Wśród historii o rozlicznych świętych, o których opowiadał mi dziadek, św. Franciszek zajmował szczególne miejsce. Być może dlatego, że jak chyba nikt inny w prosty sposób uczył wiary w miłość i dobroć serca ludzkiego, niosąc pociechę i nadzieję. Wydawał mi się też bardzo „plastycznym” świętym z uwagi na to, że w bogatej pinakotece dziadka, wśród świętych obrazków, przedstawiany był z różnymi gatunkami zwierząt. Ten mistyk, stygmatyk, prekursor ekologii i pomysłodawca pierwszego żywego żłóbka, zanim stał się ubogim zakonnikiem, który rozpoczął odnowę XIII-wiecznego Kościoła, był zawadiackim hulaką i rozrzutnikiem.
Miłość, czystość i ubóstwo
Z wypiekami na twarzy wsłuchiwałam się w zbiór opowieści pt. „Kwiatki św. Franciszka”, jeden z pierwszych, który pamiętam z dzieciństwa, nie wiedząc jeszcze wówczas, że to perła średniowiecznej hagiografii. Z tej jednej z najczarowniejszych i najradośniejszych książek, jakie zna literatura, wyłaniał się obraz ducha Umbrii, regionu, gdzie w 1182 r. urodził się syn bogatego kupca Piotra Bernardone i Joanny Piki pochodzącej z Francji. Słuchałam więc o beztroskim młodzieńcu, który wyruszył konno w świat, by zdobyć sławę, o snach, pod wpływem których radykalnie zmienił swoje życie, o poświęceniu się modlitwie, kaznodziejstwu, posłudze jałmużny i postom. O odkryciu powołania do życia według Ewangelii, o towarzyszach, „braciach mniejszych”, którzy dołączyli do świętego – rycerzu i kupcu Bernardzie z Quintavalle, o doktorze prawa Piotrze Cattanim oraz o Idzim z Asyżu, którzy na wzór uczniów Chrystusa odwiedzali miasta i wioski, nawołując mieszkańców do nawrócenia i przemiany życia, o regule, która miała stanowić program ich życia, o Porcjunkuli, gdzie bracia z gałęzi i błota zbudowali kilka szałasów wokół kapliczki Matki Bożej, o górze Alwernii, gdzie święty lubił się modlić, wreszcie o św. Klarze, która zapoczątkowała zakon klarysek. Historie o dzikich zwierzętach, ptakach, rybach, które nazywał braćmi i siostrami, o dokuczliwej myszy, którą żywił w celi, o wilku z Gubbio czy o wspomnianym kazaniu do ptaków były niczym ocembrowana studnia zachwytu nad dziełem stworzenia i pokładów dobra, które tkwią głęboko ukryte w człowieku.
„Pochwalony bądź, Panie...”
Obraz świętego, który wyłania się z kilkudziesięciu opowieści, do dzisiaj urzeka prostotą wobec osób i wydarzeń, afirmacją natury, subtelnością, odkryciem obecności Boga w całym stworzeniu, promieniuje pogodą ducha, wesołością, dobrocią, całkowitą wolnością od żądzy posiadania, a z drugiej strony radykalizmem w praktykowaniu cnót. Św. Franciszek, choć wyzbył się ziemp y skich dóbr na korzyść potrzebujących, wszystko, co żyło, obdarzał dobrem i miłosierdziem. Głosząc wiarę prostą, radosną i czystą, ukazywał chrześcijaństwo łagodne, pełne wybaczenia, dobroci, ale zarazem radykalne w praktykowaniu cnót i przepojone mistyką. Dzisiaj wciąż światu przypomina swą „Pieśń słoneczną”, składając Bogu hołd miłości, szacunku i zachwytu. Wyposażył nas w klucze wiedzy i prawdy, dzięki czemu możemy w świecie odnaleźć obraz Boga w stworzeniu, a niosąc miłość i przebaczenie – mądrość życia, uświęcać ziemię. Kiedy Franciszek poczuł, że zbliża się śmierć, nakazał swoim braciom, aby położyli go na gołej ziemi. O zmroku 3 października 1226 r. zaintonował psalm 141. Lektura 13. rozdziału Ewangelii wg św. Jana okazała się ostatnią, którą miał usłyszeć na tej ziemi, zanim przyszła po niego „siostra śmierć”.