Katolickie szkolnictwo stanowi prawdziwy fenomen w skali światowej. Pomimo dramatycznego spadku religijności zachodnich Europejczyków, edukacja oparta o wartości ewangeliczne znajduje cały czas ogromne grono odbiorców. Dzieje się tak, ponieważ katolickie szkoły oferują nie tylko wyższy poziom nauczania, ale także pasję i zaangażowanie nauczycieli, a nade wszystko mocny kościec moralny i czyste, spójne zasady, czyli akurat takie cechy, których próżno szukać w większości współczesnych świeckich szkół.
Renoma, jaką cieszą się szkoły katolickie, powoduje, że w całej Europie do 30 tys. tego typu placówek uczęszcza aż 8 mln uczniów.
Przykładowo w Belgii ponad 50 proc. dzieci z części francuskojęzycznej kształci się w szkołach katolickich. Co charakterystyczne, tylko połowę z nich stanowią katolicy. Podobnie jest w laickiej Francji, gdzie szkolnictwo prywatne zostało praktycznie zmonopolizowane przez placówki katolickie, uznawane za najlepsze w całym kraju. To w nich uczy się przyszła francuska elita.
Przed wojną szkoły katolickie stanowiły jeden z filarów systemu edukacji II Rzeczpospolitej, co więcej - gros z nich przetrwało wojenną pożogę. Kres ich działalności położyły dopiero nowe komunistyczne porządki - w 1949 roku zlikwidowano większość polskich szkół katolickich. Czasy PRL przetrwało zaledwie dziewięć takich placówek.
Transformacja ustrojowa w Polsce dotknęła także systemu edukacji, jednak dopiero ustawa o systemie oświaty z 1991 roku dała podstawy prawne do rozwoju katolickiego szkolnictwa. Od tej pory datuje się jego niesłychanie dynamiczny rozwój.
Lepszy model
Każda ze szkół katolickich stosuje swoją własną wypracowaną formułę wychowawczą. Wszystkie one mają jednak pewne istotne cechy wspólne - troskę o pojedynczego ucznia (zgodnie z zasadą, że jest on zawsze ważny, zauważany i znany) oraz dbałość o przekazywane treści edukacyjne. I najistotniejsza sprawa: wychowanie odgrywa przynajmniej tak samo istotną rolę jak nauka.
- Stawiamy na normalność, realizm w wychowaniu, kompetentność oraz radość - zgodnie z maksymą patrona liceum świętego Filipa Neri: "Szczęśliwi młodzi, macie czas, aby czynić dobro" - mówi ks. dr Adam Maj, dyrektor Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Radomiu. Tę radość realizujemy przez umiejętność świętowania: okazji jest sporo, np. uroczystości szkolne i osobiste. Naturalna radość to droga do otwartości na radość pełną - religijną. Dlatego tak istotna jest kwestia optymistycznego spojrzenia na ucznia. Kontakt osobisty opieramy na prostocie, pogodzie ducha i optymizmie.
Z kolei w poznańskim zespole szkół prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego realizowany jest własny system wychowania, którego dewizą jest Miłość i Prawda. Celem "edukacyjnej wspólnoty wiary" jest wszechstronny rozwój ucznia, wychowanie do udziału w życiu dorosłych, a także kształtowanie dojrzałych chrześcijan.
"Kształcąc - wychowujemy" - to hasło przyświecające Stowarzyszeniu Przyjaciół Szkół Katolickich - organizacji, która prowadzi najwięcej szkół katolickich spośród wszystkich polskich stowarzyszeń. Dziś jest to 57 placówek w 10 województwach.
- Naszą troską jest, aby misja edukacyjna szkoły przekraczała społeczne oczekiwania, ukazywała wartość wiedzy, rozbudzała pragnienie jej zdobywania, inspirowała do poszukiwania prawdy i służyła zdobywaniu mądrości - mówi Bogusław Kurzyński, wiceprezes Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich.
Gdyńscy jezuici w prowadzonym przez siebie gimnazjum i liceum stosują wypraktykowany prze wieki jezuicki model wychowania. Ich celem jest formacja ludzi dla innych, którzy swoją wiarę w Boga wyrażają w trosce o drugich, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących, dla których miłość do Boga nie istnieje w oderwaniu od miłości do człowieka.
Mity i fakty
Co ciekawe, pomimo widocznych sukcesów pedagogicznych i edukacyjnych odnoszonych przez szkoły katolickie, narosło wokół nich wiele krzywdzących mitów.
Niektórzy uważają np., że nacisk, jaki kładzie się w szkolnictwie katolickim na wpajanie podstawowych zasad moralnych i religijnych, oznacza wprowadzanie ich "żelazną ręką". Inni gotowi są przysięgać, że w placówkach katolickich obowiązuje zakonna dyscyplina oraz ślepe posłuszeństwo.
- Znam przypadki szkół państwowych, w których dyscyplina jest większa niż w placówkach katolickich. Nie należy mylić dwóch pojęć: wymagań i stawiania żądań ponad możliwości uczniów. Młodzież buntuje się zawsze przeciw wymaganiom, ale oczywiście w dłuższej perspektywie przynoszą one najlepsze efekty. Doskonale rozumieją to również dobre szkoły świeckie - uważa ks. Seweryn Jeż, przewodniczący Rady Szkół Katolickich, a jednocześnie dyrektor Zespołu Szkół Katolickich na warszawskiej Woli.
Wbrew obiegowym opiniom placówki katolickie nie są też zamknięte na osoby innych wyznań czy nawet ludzi niewierzących.
- Zgodnie z kilkusetletnią tradycją pijarską, nie robimy różnic wyznaniowych w nauczaniu. Uważamy bowiem, że wykształcenie i nauka są takim samym elementem jak jałmużna czy podzielenie się chlebem i należą się człowiekowi z natury. W tej chwili w naszej szkole uczy się jeden protestant, jedna osoba wyznania prawosławnego, a nawet uczeń, który w ogóle nie jest ochrzczony - mówi ks. Eugeniusz Grzywacz, dyrektor słynnego Katolickiego Liceum Ojców Pijarów w Krakowie. Jest to możliwe, ponieważ w pijarskim regulaminie nie ma sankcji za nieuczestniczenie w aktach religijnych. Wszystkie praktyki religijne opierają się tam na dobrowolności.
Również ks. Seweryn Jeż, który koordynuje działalność wszystkich polskich szkół katolickich uważa, że nie występują w nich bariery dla niekatolików.
- Staramy się postępować w myśl nauki Ojca Świętego Jana Pawła II, który w swoim słowie do szkół katolickich mówi wyraźnie, że powinny być one otwarte również na ludzi niewierzących - mówi ks. Jeż.
Jego zdaniem sprawy wiary akcentuje się w szkołach katolickich mocniej, ale nie są to jakieś ogromne wymagania religijne. W końcu to nie seminarium, tylko miejsce, gdzie uczy się taka sama młodzież, jaką spotkamy na korytarzach państwowych gimnazjów i liceów.
- Rzeczywiście, w naszych placówkach dzień zaczyna się modlitwą, niemniej katolickość szkoły nie polega na mnożeniu w nieskończoność praktyk religijnych. Ważna jest codzienna obecność Pana Boga w życiu szkolnym - uważa ks. Jeż.
Fabryka olimpijczyków
Liceum Ojców Pijarów im. Stanisława Konarskiego w Krakowie to od wielu lat jeden z liderów corocznych ogólnopolskich rankingów na poziomie szkolnictwa średniego. Powszechnie uważane jest też za najlepszą szkołę katolicką w Polsce. Potwierdzają to osiągnięcia uczniów liceum - jego wychowankowie rokrocznie uczestniczą nawet w międzynarodowych olimpiadach tematycznych.
W czym tkwi fenomen pijarskiej szkoły?
- To chyba kwestia 400-letniej tradycji i charyzmatu naszego zakonu. Cały system naszego zgromadzenia jest nastawiony na edukację. Oprócz normalnych ślubów zakonnych składamy także dodatkowy ślub: troskę o kształcenie i wychowywanie młodzieży. W tym duchu musi być formowany pijar - mówi dyrektor szkoły ks. Eugeniusz Grzywacz.
Siła tradycji jest w przypadku pijarów tak wielka, że szkoły nie odważyły się zamknąć nawet władze komunistyczne. Dzięki temu działa ona nieprzerwanie od 1909 roku.
Główne cele szkoły to edukacja i wychowanie. Stąd troska o dobrą rodzinną atmosferę. Jest to o tyle łatwe, że większość uczniów z pijarskiego gimnazjum przechodzi później do "siostrzanego" liceum.
- Dzięki temu mamy ich u siebie przez sześć lat, a to daje nam duże możliwości formowania młodych - mówi ks. Grzywacz.
W liceum ojców pijarów klasy liczą od 20 do maksymalnie 28 osób. Przy czym podczas nauki przedmiotów głównych, np. języka polskiego, matematyki czy języków obcych, klasy dzielone są na jeszcze mniejsze grupy, 10-15 osobowe.
To daje możliwość pracy z każdym uczniem, zarówno pod względem wychowawczym, jak i edukacyjnym. Dzięki temu na każdego ucznia przypada wyjątkowo dużo, bo ok. 52 godzin zajęć tygodniowo.
Dochodzi do tego intensywna nauka języków obcych (5 godzin języka angielskiego i 3 godziny innego języka obcego). Od początku w szkole uczeń podlega też lekkiemu profilowaniu. Godziny przedmiotowe są ukierunkowane na poszczególne fakultety, np. humaniści - oprócz zwiększonej ilości godzin lekcyjnych z języka polskiego i historii - mają dodatkowe zajęcia m.in. z filozofii, historii sztuki, wiedzy o kulturze. Analogicznie wygląda w przypadku profilu medycznego, matematycznego, przyrodniczego i innych.
Miesięczne czesne wynosi 390 zł na miesiąc.
- Nie może być inaczej przy takiej ilości języków obcych i dodatkowych przedmiotów. Tego nie moglibyśmy zrobić, utrzymując się jedynie z dotacji państwowych - przekonuje ks. Grzywacz.
Jednak aż 30 proc. uczniów korzysta z różnego rodzaju stypendiów, przy czym niektórzy są nawet całkowicie zwolnieni z opłat.
- Poprzez stypendia socjalne, naukowe i olimpijskie staramy się pomagać dzieciom zdolnym - dużo jest u nas uczniów ze środowisk wiejskich o prawie zerowych dochodach - mówi ks. Grzywacz.
Jego zdaniem niesprawiedliwie szufladkuje się pijarskie liceum jako szkołę dla elit.
- Staramy się kształtować uczniów tak, by stanowili w przyszłości elitę, ale nie elita przyjmowana jest do tej szkoły. Tutaj przychodzą dobrzy uczniowie, zwłaszcza z rodzin, w których bardzo dba się o edukację. Stąd dużo u nas dzieci ze środowisk nauczycielskich czy akademickich. To wcale nie są jacyś bogacze - twierdzi ks. Grzywacz.
Do tego niezbędny jest jednak dobry kontakt z samorządem lokalnym. Wtedy placówka katolicka dostaje większe dotacje, w zamian za co nie pobiera czesnego.
Często też jedynym ratunkiem dla upadających szkół gminnych jest ich przejęcie od samorządów przez instytucje kościelne czy stowarzyszenia rodziców.
- Wiele środowisk wiejskich zgłasza się do Stowarzyszenia z prośbą o prowadzenie szkoły katolickiej w miejsce zlikwidowanej samorządowej. Nie jest to proste zadanie z uwagi na małą liczbę dzieci. Tam, gdzie się tego podejmujemy, wprowadzamy jak najtańszą organizację szkoły, przy zachowaniu wysokiej jakości pracy z dziećmi. W tych środowiskach liczymy też na duże zaangażowanie rodziców niosących pomoc szkole - mówi Bogusław Kurzyński, wiceprezes Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich, które prowadzi 22 takie "uratowane" szkoły.
Niezależnie jednak od tego, jaki status ma szkoła katolicka, niezależnie od tego, czy pobiera ona czesne, czy też nie, i ile dzieci liczy klasa, zawsze gwarantuje ona jedno: dbałość o przekazywane uczniom wartości oraz szczególną troskę o ich dobre wykształcenie.
Polskie szkoły katolickie można dziś śmiało porównywać do ich amerykańskich odpowiedników, o których rok temu prezydent George Bush mówił, że "potrafią wydobyć w każdym dziecku to, co najlepsze, niezależnie od środowiska, z którego ono pochodzi".
Ksiądz dr Adam Maj, dyrektor Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Filipa Neri w Radomiu oraz autor pracy "Szkolnictwo katolickie w III RP (1989-2001)":
- Specyfiką szkół katolickich jest integracja ewangelizacji i edukacji. Polega to na realizacji programu integralnego wychowania oddziałującego na wszystkie sfery człowieka, łącznie ze sferą religijną. Szczególny nacisk kładzie się przy tym na wychowanie osobowe, stąd cała uwaga poświęcana jest indywidualnemu uczniowi.
Nurt wychowawczy szkoły katolickiej realizowany jest poprzez program oparty na Ewangelii Chrystusa, a osoba Jezusa Chrystusa znajduje się zawsze w centrum tego procesu.
Wychowanie i kształcenie ucznia zmierza do osiągnięcia przez niego ugruntowanej wiedzy, a przede wszystkim dojrzałości chrześcijańskiej i ludzkiej.
Każda szkoła katolicka powinna za wszelką cenę zachować własną tożsamość, tzn. być autentycznie katolicką, bez zawaluowania czy "przymrużenia oka" sugerującego, że jest niby katolicka, ale w gruncie rzeczy "postępowa".
Jednocześnie "katolicki" to znaczy "powszechny", a więc również otwarty na drugiego człowieka i świat. Szkoła katolicka nie jest więc gettem dla osób o określonych poglądach.
Ksiądz Seweryn Jeż, przewodniczący Rady Szkół Katolickich:
- Ważnym czynnikiem wpływającym na sukcesy szkół katolickich jest postawa nauczycieli w tych placówkach. Powtarzamy im nieustannie, że mają dwóch pracodawców: dyrektora i Pana Boga. Dlatego swoją pracę powinni traktować w aspekcie sumienności i wiary. Nauczyciele biorą to sobie do serca i później te same wartości wpajają uczniom.
Niektórzy rodzice argumentują, że szkoła katolicka jest szkołą bezpieczną, odpowiedzialną, zatem najlepiej zadba o ich dziecko. W podtekście zaś można wyczuć ich ulgę, że mają problem wychowania z głowy. Tymczasem szkoła jedynie wspiera proces wychowawczy, a współpraca ze strony rodziców jest po prostu niezbędna. Jeżeli my przekazujemy uczniowi pewne wartości religijne, moralne czy patriotyczne, a jednocześnie rodzice zaniedbują sprawy wychowania i sferę życia duchowego, to u dziecka musi pojawić się dysonans. A to jest groźne dla jego rozwoju.
Jeszcze w 1989 roku w Polsce funkcjonowały 24 szkoły katolickie, podczas gdy w 2004 r. było ich prawie 420. Dziś dzieci uczące się w szkołach katolickich stanowią dwa procent ogólnej liczby polskich uczniów.
Szkoły katolickie prowadzone są przez parafie, archidiecezje, stowarzyszenia, parafie oraz zgromadzenia zakonne. Od 1994 roku zrzeszone są one w Radzie Szkół Katolickich powołanej przez Konferencję Episkopatu Polski.
Połowa szkół katolickich nie pobiera opłat za naukę. Są to szkoły publiczne, które korzystają z dotacji państwowych i gminnych. W katolickich szkołach niepublicznych czesne waha się - w zależności od regionu kraju - w granicach 200-600 zł miesięcznie.