Coraz więcej doniesień naukowych potwierdza tezę, że dieta bogata w czerwone mięso sprzyja powstawaniu raka. Amerykańskie pismo naukowe „American Journal of Clinical Nutrition" już wiele lat temu opublikowało badania dowodzące, że spożywanie czerwonego mięsa dwukrotnie zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworów przełyku i żołądka. W zeszłym roku ukazały się badania dowodzące związku spożywania czerwonego mięsa z nowotworami prostaty. W tym roku udowodniono także jego wpływ na powstawanie raka trzustki. Dowiedziono, że niebezpieczne jest zwłaszcza spożywanie mięsa przygotowanego w zbyt wysokiej temperaturze lub znacznie zwęglonego. Zatem ostrożnie z karkówką z grilla! Pod wpływem wysokiej temperatury wytwarzają się w mięsie kancerogeny działające toksycznie m.in. na komórki trzustki. Dobrze udokumentowano także związek spożywania mięsa z rakiem jelita grubego. Według najnowszych badań naukowców z Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie wynika, że osoby po usunięciu zaawansowanego raka tego narządu są znacznie bardziej narażeni na nawroty choroby, jeśli stosują dietę bogatą m.in. w czerwone mięso. Specjaliści zalecają zatem umiar w objadaniu się mięsnymi przysmakami. Zachęcają do zastępowania czerwonego mięsa drobiem i rybami, najlepiej gotowanymi lub pieczonymi bez tłuszczu. A co z czerwonym mięsem? Dr Zbigniew Hałat, znany polski epidemiolog, zaleca, by przeciętne spożycie czerwonego mięsa nie było wyższe niż 300-400 g na tydzień, w tym niewielka ilość, o ile jakakolwiek, może przypadać na szczególnie niezdrowe przetwory mięsne, czyli mięso konserwowane poprzez wędzenie, peklowanie, solenie albo też dodanie chemicznych substancji konserwujących. Na swojej stronie internetowej www.halat.pl przytacza dane Głównego Urzędu Statystycznego, według których spożycie mięsa łącznie z mięsem przeznaczonym na przetwory w 2006 r. osiągnęło w Polsce rekordową, nienotowaną w przeszłości liczbę 70 kg na osobę! Oznacza to spożycie 1400 g mięsa na tydzień.
Pamiętajmy też, że każde surowe mięso: wieprzowe, wołowe czy drób może być skażone bakteriami, które naturalnie występują w przewodzie pokarmowym zwierząt hodowlanych i dzikich. Mimo skażenia mięso może być świeże, ładnie pachnieć i tak samo wyglądać. Przed niektórymi bakteriami nie uchroni nas nawet przechowywanie mięsa w lodówce, bo mogą się namnażać w temperaturze 4ºC. Przed spożyciem mięsa starannie poddawajmy je obróbce termicznej. I tu problem. Gdy przypieczemy je za mocno, grozi nam już wspomniany rak trzustki, jesli nie dopieczemy, to możemy się narazić na zatrucie pokarmowe, np. czyhającą w niedopieczonym mięsie bakterią Yersinia enterocolitica. A może na obiad zamiast krwistego befsztyku czy kiełbasy śląskiej wybierzemy pstrąga z młodymi ziemniaczkami, a na deser talerz truskawek?
Renata Krzyszkowska