Kościół (nie tylko katolicy świeccy) może też rozciągać swój wpływ na
rzeczywistość świecką – pozostawiając ją świecką, a równocześnie wprowadzając
w nią uświęcenie, o którym mówi Sobór – przez ożywienie zasad
chrześcijańskich, które choć w swym znaczeniu pionowym, to jest
w odniesieniu do celu najwyższego i ostatecznego ludzkości są religijne
i nadprzyrodzone, to w swojej skuteczności, nazywanej dziś poziomą, czyli
ziemską, są w najwyższym stopniu ludzkie; są wytłumaczeniem, niewyczerpaną
żywotnością, uwzniośleniem życia ludzkiego jako takiego. Sobór
mówił w związku z tym o „wzajemnym przenikaniu się państwa ziemskiego
i niebiańskiego..., aby rodzina ludzka i jej historia stawały się bardziej
ludzkie”. Sobór przypomina również katolikom świeckim, że „mają czynną
rolę do odegrania w całości życia Kościoła, nie tylko są obowiązani przepajać
świat duchem chrześcijańskim, lecz też są powołani i do tego, aby
we wszystkim pośród wspólnoty ludzkiej byli świadkami Chrystusa”.
W tym właśnie sensie Kościół, a szczególnie katolicy świeccy udzielają
światu nowego stopnia uświęcenia. Nie wprowadzają weń znaków specyficznie
świętych i religijnych (które w pewnych formach i okolicznościach
mogą również być właściwe), ale porządkują go przez wykonywanie apostolstwa
w wierze, nadziei i miłości dla Królestwa Bożego. To jest świętość,
która promieniuje na świat i w świecie. I niech będzie to powołaniem
naszych czasów dla nas wszystkich.