„Mamo, a inne dzieci mają komórki... Dlaczego tylko ja nie mam iPoda? Muszę mieć markowe jeansy..." - to prośby często słyszane z ust dzieci w wieku szkolnym.
Rodzice różnie podchodzą do tego problemu. Jedni mówią: „Stać nas, niech dziecko sobie kupi". To najszybsze rozwiązanie. Choć dorosłemu może się wydawać, że jest dobrym rodzicem, bo daje dziecku co ono chce – w rezultacie wychowuje samoluba, przyzwyczajonego do natychmiastowego zaspokajania swoich zachcianek. Niektórzy za pomocą dzieci leczą swe kompleksy: „Jak byłem mały, to tylko mogłem marzyć o takich rzeczach, niech więc ma".
Co za dużo...
Profesor Dan Kindlon z Uniwersytetu Harvarda, autor m.in. książki pt. „Too much of a good thing" („Za dużo dobrego") twierdzi, że najczęściej rodzice mają problem z odmawianiem dziecku, bo boją się je rozczarować. Jednak, jak zauważa psycholog, nauka radzenia sobie z rozczarowaniem jest ważną umiejętnością potrzebną w dorosłości. „Jeżeli dziecko nigdy nie bywa smutne lub rozczarowane, nie rozwinie umiejętności psychologicznych kluczowych dla swego przyszłego szczęścia" – pisze Kindlon. Z drugiej strony nie można zawsze odmawiać. Zdesperowane dziecko może posunąć się nawet do kradzieży upragnionego przedmiotu.
Szczególny problem stwarzają wszechobecne reklamy. Jesteśmy bombardowani przekazami: „jesteś wart tyle, ile rzeczy, które masz". Dlatego należy zadbać, by dziecko było świadome, czym jest reklama. O szczególnie nachalnych przekazach warto z dzieckiem rozmawiać, zadawać pytania np.: „Jak myślisz, czy rzeczywiście fajny chłopiec zainteresuje się dziewczyną tylko dlatego, że jest ubrana w modne spodnie?".
Nie musisz mieć wszystkiego
Nie kieruj się potrzebą „dotrzymania kroku innym" i nie pozwól, by dzieci tym przesiąknęły. Fakt, że „wszyscy tak robią", nie sprawia przecież, że staje się to dobre. Gdy dziecko prosi o coś – np. markowe ubranie, rozpocznij rozmowę od przypomnienia, że każda rodzina jest inna i macie zamiar kierować się tym, co jest dobre dla waszej rodziny, nie martwiąc się o to, co robią inne. Wyjaśnijcie też dziecku różnicę między rzeczami potrzebnymi (buty odpowiedniego rozmiaru, nowe skarpetki itp.) a pożądanymi (określona marka butów, komórka z nagrywaniem wideo itp.). Zapewniając, że dostanie wszystkie rzeczy rzeczywiście potrzebne, z rzeczy pożądanych uczyńcie przedmiot negocjacji. Mogą być nagrodą lub czymś, na co dziecko oszczędza kieszonkowe. Przy okazji dziecko uczy się wartości pieniądza, wytrwałości i dokonywania wyboru – bo z kilku rzeczy pożądanych będzie wybierać tę, na której mu naprawdę zależy.