko zaszkodzić. Należy w dziecku budować racjonalną – ani nie zaniżoną, ani nie zawyżoną, ocenę własnej wartości, bo dzięki temu realnie spojrzy na swoje możliwości i w przyszłości łatwiej będzie mu się wyznaczało cele. Ponadto, dzięki temu, kilku- czy kilkunastolatek będzie umiał zareagować na komentarze rówieśników, którzy, ze względu na nadzwyczajne zdolności, mogą nazywać go kujonem. – To dobra okazja do mówienia dziecku, że świat jest różnorodny i że w najbliższym otoczeniu spotyka się różne postawy i zachowania oraz że mają one różne przyczyny, których źródeł może być wiele, więc to nie dziecko jest winne w takich przypadkach, tylko ci, którzy je przezywają – sugeruje dr Rafał Bodarski. – Dziecko powinno być też świadome, że są zadania, z którymi ono radzi sobie lepiej lub gorzej. Chodzi o to, żeby dziecko w dorosłym życiu stawiało sobie cele, które będzie w stanie zrealizować – dodaje.
Jeżeli stwierdzamy, że dziecko rzeczywiście może być wybitnie uzdolnione np. muzycznie czy sportowo, warto wybrać się z nim do poradni pedagogicznej lub do specjalisty z danej dziedziny, który potwierdzi lub zaprzeczy naszym przypuszczeniom. – Jednak nie róbmy nic na siłę – przestrzega dr Bodarski. Lepiej zająć się dzieckiem bardzo dobrze w domu, rozmawiać z nim, pomagać mu się rozwijać i szukać własnej drogi, niż wbrew jego woli zapisywać na kolejne zajęcia, które zabiorą mu czas wolny, który mógłby poświęcić na to, co naprawdę lubi.
Gonić króliczka
Zdolności dziecka to skarb – warto tylko pamiętać, że nie rodziców, ale jego samego. - Każdy rodzic chce mieć sensu largo zdolne dziecko, ale niestety łatwo ulega modom i zapisuje dzieci na wszystkie zajęcia, na które może lub o których powiedzą mu znajomi, a to nie jest najlepsze rozwiązanie. Starajmy się dbać o wszechstronny, ale i harmonijny rozwój zdolności i umiejętności. Powinniśmy starać się patrzeć perspektywicznie i dawać przykład, że to, czego dziecko uczy się w dzieciństwie, będzie jego orężem w dorosłym życiu, bo przecież o to chodzi w wychowaniu. Dziecko nie musi wyrosnąć na geniusza, ale ma być szczęśliwe zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłym życiu, wykorzystując potencjał, którym dysponuje – sugeruje dr Rafał Bodarski.
I pamiętajmy, że to ma być nasze dziecko, a nie mały geniusz. Poza tym, liczy się dążenie do sukcesu, a nie tylko samo osiągnięcie.