Jeśli potwierdzą się zarzuty Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która oskarża siedmiu naszych żołnierzy o zabójstwo niewinnych mieszkańców afgańskiej wioski, będziemy mieli do czynienia z pierwszym przypadkiem skazania polskich wojskowych za zbrodnię wojenną.
Do tragicznego zajścia doszło 16 sierpnia tego roku ok. godziny 8.15 czasu polskiego, w wiosce Nangar Khel, 28 km na północ od bazy Wazi Khwa – dwa dni po śmierci pierwszego polskiego żołnierza w Afganistanie – porucznika Łukasza Kurowskiego.
Według polskich żołnierzy, ich patrol najechał na ładunek wybuchowy domowej roboty, a następnie został ostrzelany. Polacy ścigając zamachowców otworzyli do nich ogień. Ślady prowadziły do jednej z wiosek. Żołnierze ostrzelali tę miejscowość z moździerzy. Pociski, które spadły na cywilne zabudowania, zabiły co najmniej sześć osób i raniły kilka. Trzy afgańskie kobiety, które zostały wówczas ranne, trafiły do Polski na leczenie. Wojsko polskie zgodnie z miejscową tradycją „zrekompensowało” straty rodzinom poszkodowanych. W ramach zadośćuczynienia wypłacono im odszkodowanie, przekazano także owce, barany i mąkę.
I kiedy wydawało się, że sprawa zaczyna powoli cichnąć, gruchnęła wieść o zatrzymaniu na polecenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej siedmiu żołnierzy I zmiany kontyngentu wojskowego w Afganistanie, którzy uczestniczyli w tamtej feralnej strzelaninie. Wszyscy zatrzymani byli żołnierzami jednostki wojskowej z Bielska-Białej. W Afganistanie stanowili 1. pluton szturmowy Zespołu Bojowego „C” Polskiego Kontyngentu Wojskowego.
Zdaniem Naczelnej Prokuratury Wojskowej, wydarzenia z 16 sierpnia miały zupełnie inny przebieg: żołnierze po dotarciu do wioski nie stwierdzili na miejscu obecności żadnych bojowników talibańskich, a mimo to, na rozkaz oficera, ostrzelali miejscowość Nangar Khel z wielkokalibrowego karabinu maszynowego, a następnie granatami moździerzowymi kalibru 60 mm, zabijając sześciu Afgańczyków. NPW nie wyklucza, że mogli oni działać na własną rękę, szukając zemsty za śmierć kolegi. „Ostrzelanie afgańskiej wioski nie było związane z jakimkolwiek równoczesnym, bezpośrednim, realnym aktem agresji ze strony ludności miejscowej czy też zachowaniem zagrażającym życiu, zdrowiu i bezpieczeństwu tak żołnierzy polskich, jak i żołnierzy innych państw pełniących służbę w ISAF” – powiedział prokurator Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Sześciu żołnierzom wojskowa prokuratura postawiła zarzuty zabójstwa ludności cywilnej w Afganistanie. Grozi im za to co najmniej 12 lat więzienia, a nawet dożywocie. Siódmy z zatrzymanych żołnierzy usłyszał zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny. Sąd Garnizonowy w Poznaniu zdecydował już o aresztowaniu wszystkich siedmiu żołnierzy.
Rodziny wojskowych nie wierzą w ich winę i mówią o dramacie swoich bliskich. Także wielu politologów i specjalistów z dziedziny wojskowości uważa, że w tej sprawie należy wstrzymać się z ferowaniem pochopnych sądów, bo żołnierze działali w warunkach wojennych, w dużym stresie i napięciu. Gdyby jednak zarzuty prokuratury wojskowej potwierdziły się, polscy żołnierze i cywile uczestniczący w misjach w państwach muzułmańskich mogą stać się celem numer jeden ataków terrorystycznych ze strony islamskich radykałów.