„Ależ ten golkiper jest fantastyczny! Proszę państwa, cóż to był za corner!!! A jednak nie ma gola!!” – to jeden z komentarzy usłyszanych podczas niedawnej transmisji meczu w publicznej telewizji.
Jak szwajcarski ser
– Dziecko drogie, wytłumacz mi, dlaczego nie można było użyć polskich słów – zapytał mój dziadek, z którym oglądałam ów mecz. Doprawdy nie potrafiłam znaleźć właściwych argumentów broniących tak sformułowaną wypowiedź sprawozdawcy, oprócz zjawiska zwanego amerykanizacją. Tym razem kilka słów o jej wpływie na polską kulturę.
Czyżbyśmy już tak bardzo się do niej przyzwyczaili, że nie zwracamy uwagi na język, którym epatują nas media, a który „naszpikowany” jest amerykanizmami niczym najlepszy szwajcarski ser – dziurami?
W latach 90. XX w. nasiliła się fascynacja szeroko pojętą kulturą Zachodu, szczególnie Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Wcześniej, po stanie wojennym, było to związane z emigracją naszych rodaków za ocean. Atrakcyjność języka angielskiego w ostatnich 20 latach niezwykle wzrosła, a jego znajomość stała się nieodzowna dla biznesmena, profesora uniwersytetu, hotelarza i sprzedawcy pamiątek pod każdą szerokością geograficzną. Nietrudno wymienić aspekty amerykanizacji zauważalne w różnych obszarach życia Polaków. Upowszechnianie się wzorców amerykańskich widoczne jest w sposobie bycia, odczuwania rzeczywistości, uczestnictwa w kulturze, przejawia się także na płaszczyźnie języka (o czym w następnym odcinku porad językowych).
Luz
W kontaktach oficjalnych i nieoficjalnych, towarzyskich czy rodzinnych, w języku, a także w sposobie bycia dominuje charakterystyczny dla Amerykanów luz. Ów luz niczym wirus „atakuje” nie tylko młodzież, ale i pokolenia nieco starsze, którym nie zawsze on przystoi. Na płaszczyźnie językowej widać to np. w uproszczeniu modelu grzeczności czy sposobów zwracania się do drugich. Bardziej chyba niepokoi łatwość przekraczania tematów tabu, co często skutkuje wzrostem wulgaryzacji polszczyzny. Jednym ze źródeł tej niechlubnej postawy są wulgaryzmy będące tłumaczeniami wulgaryzmów amerykańskich, tak często słyszanych w filmach.
Zamiast krasnoludków
Amerykanizacja wpływa również na formy świętowania uroczystości (walentynki), odpoczynku, zabawy. Wyobraźnię naszych dzieci budują dzisiaj już nie znane nam skrzaty, królewny, krasnoludki, a pokemony, gumisie, batman, Pocahontas.
Niepokojącym zjawiskiem zauważanym w tym obszarze jest przewartościowanie świąt kościelnych, mocno związanych z polską tradycją religijna i narodową, a zwłaszcza Bożego Narodzenia i Wielkanocy, które sprowadza się do sfery profanum: robienia zakupów i obdarowywania bliskich prezentami. Zatracają swój charakter okresy przygotowujące do tych świąt: Adwent i Wielki Post. Dziś jest to już sygnał do rozpoczęcia świętowania, wypełniony pośpiechem, głośną muzyką, krzykliwymi ekspozycjami witryn sklepowych. Związane jest to z typowo amerykańskim powierzchownym sposobem przeżywania różnych uroczystości. Innymi charakterystycznym zjawiskiem dla Amerykanów jest propagowanie ruchliwego i szybkiego sposobu życia: szybka rozrywka, odpoczynek, szybka miłość, szybkie jedzenia (fast-food). Pojawiają się takie wyrażenia, jak macdonaldyzacja, McŚwiat. Konsumpcja ponad wszystko!