Logo Przewdonik Katolicki

Burzliwa przyszłość

Renata Krzyszkowska
Fot.

Jeszcze dziesięć lat temu informacje owichurach, powalonych drzewach izerwanych dachach były sensacją, dziś jest ich już tyle, że przestają dziwić. Czy rzeczywiście wiatry wieją coraz silniej iwywołują coraz większe szkody, czy tylko dziennikarze sprawniej iszybciej je pokazują? Orkany Zizi iEmma, które w lutym imarcu nawiedziły Polskę,...

Jeszcze dziesięć lat temu informacje o wichurach, powalonych drzewach i zerwanych dachach były sensacją, dziś jest ich już tyle, że przestają dziwić. Czy rzeczywiście wiatry wieją coraz silniej i wywołują coraz większe szkody, czy tylko dziennikarze sprawniej i szybciej je pokazują?



Orkany Zizi i Emma, które w lutym i marcu nawiedziły Polskę, nie są niczym wyjątkowym. Znacznie potężniejsze wiatry występowały już w Polsce lub w bliskim sąsiedztwie naszego kraju. Np. trzy lata temu, w styczniu 2005 r., w południowej Szwecji miała miejsce wichura, która w ciągu jednego dnia powaliła 70 milionów metrów sześciennych drzew, to jest więcej niż w ciągu kilkudziesięciu lat. Zginęli wtedy ludzie, w tym także w czasie usuwania skutków wichury. Wszyscy pamiętamy katastrofę promu Heweliusz, który w 1993 r. zatonął na Bałtyku podczas niespotykanie silnego wiatru.


Chichot Gomułki


W latach 70. wiatr powalił w naszym kraju olbrzymie połacie lasu. Był to kataklizm tak wyjątkowy, że znalazł się na ustach wszystkich, w drugim obiegu nadano mu imię Chichot Gomułki. Można odnieść wrażenie, że wichury to żadna nowość, a jedynie coraz lepsze prognozy pogody i rozwój mediów sprawiają, że informacje o nich są częstsze niż kiedyś. Wzrost lub spadek siły i prędkości wiatru pozostaje sprawą dyskusyjną. O ile dobrze jest udokumentowany wzrost temperatur na świecie, o tyle wzrost siły wiatru nie jest oczywisty. – Istnieją jednak w tej dziedzinie pewne dość wyraźne tendencje, np. tory ruchu wiatru przesuwają się ku biegunom, na naszej półkuli, w stronę bieguna północnego. Silne wichury coraz częściej są zauważane tam, gdzie dotąd nie docierały – na północ od strefy dotychczasowego występowania – mówi prof. Zbigniew Kundzewicz z Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu, pracownik Instytutu Badania Konsekwencji Zmian Klimatu w Poczdamie. – Może sama liczba silnych wiatrów nie rośnie w sposób istotny statystycznie, a niektórzy nawet twierdzą, że maleje, ale jeśli już wystąpi wichura, to może być ona bardzo silna. Wzrost intensywności cyklonów tropikalnych ma niewątpliwie związek z ociepleniem klimatu – w cieplejszym oceanie rodzą się cyklony, tajfuny i huragany. Przy dużym gradiencie (różnicy) temperatur i ciśnień dochodzi do rozładowania wielkich energii. Wiatry wiały w Polsce zawsze, ale zjawiska takie jak trąby powietrzne czy orkany występowały (i występują) rzadko, więc nasz zbiór obserwacji nie jest duży. Znam jednak klimatologów, którzy, pewnie nie bez racji, twierdzą, że tak naprawdę niewiele wiemy na ten temat, bo mamy za mało danych obserwacyjnych – dodaje prof. Zbigniew Kundzewicz.



Szukanie wiatru w polu


Analiza danych dotyczących siły wiatru jest dość złożona. O ile temperatury powietrza czy stany wód rzecznych mierzy się w wielu miejscach i od bardzo dawna, o tyle w przypadku wiatrów nie ma aż tak bogatych danych. W Polsce jest stosunkowo mało punktów pomiarowych, dlatego trudno tak jednoznacznie stwierdzić, jak to z tym wiatrem naprawdę jest. Pomiary prędkości i siły wiatru mają u nas dość skromną tradycję. – W Centralnej Bazie Danych Meteorologicznych IMiGW dysponujemy danymi dotyczącymi wiatru dla całej sieci pomiarowej od 1966 r. Na stacjach I rzędu obserwacji tego elementu dokonuje się osiem razy na dobę, co trzy godziny. Po wykonanej krótkiej analizie 3 wskaźników prędkości wiatru z 35 stacji, które posiadały komplet danych za okres 1966-2006 (4 193 000 pomiarów) wynika, że tendencja wieloletnia w tym zakresie jest nieznacznie malejąca, prędkość wiatru w Polsce minimalnie spada – mówi Tomasz Kasprowicz z IMiGW w Poznaniu.Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że np. występujące głównie latem trąby powietrzne mają u nas zasięg tylko lokalny. Wszyscy pamiętamy, jak

w ubiegłym roku wiatr zburzył domy w okolicach Częstochowy. Powstała wtedy trąba powietrzna była związana z konkretną chmurą burzową, która przeszła nad tamtymi okolicami. Jeśli podobne zjawiska występują, ale z dala od urządzeń pomiarowych, a nawet od siedzib ludzkich, nie zostają ujęte w żadnej statystyce. Zdaniem niektórych klimatologów, ich częstotliwość i siła może być ostatnio większa. By jednak móc lepiej ocenić i prognozować te zjawiska, trzeba mieć dokładniejsze obserwacje.



Zmora ubezpieczycieli


Przewiduje się, że wichury będą wyrządzać coraz więcej szkód. W Europie Zachodniej, np. w Wielkiej Brytanii czy Holandii, wiatry są odpowiedzialne za największą liczbę szkód wywołanych przez siły natury. Powodzie o wiele mniej, bo występują tylko tam, gdzie są rzeki. Zdaniem specjalistów, dawniej wiatry wyrządzały mniej szkód, bo było mniej ludzi, a ich dobytek mniej wartościowy. Dziś prawie każdy ma samochód, często drogi i ubezpieczony. Firmy ubezpieczeniowe szacują, że jeśli prędkość wiatru rośnie dwukrotnie, to wartość wywołanych nim szkód rośnie sześciokrotnie. Nawet jeśli tendencje wzrostowe nie są widoczne, zdaniem niektórych ekspertów wiatry będą się nasilać. Spowoduje to obserwowany na świecie wzrost globalnej temperatury. Silne wichury w okresie zimowym, tj. od listopada do marca, spowodowały wielomiliardowe szkody w Europie w ostatnich dziesięcioleciach. Jednak porywisty wiatr może wyrządzać szkody przez cały rok. Przykładem może być wspomniana ubiegłoroczna, letnia trąba powietrzna w okolicach Częstochowy. Wszyscy też pamiętamy nagły biały szkwał na Mazurach latem ubiegłego roku, który powywracał żaglówki i spowodował ofiary w ludziach.



Szklana pogoda

Zanim nadszedł orkan Emma, w mediach ukazały się ostrzeżenia przed bardzo silnym wiatrem. Po znacznie silniejszym, ale mniej nagłośnionym orkanie Zizi niektórzy spodziewali się, że wichura będzie zmiatać na swej drodze wszystko i wszystkich, tymczasem jej najsilniejsze porywy odnotowano tylko lokalnie. Dobrze jednak, że są już wcześniej podawane takie prognozy, ludzie są coraz bardziej świadomi zagrożenia i np. rzadziej w tym czasie siadają za kółkiem. Zwłaszcza niebezpieczna jest jazda drogami położonymi

w bliskim sąsiedztwie drzew. Jednymi z najczęstszych ofiar wiatrów są właśnie kierowcy i pasażerowie aut przygniecionych przez powalone drzewa. Niestety, jest się czego bać, bo to są siły natury. Wobec nich zawsze trzeba zachowywać pokorę. – Wszystkie prognozy i ostrzeżenia trzeba brać poważnie. Nawet jeśli zdarza się, że wiatr będzie nieco słabszy, niż przewiduje prognoza, to wcale nie znaczy, że kolejna prognoza się nie sprawdzi – mówi prof. Szymon Malinowski z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego.



Samolot jak piłka


Zdaniem uczonego, prognozy są na ogół podawane w sposób skrótowy i nieprecyzyjny. Nie dowiadujemy się z nich, o której godzinie zawieje, w których regionach bardziej, w których mniej. – Ogólna informacja, że np. w północnej Polsce wiatry będą trochę większe niż w południowej, tak naprawdę nikogo nie skłania do podjęcia jakichś zabezpieczeń. Poza tym nie ma w naszym kraju zwyczaju doprecyzowywania prognozy w ciągu dnia. Jeśli rano serwisy podadzą, że wystąpi możliwość bardzo silnych wiatrów, to nikt w ciągu dnia tego nie weryfikuje, nikt też nie odwołuje nietrafionych prognoz. Ludzie więc często nie biorą ostrzeżeń meteorologów poważnie – mówi prof. Szymon Malinowski.  – Niestety, w Polsce mamy mało meteorologów i są oni źle kształceni w porównaniu z tym, co ma miejsce na świecie. Dziś meteorolog musi być doskonałym fizykiem i matematykiem. By dobrze prognozować pogodę, potrzeba wielu obliczeń prowadzonych przez najnowocześniejsze komputery. Prognoza pogody pokazywana np. w I programie TVP jest tworzona za pomocą niemieckiej, francuskiej czy brytyjskiej technologii. Polski wkład to pomiary i obserwacje meteorologiczne, nie w pełni wykorzystywane w obliczeniach i interpretacjach wyników – dodaje prof. Malinowski. Jeśli boimy się sił natury, to raczej suszy i powodzi. Wiatr jest trochę niedoceniany. Jak mogliśmy się już wielokrotnie przekonać, całkiem niesłusznie. Jego siłę dobrze unaocznił wyemitowany we wszystkich europejskich telewizjach amatorski film, na którym orkan Emma „bawił się” podchodzącym do lądowania samolotem Lufthansy dosłownie jak piłką. To dokładnie pokazało, że żadnych sił przyrody nie można lekceważyć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki