Krótkie wezwanie „Totus Tuus”, które młody Karol Wojtyła przyjął za swoje już na krakowskich Dębnikach, stało się później jeszcze bardziej wymownym i jeszcze bardziej jego, kiedy 16 października 1978 roku został wybrany na papieża. Odtąd to pontyfikat Jana Pawła II w całej swej wymowie i rozciągłości stał się na wskroś maryjny, zaś nauczanie papieża Polaka o kobiecie nabrało wymiaru nowego feminizmu opartego na odkrywaniu prawdziwego kobiecego geniuszu.
MARYJNA MAPA
Początków historii papieskiej dewizy „Totus Tuus” należy upatrywać już we wczesnym dzieciństwie Karola Wojtyły, w którym to okresie kształtowała się swoista mapa pobożności i duchowości maryjnej przyszłego papieża. Jak sam wspominał: „Nabożeństwo do Matki Bożej w postaci tradycyjnej wyniosłem z domu rodzinnego i z parafii wadowickiej. W kościele parafialnym pamiętam boczną kaplicę Matki Bożej Nieustającej Pomocy, do której rano przed lekcjami ciągnęli gimnazjaliści. Potem z kolei w godzinach popołudniowych, po zakończonych lekcjach, ten sam pochód uczniów szedł do kościoła na modlitwę” („Dar i Tajemnica”). Można mieć pewność, że młody Karol zasilał szeregi owych pochodów do kościoła, celem których było oddanie wszystkich spraw Maryi. Dla niego, dziecka, w życiu którego wcześnie zabrakło matczynej opieki, spotkania te stały się zapewne również codzienną rozmową syna z Matką o radościach i troskach dziecięcego serca.
Karol Wojtyła związany był również z tradycją karmelitańskiego szkaplerza, który przyjął w wieku dziesięciu lat w wadowickim Karmelu, w klasztorze na Górce. W wieku młodzieńczym zafascynowanie Karola duchowością maryjną zostało ożywione również poprzez włączenie się w tradycję pielgrzymek do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Osobny rozdział w nabożeństwie maryjnym Karola Wojtyły – Jana Pawła II stanowi Jasna Góra ze swoją ikoną Czarnej Madonny. Wszystkie te duchowe doświadczenia związane z kultem maryjnym we wczesnym dzieciństwie Karola Wojtyły pozwoliły mu w niedalekiej przyszłości stać się prawdziwym Sługą Maryi poprzez oddanie się w Jej dobrowolną niewolę.
TRAKTAT DĘBNICKI
Papieskie „Totus Tuus”, które jest właściwie skrótem pełniejszej formuły zawierzenia Matce Bożej: „Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi cor Tuum, Maria” („Cały Twój jestem i wszystko moje jest Twoje. Daj mi serce Twoje, Maryjo”), ma swoje źródło w „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” Ludwika Grignion de Monfort, z którym Wojtyła zetknął się jeszcze przed maturą, kiedy swoją duchowość kształtował i pogłębiał, uczestnicząc w życiu wspólnoty parafialnej na krakowskich Dębnikach.
„Nabożeństwo do Matki Najświętszej trwa we mnie od tamtego czasu, stanowiąc część integralną mojego życia wewnętrznego, mojej teologii duchowej”, wspomniał po latach Jan Paweł II. Od tego czasu Karol Wojtyła, a później Jan Paweł II, oddał się w dobrowolną niewolę Maryi, którą rozumiał jako „święte niewolnictwo”, które nie jest zaprzeczeniem ludzkiej wolności, ale ją uwypukla i czyni z niej największy dar Boga dla człowieka.
Zatopiony w tak rozumianym świętym niewolnictwie Wojtyła stał się do końca swych ziemskich dni Sługą Matki Bożej, głosząc orędzie Jej Syna Urbi et orbi – Miastu i światu.
MACIERZYŃSKA DŁOŃ
Na placu św. Piotra w Rzymie znajduje się tablica upamiętniająca zamach na papieża Jana Pawła II w dniu 13 maja 1981 roku. Symbol ten dziwnie przemawia i wciąż stawia nas wobec pytania, jak to się stało, że kula, która miała być śmiertelną dla Ojca Świętego, szczęśliwie była „inną Ręką prowadzona”. Papież niejednokrotnie sam odwoływał się do tego wydarzenia – nie tyle w ramach wspomnień, choć również – wskazując przede wszystkim na ten fakt jako przejaw interwencji Matki Bożej Fatimskiej. Mówił: „w chwili, kiedy padałem na placu św. Piotra, miałem wyraźne przeczucie, że wyjdę z tego. Ta pewność mnie nigdy nie opuściła, nawet w najgorszych chwilach – bądź po pierwszej operacji, bądź w czasie choroby wirusowej. (…) Czyjaś ręka strzelała (…), ale Inna Ręka prowadziła kulę”.
Papież, jak sam twierdził, od dnia zamachu stał się na nowo dłużnikiem Najświętszej Dziewicy. Paradoksalnie to właśnie wydarzenie było potrzebne, aby Sługa mógł przylgnąć do Matczynego Serca Maryi raz jeszcze – tym razem mocniej niż zwykle, bo po sam pontyfikalny krzyż, który wraz z zamachem nabrał zupełnie innego wymiaru: wymiaru Cierpiącego Sługi Maryi.
AUTENTYCZNA TEOLOGIA KOBIETY
Duchowa więź Jana Pawła II z Maryją w życiu modlitewnym i wymiarze duchowym miała silny wpływ na papieskie nauczanie o kobiecie. Papież zaniepokojony niebezpiecznym już w samej swojej pierwotnej, oświeceniowej koncepcji feminizmem, stworzył nową jego koncepcję, przywołując jako fundament naukę głęboko zakorzenioną w antropologii i personalizmie. Jan Paweł II był przekonany, że współczesny feminizm znajduje swoje korzenie właśnie w braku prawdziwej czci dla kobiety. Natomiast prawda objawiona o kobiecie jest inna. „Jeżeli nasz wiek jest w społeczeństwach liberalnych okresem narastającego feminizmu, to można przypuszczać, że orientacja ta jest reakcją na brak tej czci, jaka należy się każdej kobiecie”, pisał papież w „Przekroczyć próg nadziei”.
Jan Paweł II określił program nowego feminizmu w encyklice „Evangelium vitae”: „W dziele kształtowania nowej kultury, sprzyjającej życiu, kobiety mają do odegrania rolę wyjątkową, a może i decydującą, w sferze myśli i działania: mają stawać się promotorkami «nowego feminizmu», który nie ulega pokusie naśladowania modeli «maskulinizmu», ale umie rozpoznać i wyrazić autentyczny geniusz kobiecy we wszystkich przejawach życia społecznego, działając na rzecz przezwyciężania wszelkich form dyskryminacji, przemocy i wyzysku” (nr 99). Jan Paweł II w tak rozumiany nowy feminizm wpisał teologię ciała, która jako taka była prezentowana podczas katechez środowych w latach 1979-1984. Teologia ta uwypuklała znaczenie kobiety oraz mężczyzny na tle pozostałych stworzeń, kładąc nacisk na ich wyjątkowość i powołanie oraz na ich wzajemne relacje wynikające z Bożego zamysłu.
Jan Paweł II nigdy nie dodawał do swojego pontyfikalnego hasła żadnych innych słów, uważając „Totus Tuus” za wystarczające i w pełni odpowiadające jego misji, posłudze i powołaniu. Zarówno kiedy modlił się w wadowickim parafialnym kościele, potem na krakowskich Dębnikach, jak i już jako papież w Fatimie, dziękując za cudowne ocalenie, nigdy nie przestał być Sługą Maryi. Po prostu: we wszystkim i zawsze – „Totus Tuus”.