Najpierw prawdziwy casting filmowy, następnie organizacja pracy zespołu wspomagającego aktorów zza kulis, aż w końcu pierwszy klaps. Hollywood? Nie, to po prostu prężnie działająca młodzieżowa grupa parafialna, która pokazuje, że determinacja i pomysł są podstawą sukcesu. A gdy są chęci, to i fundusze się znajdą…
Mówi się, że potrzeba jest matką wynalazku. To przysłowie świetnie odnosi się do poznańskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży działającego przy parafii archikatedralnej, który widząc pewne zaniedbanie w zakresie braku organizacji czasu wolnego dzieci i młodzieży, postanowił zmierzyć się z kryzysem sytuacji społecznej i podjąć działania mające na celu wzbudzenie aktywności tej młodszej grupy mieszkańców swojej okolicy.
– Zależało nam, żeby KSM zrobił coś konkretnego. Pomyślałam, że można by wykorzystać do tego fundusz rządowy – mówi Dagmara Walczyk, pomysłodawczyni projektu. – Ludzie często narzekają, że organizacje rządowe źle działają, nic nie robią, a tak naprawdę to my, jako tzw. społeczeństwo obywatelskie, możemy sami działać za publiczne pieniądze – dodaje.
Projekt FIO
O Programie Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (w skrócie FIO) Dagmara usłyszała dzięki Fundacji BARKA, korzystającej m.in. z tego rodzaju wsparcia finansowego. Pieniądze można otrzymać biorąc udział w konkursie. Zgłoszenie do niego polega na wysłaniu dokładnie opisanego proponowanego projektu wraz z wstępnie rozpisanym kosztorysem. Jest on później weryfikowany przez osoby zatwierdzające dany pomysł. Dodatkowo należy spełniać wymagane kryteria, o których można przeczytać na stronie internetowej www.pozytek.gov.pl. Znajdziemy tam między innymi informację, że „beneficjantami Programu FIO są organizacje pozarządowe oraz kościelne osoby prawne i jednostki organizacyjne działające w sferze zadań publicznych”. Wszystkie te warunki spełniało Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży.
Jak wspomina Dagmara Walczyk, ich „wspólnota parafialna nigdy nie podejmowała takich działań”, ale za aprobatą księdza proboszcza oraz pozostałych członków oddziału KSM postanowili podjąć wyzwanie, które było w całości sponsorowane przez FIO. – Ryzyko ewentualnego niepowodzenia projektu jest naprawdę niewielkie. Stwierdziliśmy, że jeśli będziemy mieli dobrą księgową, a o taką zadbaliśmy, i będziemy uczciwi, to nic złego nie może się stać – wspomina.
Sam pomysł na konkretny projekt to była istna burza mózgów. W końcu po długich dyskusjach udało się obrać właściwy kierunek. Ostatecznie przedsięwzięcie miało obejmować warsztaty filmowe uwieńczone oficjalną projekcją nakręconego krótkometrażowego filmu, który został zatytułowany „Zaginiony Pierścień”. – Z początku chcieliśmy zorganizować zajęcia teatralne, gdyż do tej pory niejednokrotnie angażowaliśmy dzieci w przedstawienia, takie jak choćby jasełka, jednak pomysł na film wydawał się bardziej zachęcający, a zarazem zabawny i ciekawy – opowiada Agata Szymkowiak, która była główną koordynatorką projektu.
Pierwszy klaps
Gdy był już pomysł, należało go „tylko” zrealizować. I tak zaczęły się gorączkowe przygotowania - mnóstwo zaangażowanych ludzi i ciągłe zakupy: sprzętu, jedzenia, kosmetyków do charakteryzacji i rekwizytów. Ważny był podział obowiązków, który został rozłożony na grupy odpowiedzialne za reżyserię, dźwięk, aktorstwo, kostiumy i scenografię. Aby warsztaty były jak najbardziej profesjonalne, młodzież postanowiła zaprosić do pracy nad filmem osoby na co dzień mające do czynienia z tą branżą.
Dzieci zdobywały zdolności sceniczne, dzięki warsztatom prowadzonym przez aktora Piotra Kaźmierczaka, a młodzież z pomocą reżysera Mateusza Pleskacza obserwowała ich zza kamery. KSM wspierały również inne osoby, takie jak choćby muzyk – Michał Garstecki czy charakteryzatorka – Joanna Dembińska. Wszyscy okazali się bardzo wyrozumiali. – Cieszyliśmy się, że nie odnosili się do nas z dystansem, zważywszy, że jesteśmy laikami i nie mieliśmy z początku pojęcia o tym co robimy. Potrafili też wejść w rytm naszego działania i, mimo że wiele rzeczy robiliśmy bardzo spontanicznie, niejednokrotnie wręcz na ostatnią chwilę, wszyscy się dostosowywali i działali razem z nami – wspomina Agata.
Owocna determinacja
Projekt trwał prawie 4 miesiące, nie licząc ogromu wcześniejszych przygotowań, które ciążyły na Dagmarze, Agacie i Szymonie, czyli trójce zajmującej się strategią całego przedsięwzięcia. Przez czas realizacji projektu dzieci i młodzież miały możliwość skorzystania na terenie parafii z zajęć pozalekcyjnych niezwiązanych ze szkołą.
Warsztaty prowadzone były regularnie, poczynając od teorii wykładanej w parafialnej salce, po pierwsze wyjście na „plan filmowy” i zajęcia praktyczne. Nieraz mróz szczypał w policzki, a wiatr rozwiewał kartki scenariusza - to jednak nikogo nie zrażało. Młodzi z KSM-u zmobilizowali nie tylko siebie nawzajem, ale również osoby o wiele od siebie młodsze, by do końca zrealizować coś, co razem zaczęli. Celem tej kilkumiesięcznej pracy, jak mówi Agata Szymkowiak, było „zintegrowanie pokoleń: dzieci, młodzieży i dorosłych (również rodziców), tak by zawiązali wspólnotę”. Ponadto dając dzieciom możliwość nieodpłatnych zajęć od początku pokazali im, że wszyscy mają te same możliwości i tu nie ma lepszych czy gorszych, bogatszych czy biedniejszych. – Właściwie nie sam film był najważniejszy, lecz całe dobro, które było owocem przygotowań – mówi koordynatorka projektu, dodając, że również sam reżyser był zadziwiony zaangażowaniem, poświęceniem i odpowiedzialnością wszystkich młodych filmowców i aktorów.
Oficjalnie projekt sponsorowany przez program FIO miał swój finał w niewielkim przytulnym, ale prawdziwym (!!!) kinie Malta, które znajduje się na poznańskiej Śródce, tuż obok kościoła. Tam właśnie wyświetlony został dwudziestominutowy film będący owocem wspólnych działań.
Po premierze, na którą zostali zaproszeni rodzice, dzieci, młodzież i goście, w salce parafialnej, jak to przystało na prawdziwy pokaz premierowy, odbył się poczęstunek, oficjalnie nazwany „bankietem”. Dzięki odpowiedniemu rozporządzeniu funduszami pieniądze starczyło także na zakup paczek dla uczestników zajęć, w których znalazły się między innymi pamiątkowe koszulki i długopisy z logo warsztatów filmowych.
Zachęta dla innych
Zarząd oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży działającego przy poznańskiej parafii katedralnej wierzy, że ich działania zmobilizują inne jednostki do wnioskowania o pieniądze niezbędne do realizacji pewnych zadań, które nade wszystko wymagają dyscypliny i odwagi. – Nie ukrywam, że z początku trochę się bałam, ale teraz już wiem, że można zrobić wszystko, jeśli ma się odpowiednie zaplecze i odpowiednich ludzi obok siebie – podsumowuje Agata Szymkowiak, która przekonała się, że w parafii jest silna grupa dzieci i młodzieży, która, jak wszyscy mają nadzieję, pomimo zakończenia projektu nadal będzie prężnie działać.
Łukasz Kaczmarek, uczestnik warsztatów filmowych
Dzieci grające role aktorów podchodziły do warsztatów bardzo entuzjastycznie i myślę, że wiele z tego entuzjazmu udzieliło się i zespołom młodzieżowym.
Dla mnie oprócz zwykłego stwierdzenia: „ha, a ja film nakręciłem", wiedza nabyta podczas warsztatów pozostanie na dłużej - kto wie, może jeszcze kiedyś znów stanę za kamerą? Oczywiście pozostaje też radość ze wspólnie spędzonego czasu, choćby i tego, gdy stało się nieruchomo na mrozie ze sprzętem w ręku... Sądzę jednak, że największe postępy uczyniła nasza obsada, przeobrażając się z cichych, nieśmiałych dzieci w dumnych i odważnych aktorów. Widać to szczególnie podczas przygotowań do parafialnych jasełek - dzieci „z warsztatów” zdecydowanie przerastają swoich rówieśników zarówno umiejętnościami dotyczącymi dykcji, interpretacji, impostacyjnymi, jak i pewnością siebie. |
Joanna Dembińska, charakteryzatorka
Sama idea zorganizowania warsztatów była wspaniała. Trudno inaczej opisać pomysł owocujący tak wieloma pozytywnymi następstwami. Na tej podstawie widzę, jak wiele korzyści przynoszą fundusze rządowe. Niestety, mam wrażenie, że bardzo rzadko można doświadczyć podobnej współpracy tak wielu młodych ludzi. Ogrom bezinteresownej pracy i... żadnego narzekania – osobiście myślałam, że to nierealne. Bardzo trudno mi będzie zapomnieć dzieci, ich szczerych uśmiechów, spojrzeń i… niekończących się pytań! Wierzę, że przygoda, którą długą będą pamiętać, pozostawiła w nich nie tylko cudowne wspomnienia.
|