Logo Przewdonik Katolicki

Dobra szkoła dla każdego

Błażej Tobolski
Fot.

Z ojcem Józefem Tarnawskim SP, prowincjałem Polskiej Prowincji Zakonu Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych (pijarów), rozmawia Błażej Tobolski W tym roku pijarzy obchodzili jubileusz 450-lecia urodzin swojego założyciela, św. Józefa Kalasancjusza. Minęły również przeszło cztery wieki od powstania pierwszej pijarskiej Szkoły Pobożnej. Jakie były początki tego...

Z ojcem Józefem Tarnawskim SP, prowincjałem Polskiej Prowincji Zakonu Kleryków Regularnych Ubogich Matki Bożej Szkół Pobożnych (pijarów), rozmawia Błażej Tobolski


W tym roku pijarzy obchodzili jubileusz 450-lecia urodzin swojego założyciela, św. Józefa Kalasancjusza. Minęły również przeszło cztery wieki od powstania pierwszej pijarskiej Szkoły Pobożnej. Jakie były początki tego dzieła?

– Aby zrozumieć dzieło, które stworzył św. Józef Kalasancjusz, trzeba mieć świadomość, że edukacja na przełomie XVI i XVII w. wprawdzie istniała, nie była jednak tak uporządkowana jak dziś. Jej system oparty był przede wszystkim na sieci szkół parafialnych, lecz najistotniejszą rolę odgrywało nauczanie indywidualne, oczywiście płatne. Na naukę mogli więc sobie pozwolić jedynie ludzie zamożni, a więc nieliczni. Tak wyglądała rzeczywistość, w której żył Kalasancjusz i którą zastał przybywszy, jako hiszpański kapłan, w 1592 r. do Rzymu. Warto podkreślić, że wcale nie pojechał tam w celu założenia szkoły czy szerzenia oświaty. Pan Bóg miał w stosunku do jego życia inny plan, a on umiał właściwie rozeznać wolę Bożą i ją przyjąć. Zapewne m.in. dzięki swojej wrażliwości, mając kontakt z różnymi środowiskami Rzymu, także z biedotą, zrozumiał, że nie zawsze wystarczy samo głoszenie katechez tym ludziom. Widząc warunki, w jakich żyją, dostrzegł potrzebę przekazywania ich dzieciom pewnej podstawowej wiedzy. Próbował zainteresować swoją ideą kształcenia ubogich różne zgromadzenia i środowiska, a kiedy spotykał się wszędzie z odmową, sam zajął się prowadzeniem takiej szkoły, początkowo niewielkiej, przy kościele św. Doroty na Zatybrzu (1597 r.).

Podjęcie się kształcenia biedoty było w owym czasie zadaniem trudnym, ale potrzebnym. Co takiego ma jednak w sobie metoda nauki opracowana przez św. Kalasancjusza, że wyróżniła się w XVI w., a dziś stosowana jest w szkołach pijarskich obecnych prawie na wszystkich kontynentach?
– Po pierwsze, Kalasancjusz uznał, że oświata nie jest przywilejem, ale prawem każdego człowieka i dostęp do niej powinni mieć wszyscy, bez względu na sytuację materialną. Dziś fakt, że szkoła jest powszechna, uznajemy za coś normalnego, ale w owych czasach było to myślenie zupełnie nowe. Kolejnym novum było jego rozumienie szkoły jako instrumentu, a nie jako celu samego w sobie. Chciał poprzez nauczanie pomóc dziecku w jego osobistej promocji. Dla tych, którzy nie mieli wiele czasu na naukę, ponieważ musieli np. wcześnie zacząć pracować, aby współuczestniczyć w utrzymaniu rodziny, myślał o nauczaniu praktycznym, technicznym, które doprowadzi ich do zdobycia zawodu. Natomiast tym, którzy mogli uczyć się dłużej i mieli do tego zdolności, proponował, jak byśmy to dziś powiedzieli, „ścieżkę” edukacji humanistycznej, przygotowującą do przyszłych studiów uniwersyteckich. Jego system edukacyjny był więc elastyczny, dostosowany do możliwości i potrzeb ucznia. Dawał on równocześnie szansę na dotarcie i dostrzeżenie dzieci zdolnych, choć biednych, które normalnie nigdy nie zaczęłyby się uczyć. Niejednokrotnie przekonywał nawet rodziców, że warto posłać dzieci do szkoły, aby mogły się uczyć. Zakładał bowiem, iż szkoła, jako powszechna, powinna objąć wszystkich, nawet jeśli niektórych trzeba do nauki „przymusić”.

Konsekwencją tego założenia było uznanie, iż nauka musi być bezpłatna. I to kolejna nowość, jaką wprowadził w tamtych czasach. Jednak w tej sytuacji on sam musiał się podjąć utrzymania szkoły. A ponieważ trudno było oprzeć przez dłuższy czas edukację na wolontariuszach świeckich, wśród których następowała dość duża rotacja, najlepszym rozwiązaniem wydawało się powołanie do prowadzenia tego dzieła instytutu zakonnego. Tak też uczynił, a jego Zakon Szkół Pobożnych został zatwierdzony w 1617 r. przez papieża Pawła V. Był to zresztą pierwszy zakon w Kościele powołany przede wszystkim do wypełniania misji nauczania i wychowywania dzieci i młodzieży. Dla potrzeb rozwijających się szkół zakonnych Kalasancjusz stworzył także system kształcenia nauczycieli-zakonników. Natomiast po lekcjach bracia, wraz ze swym założycielem, regularnie kwestowali na rzecz szkoły. Z kolei przy tworzeniu nowych szkół to najczęściej fundator zabezpieczał jej podstawowe potrzeby. A próśb kierowanych do Kalasancjusza, także spoza Italii, o tworzenie szkół, było wiele, bowiem część możnych, światłych ludzi, zdawała sobie sprawę z wagi i potrzeby prowadzenia nauczania wśród niższych warstw społeczeństwa.



Wśród tych możnych byli również Polacy.
– Tak, pijarzy przybyli do Polski, do Warszawy, w 1642 r., jeszcze za życia Kalasancjusza, na zaproszenie króla Władysława IV. Zresztą nasza prowincja należy do najstarszych po italskiej. Już w tym samym roku drugą szkołę pijarską w Polsce ufundował wojewoda krakowski Jerzy Lubomirski. Później powstawały kolejne domy zgromadzenia, które największy rozkwit przeżywało w naszym kraju w XVIII w. Istniało wtedy w sumie ok. 40 kolegiów, podzielonych na prowincję polską i litewską. Można dodać, że do najwybitniejszych pijarów tego okresu należy niewątpliwie postać ks. Stanisława Konarskiego, zasłużonego dla rozwoju polskiej edukacji.

Dzisiaj, mimo iż mamy powszechny dostęp do szkolnictwa, szkoły pijarskie, a mówiąc szerzej, katolickie, nie straciły racji bytu. Co je wyróżnia spośród innych placówek oświatowych?
– Powiem więcej: sądząc po rosnącym zainteresowaniu naszą działalnością, szkoły katolickie są jak najbardziej potrzebne. Ich specyfika polega przede wszystkim na uchwyceniu całości wychowania. Nie oznacza to, iż szkoły państwowe nie wychowują. Szkoła katolicka prowadzi jednak „edukację integralną”, jak ją nazywamy jeszcze za Kalasancjuszem, obejmującą wszystkie warstwy w człowieku. Ma ona za zadanie kształtować nie tylko intelekt czy postawy społeczne, ale odwołuje się do antropologii chrześcijańskiej, która ma w prowadzonym przez nas wychowaniu znaczenie kluczowe. Dostrzegamy wychowanka nie tylko w jego relacji do innych ludzi i do samego siebie, ale także w relacji do Boga.

Oprócz katechezy poszczególne klasy i cała wspólnota szkolna uczestniczy we wspólnych celebracjach eucharystycznych, rekolekcjach. Włączenie się w to „duchowe” życie szkoły proponujemy też rodzicom. Nie istnieje bowiem rozgraniczenie na szkołę, jako miejsce nauki oraz wychowania, i domu, gdzie uczeń może rozmawiać o sprawach dotyczących swojej wiary. Zresztą cały program wychowawczy wpisany jest w rok liturgiczny, zawiera treści i odniesienia chrześcijańskie. Także rola nauczyciela nie sprowadza się jedynie do roli dydaktycznej i wychowawczej. W szkole pijarskiej stawiamy wymóg, aby był on również dla swoich uczniów świadkiem wiary; nie tylko nauczał, ale dawał przykład swoim życiem. To wszystko składa się na pewien klimat, którego uzewnętrznieniem może być fakt, że szkoła katolicka to miejsce nauki, wzrostu człowieka oraz jego wiary; że w szkole katolickiej jest sala gimnastyczna, sale dydaktyczne, ale i kaplica; że zaczynamy dzień od modlitwy, zawierzając Bogu nasze codzienne sprawy, pracę i wzrastanie w mądrości. Cóż bowiem sami bez Niego moglibyśmy zdziałać? Przy tym wszystkim pragniemy, by nasze szkoły były po prostu dobre, miały wysoki poziom nauczania.

Czy w takim razie powszechność szkół pijarskich odnosi się dziś jedynie do uczniów katolików?
– Niewątpliwie ze względu na swój charakter szkoła pijarska skierowana jest przede wszystkim do ludzi wierzących, jednak nie ma przeszkód, by uczyło się w niej dziecko rodziców niewierzących. Warunkiem jest oczywiście to, że akceptują oni naszą wizję wychowania i sposób funkcjonowania szkoły. Zarówno takich uczniów, jak i wszystkich innych, chcemy wychować na dobrych ludzi, przekazać im wartości, które w naszym przekonaniu są wartościami fundamentalnymi, ucząc jednocześnie mądrej tolerancji i szacunku dla każdego człowieka. Nie wymagamy, rzecz jasna, żeby się nawrócili i przyjęli chrzest, choć są i takie przypadki wśród naszych wychowanków. Zresztą już Kalasancjusz, będąc wiernym swoim zasadom powszechności szkoły, przyjmował do niej także dzieci protestanckie czy żydowskie. Sztuką jest, chyba także dzisiaj, nie zagubić tożsamości szkoły katolickiej, ale też nie przekroczyć pewnego progu wolności drugiego człowieka, zwłaszcza gdy jego świadoma, dojrzała wiara, dopiero się kształtuje.

Obecnie polska prowincja pijarów prowadzi sześć szkół. Wydaje się jednak, że zapotrzebowanie na nie jest dużo większe. Czy można więc oczekiwać pojawienia się wkrótce kolejnych placówek?
– Otrzymujemy szereg próśb dotyczących powołania do życia kolejnych szkół, zarówno ze strony rodziców, jak i samorządów. Obecnie rozważamy otwarcie następnej szkoły. Nie jest jednak sztuką otworzyć szkołę, ale stworzyć dobrą szkołę. Dlatego unikamy masowości, dostosowując liczbę szkół do obecnych możliwości naszej prowincji, stawiając jednocześnie na ich jakość. Nie interesuje nas również prowadzenie szkół prywatnych, płatnych, bo jest to niezgodne z duchem św. Kalasancjusza, choć z pewnością byłoby to bardzo dochodowe przedsięwzięcie. Otwieramy tylko bezpłatne szkoły publiczne, czyli takie, których organem prowadzącym jest zakon, natomiast środki na jej utrzymanie daje samorząd, podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych szkół państwowych. Mamy jednak zamiar cały czas rozwijać naszą działalność.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki