Latał jak mistrz. Marzył o losie lotnika frontowego, myśliwca i bojownika, bohatera kąsającego bolszewików z chmur. Kazano mu jednak pozostać na tyłach, szkolić innych lotników... Niezwykłym zrządzeniem losu bohaterem jednak został, nawet więcej – stał się symbolem, patronem i wzorem dla wielu „skrzydlatych chłopców” i całej reszty młodzieży. Swój najważniejszy lot – lot do Nieba – rozpoczął w Bydgoszczy.
Przypominamy historię mocno już zapomnianą. A przecież żyją jeszcze ludzie, którzy „Pamiętnik pilota polskiego Antoniego Scheur’a” czytali z wypiekami na twarzy. Lekturę młodzieży polecano, promowano. Były to bowiem nie tylko zapiski z wielkiej lotniczej przygody, ale świadectwo potęgi ducha i charakteru, gorliwej wiary. „Pamiętniki” wydano w Polsce bodajże trzy razy; dwie edycje miały miejsce przed drugą wojną światową, ostatnia – w 1947 roku, nakładem wydawnictwa Sióstr Loretanek. Wielkim orędownikiem i autorem przypisów owych wydań był ks. Stanisław Tworkowski. W najświeższej przedmowie napisał: „Wydajemy >Pamiętnik< podkreślając niezmiernie ważne zagadnienie wychowania nowego typu człowieka. Bo naszej epoce brak ludzi. Nasza epoka chyli się do upadku, bo człowiek stał się w niej coraz rzadziej spotykaną istotą.” Czyż te słowa nie będą zawsze aktualne? Chyba i dziś znajdzie się wiele pożytecznych treści w notatkach, których sława rozpoczęła się od maleńkiej kartki, znalezionej w mundurze Antoniego Scheur’a, po jego wypadku lotniczym 28 września 1920 roku. Pilot zmarł w Bydgoszczy dzień później. Miał zaledwie 24 lata.
„Boże, daj mi moc”
Zabezpieczona kartka zawierała m.in. słowa: „Zawsze mam serce czyste. Zawsze mam myśli czyste. Jestem wesoły. Jestem pogodny. Jestem pełen życia, młodości, radości. Idę śmiało, lekko, starając się uosobić dzielność, odwagę, spokój, szczerość, prostotę i naturalność. Dla każdego mam życzliwość […]”. Gdy do Bydgoszczy przybyła matka lotnika, w osobistych rzeczach odkryto zaszyty pełne spisanych myśli, notatek, również modlitw. „Boże, daj mi moc, mądrość, abym był jak najdoskonalszy i jak najwięcej dobrego mógł zrobić. Pragnę pracować nad rozkwitem Polski i robić jak najwięcej w tym zakresie…” - tak modlił się Antoni Scheur…
Bohater tamtych czasów
Wszystko w tejże postaci i opowieści było romantyczne i tragiczne zarazem, wpisujące się wspaniale w melodramatyczną przygodę powstania i obrony porozbiorowej Polski. Wcześniej była jeszcze Wielka Wojna.
Scheur urodził się w roku 1896, za kordonem rosyjskim, w okolicach Ostrołęki. Później wspominano, iż był dzieckiem spokojnym, głęboko religijnym, wychowującym się w domu o narodowych i patriotycznych tradycjach. Szybko fascynują go nowinki owych czasów – wynalazki, mechanika, upowszechniające się automobile. Gdy wybuchła I wojna światowa rekrut Scheur trafił oczywiście do armii carskiej. Osobiście zabiegał o przydział do „motoryzacji”, nowej elity frontu; został gońcem – motocyklistą. Odważny i brawurowy. Gdy jednak dowiedział się, że na południu Rosji działa sojuszniczy, belgijski oddział samochodów pancernych, wybłagał przeniesienie, wstąpił do wojska belgijskiego. Wraz z Belgami, w „pancerce” przedrze się przez późniejszy chaos bolszewickiej rewolucji, przez Ukrainę dotrze do Polski. W listopadzie 1918 roku, jako student warszawskiej Politechniki, przyłącza się do akcji rozbrajania Niemców. Znów jest w walce! Nie wyobraża sobie, aby nie wstąpić w szeregi armii polskiej! Armii, która gorączkowo buduje się, zdobywa niezbędny sprzęt wojenny – w tym „aparaty lotnicze”, samoloty! Najodważniejsi i „szaleni” młodzieńcy chcą być lotnikami! Wśród nich jest Antoni Scheur.