- Była to prawdziwa łaska, której żadnym sposobem nie mogłem się spodziewać – opowiada z zaangażowaniem prawie stuletni doktor Stanisław Waliszewski, na którego obliczu pojawia się wraz ze wspomnieniami uśmiech.
Zadziałała łaska
– Był marzec 1938 roku. Mieszkałem wówczas w Poznaniu, gdzie po wcześniejszym ukończeniu studiów medycznych na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego, rozpocząłem praktykę lekarską i pracę naukową. W Niedzielę Męki Pańskiej tamtego roku wracałem przez centrum Poznania ze Mszy św. w kościele św. Marcina. Nieoczekiwanie zmieniłem stałą drogę. Wraz z niedzielnym tłumem ludzi, zostałem wciągnięty do pasażu kina „Słonce”, dziś już nieistniejącego, a wówczas bodaj największego w Poznaniu. Wielkie afisze, chyba ręcznie wykonane, obwieszczały, że odbędzie się tu wykład poświęcony Całunowi Turyńskiemu – wspomina z rozrzewnieniem Stanisław Waliszewski, który przyznaje, że nie tyle sam Całun wzbudził jego zainteresowanie, gdyż nic o nim wiedział, ile nazwisko prelegenta, doktora Stanisława Karwowskiego. Jego ojciec, profesor Adam Karwowski, był wykładowca dermatologii, sam zaś dr Stanisław Karwowski był konfratrem Stanisława Waliszewskiego z Sodalicji mariańskiej.
- Sala kina „Słońce” była przepełniona do granic możliwości – opowiada Stanisław Waliszewski. Prelegent posługiwał się efektownymi obrazami rzucanymi przez epidiaskop. Wywoływały one duże zaciekawienie publiczności. – Problematyka Całunu pochłonęła mnie natychmiast, podczas tego pierwszego wykładu – wyznaje po 71 latach od tamtego odczytu Stanisław Waliszewski. – Zrozumiałem wszystko doskonale i od początku było dla mnie jasne, że mam do czynienia z Najświętsza i Najczcigodniejszą Relikwią Chrześcijaństwa! – mówi dobitnie 97-letni lekarz. Od tamtej chwili rozpoczęła się dla Stanisława Waliszewskiego wielka przygoda z Całunem, która zaowocowała wieloma publikacjami, niezliczonymi odczytami, rzetelną i ofiarną pracą naukową i popularyzatorską, realizowaną przez długie dziesięciolecia, niekiedy w ryzykownych i niełatwych okolicznościach.
Całunowa pielgrzymka przez Polskę
Zrazu Stanisław Waliszewski zbierał materiały źródłowe, plansze i wizerunki, poświęcone Całunowi. Doskonalił swą wiedzę, dobijając z czasem do grona poważnych polskich, a później także międzynarodowych syndonologów – badaczy problematyki Całunu. – Tuż po II wojnie światowej – wspomina dr Waliszewski – stawiając pierwsze kroki, jako całunowy katechista, rozpoczynałem wykłady od objazdu szkół w mieście mojego zamieszkania, w Rogoźnie. Z czasem, wszędzie gdzie jeździłem, znajdowali się chętni do wysłuchania historii o Całunie. Przełom w tej popularyzatorskiej działalności nastąpił w 1958 roku. Wtedy to Stanisław Waliszewski wyjechał do Krakowa, gdzie na zaproszenie pochodzącego z Rogoźna księdza profesora Aleksego Klawka, zaczął głosić wykłady o Całunie, które w zasadzie stały się rekolekcjami. Tym bardziej, że ich odbiorcami byli zgromadzeni w Krakowie klerycy Wyższych Seminariów Duchownych dla diecezji częstochowskiej, śląskiej i krakowskiej. Z podobnymi prelekcjami dr Waliszewski stanął też wówczas wobec profesury Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tych niełatwych czasach komunizmu, jak wspomina dr Waliszewski, informacje o całunie przyjmowane były z wielkimi emocjami i entuzjazmem. Dowodzi to głodu duchowego ówczesnego społeczeństwa, które próbowano poddać programowej ateizacji.
Całe lata Stanisław Waliszewski prowadził niestrudzenie swą działalność „całunowego katechisty”, jak sam mówi. Treść wykładów, z jakimi objeżdżał kraj zaniepokoiła Służbę Bezpieczeństwa. Dr Waliszewski przyznaje jednak, że nigdy specjalnie nie przejmował się represjami i inwigilacjami, choć niekiedy były one dokuczliwe. Choćby wtedy, gdy na wykłady przywieziono psychicznie chorą kobietę, która zaczęła zachowywać się w sposób bluźnierczy i agresywny. – Nawet ją udało się uspokoić – wspomina z uśmiechem dr Stanisław. Widać Opatrzność Boża nade mną czuwała! Stanisław Waliszewski miał jednak i inne spotkania, niż te z wysłannikami i prowokatorami SB.
List kardynała
Wśród tych najbardziej błogosławionych, najchętniej wspomina spotkanie z kardynałem Karolem Wojtyłą. Ostatnie miało miejsce 26 czerwca 1978 roku na Świętej Górze w Gostyniu. Krakowski kardynał przewodniczył tam uroczystościom 50-lecia koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Róży Duchownej. Po uroczystościach przyszły papież przyjmował wiernych na prywatnych rozmowach. Audiencji dostąpił też dr Stanisław Waliszewski. Poinformował kardynała, że zamierza wybrać się na Międzynarodowy Kongres Syndonologiczny do Turynu. Eminencja wypytał doktora, czy jest przygotowany językowo, czy ma środki na podróż i czy czegoś potrzebuje. Owocem tej wizyty było specjalne błogosławieństwo, jakiego przyszły papież udzielił propagatorowi kultu Całunu oraz „Moralitet”. Jest nim specjalne pismo, odręcznie podpisane przez kardynała Karola Wojtyłę, sporządzone w języku włoskim, w którym krakowski metropolita udzielił Stanisławowi Waliszewskiemu rekomendacji do pracy nad popularyzowaniem Całunu. – Muszę podkreślić, że wszędzie, gdzie to pismo pokazywałem, czyniło nieodparte wrażenie najgłębszej czci i niekłamanego uszanowania dla podpisu ówczesnego kardynała Wojtyły, który wkrótce został wybrany na papieża – wspomina dr Waliszewski.
Tarcza długiego życia
Dr Stanisław Waliszewski przez kilkadziesiąt lat swojego życia, w niełatwych czasach PRL-u zjeździł całą Polskę wzdłuż i wszerz, propagując wiedzę o Całunie Turyńskim. Sprytnie czynił to jako lekarz i naukowiec, co zbijało argumenty władz, ze sieje zabobony i religijną propagandę. Jednocześnie odważny lekarz, nigdy nie wypierał się swojej religijności. Przeciwnie – jego wykłady były manifestami wiary! Kto wie, u ilu słuchaczy mogły przyczynić się do jej wskrzeszenia. Sam dr Waliszewski uznaje swoją działalność za wynik łaski Bożej. – Każdego dnia dziękuję Panu Bogu, że w owym 1938 roku pozwolił mi zainteresować się piękną tajemnicą tej Najświętszej Relikwii – wyznaje syndynolog. Dr Waliszewski przez lata swej społecznej pracy zapisał się na kartach międzynarodowej syndynologii jako godny reprezentant Polski w tej dziedzinie, autor książek i artykułów na temat Całunu, doceniony przez samego Sługę Bożego kardynała Wojtyłę, o którym Waliszewski mówi z przekonaniem, że doświadczył iż papież był wiernym czcicielem Całunu. Dziś, gdy prawie stuletni Stanisław Waliszewski nie może już wyjeżdżać z wykładami, modli się w domu, słuchając każdego dnia transmisji Mszy świętych nadawanych w Radiu Maryja, a swą całunową pasją stara się zarazić najbliższych, szczególnie wnuki oraz wszystkich tych, którzy go odwiedzają. Sam uważa, że Całun był dla niego przez całe życie tarczą ochronną i to dzięki opiece Umęczonego Jezusa zawdzięcza długowieczność, a także znakomitą pamięć, którą podzielił się także z Czytelnikami „Przewodnika Katolickiego”.