Po słowie Monika Białkowska Fot. Pokój dla Dory W Loreto we wrześniu 1995 roku nie pchałam się do barierki, kiedy miał przejeżdżać Papież. Stanęłam kilka kroków za tłumem, na małym pagórku. I pewnie dlatego, że miałam polską flagę, Jan Paweł II spojrzał ponad tłumem prosto w moje oczy i się uśmiechnął. W Loreto we wrześniu 1995 roku słuchałam świadectwa dziewczyny z Sarajewa, w którym miesiąc wcześniej... Pokój dla Dory W Loreto we wrześniu 1995 roku nie pchałam się do barierki, kiedy miał przejeżdżać Papież. Stanęłam kilka kroków za tłumem, na małym pagórku. I pewnie dlatego, że miałam polską flagę, Jan Paweł II spojrzał ponad tłumem prosto w moje oczy i się uśmiechnął. W Loreto we wrześniu 1995 roku słuchałam świadectwa dziewczyny z Sarajewa, w którym miesiąc wcześniej serbskie pociski zabiły na targowisku 35 osób. Tam, po drugiej stronie morza, trwała wojna. W Kninie w sierpniu 2002 roku cieszyłam się na wakacje nad ciepłym morzem. W Kninie w sierpniu 2002 roku widziałam opuszczone domu z dziurami po kulach, domy spalone, do których nikt nie wrócił po wojnie. W Sibeniku w sierpniu 2002 roku rozmawiałam z Mario, przy domowym winie, z kotem mruczącym na kolanach. W Sibeniku w sierpniu 2002 roku Mario opowiadał, jak to w czasie wojny żona z dziećmi uciekła do lasu, a on został z karabinem w domu, żeby obronić go przed Serbami, którzy jeszcze dzień wcześniej byli jego sąsiadami. W Klinica Selo na przełomie 2006 i 2007 roku Melita w dziewiątym miesiącu ciąży robiła dla nas mlinci i sarme. W Klinica Selo na przełomie 2006 i 2007 roku myślałam, jaka będzie mała Dora, która miała przyjść na świat dzień po naszym wyjeździe. Kiedy słucham o niepokojach w Serbii i Kosowie, nie dochodzę, kto ma rację. Nie myślę, że „moi” Chorwaci są bezpieczni, bo to przecież już inny kraj. Boję się wojny na Bałkanach. I jedyną rozsądną reakcją na telewizyjne wiadomości okazuje się być modlitwa o pokój. O ocalenie dziewczyny z Sarajewa i małej Dory, która pewnie teraz uczy się chodzić.