Logo Przewdonik Katolicki

Wędrująca kobieta

ks. Krzysztof Graczyk
Fot.

Z Antoniną Krzysztoń rozmawia ks. Krzysztof Graczyk Pisze Pani wiersze i pieśni, komponuje muzykę. Gra na gitarze i przejmująco śpiewa o życiu, jego radościach i smutkach. Teksty dotykają najczulszych spraw ludzkich. Co wpłynęło, że podjęła Pani ten nurt twórczości? Muzyka zawsze była dla mnie nawiązaniem kontaktu z Bogiem i ludźmi. Muzyka jednoczy, zbliża człowieka...

Z Antoniną Krzysztoń rozmawia ks. Krzysztof Graczyk


Pisze Pani wiersze i pieśni, komponuje muzykę. Gra na gitarze i przejmująco śpiewa o życiu, jego radościach i smutkach. Teksty dotykają najczulszych spraw ludzkich. Co wpłynęło, że podjęła Pani ten nurt twórczości?

– Muzyka zawsze była dla mnie nawiązaniem kontaktu z Bogiem i ludźmi. Muzyka jednoczy, zbliża człowieka do człowieka. Staram się dzielić tym co dobre, unikać dzielenia się rozdarciami – chociaż ich też dotykam. Staram się dzielić tym, co przeżywam. Podaję słowa – przesłanie.

Śpiewanie jest dla Pani czymś tak naturalnym jak oddech. Ceni sobie Pani miłość, przyjaźń, wierność, pokój, harmonię. Określa się Pani mianem wędrującej kobiety; dlaczego?
– Dlatego, że jestem wędrującą kobietą. Zmieniałam miejsca. Spotykam wielu ludzi, za których jestem wdzięczna Bogu. Każda podróż uczy mnie siebie samej i uczy drugiego człowieka. W człowieku odnajduję to, co mnie fascynuje: jego osobowość, reakcje, gesty. Moje podróżowanie to umożliwia.

Nie tylko moim zdaniem płyta „Dwa księżyce” jest jednym z najlepszych Pani albumów i jednym z najważniejszych nagranych w ostatnich miesiącach w Polsce. Piosenka i ballada splatają się tu z elementami folku, reggae czy jazzującego frazowania. Mamy liryzm, który nie popada w tani sentymentalizm, i melodyjność, która wymaga skupienia od słuchacza. Mamy wyrazistą, acz subtelną lirykę religijną. Proszę przybliżyć kontekst powstania tej płyty; dlaczego taka różnorodność elementów muzyki?
– Wszystkie płyty powstają w taki sposób, że „wymyślają się” ballady. Powstają one na bazie moich wewnętrznych przeżyć, dlatego są często podstawą do przemyśleń nad życiem. Piosenki są moim życiem, jest to jakby dziennik mojego życia z ostatnich lat. Płyty powstają co 2-3 lata.

Nadal jest Pani wierna akustycznym brzmieniom. Co Panią w nich fascynuje?
– Lubię to brzmienie. Uwielbiam żywe dźwięki. Większość wokali i partii instrumentalnych: gitary, kontrabas i instrumenty perkusyjne na „Dwóch księżycach” została zarejestrowana w pomieszczeniach Zgromadzenia Braci Dolorystów w Józefowie koło Otwocka.

Dlaczego właśnie tam?
– Kiedy rok temu przymierzałam się do nagrania płyty z kolędami, chciałam to uczynić w jakimś klasztorze. Zamieszkać tam, wczuć się w klimat i popracować. Podczas pewnej wycieczki trafiłam do braci dolorystów w Józefowie i okazało się, że to wymarzone miejsce do nagrywania. Tam powstała „Kolęda domowa”, a potem „Dwa księżyce”.

Do najpiękniejszych utworów na płycie należy pieśń „Jest cisza” z tekstem ks. Tadeusza Fedorowicza...
– To niezwykła postać. Był opiekunem niewidomych w Laskach, założył wspólnotę chorych, zmarł w opinii świętego. Tekst, do którego napisałam muzykę, podyktował na łożu śmierci opiekującej się nim siostrze zakonnej. Drugim takim argumentem jest to, że wymyślam melodię do tekstów, które mnie poruszają, a tekst ks. Fedorowicza bardzo mnie urzekł.

„Kosowo, Rwanda, Betlejem” to poruszający, pozbawiony patosu song o ludzkim dramacie. Słuchając go, nie sposób nie zadumać się nad sobą i nad sensem życia. Napisała Pani własną wersję tego kultowego utworu Vangelisa. Dlaczego?
– Utwór pochodzi z płyty Vangelisa nagranej ze znaną grecką aktorką Irene Papas. Poruszyła mnie jego dramatyczna melodia i tekst. Moja wersja odbiega od oryginału. Dopisałam do niej własne słowa. To jakby narysowany z pamięci piękny obraz widziany w muzeum. Jak z tego wynika, czekam na piosenki. Tematy przynosi życie; czasem powstaje obraz, który noszę w umyśle. Obraz ten przeradza się w słowa i dźwięki. Wówczas tworzę nową piosenkę – balladę.

Album „Dwa księżyce” kończy się utworem „Oto on”, z fragmentem Pieśni nad Pieśniami. Skąd ten wybór?
– Cała płyta opowiada o miłości, ludzkiej i boskiej. Gdyż miłość jest jedna, wypływa z tego samego źródła. Jeśli ktoś jest tego świadomy – nigdy nie zbłądzi. Tę prawdę chcę przekazać zwłaszcza młodym ludziom, i dlatego im dedykowany jest album „Dwa księżyce”. Źródłem, o którym mówię, jest Bóg. Chciałabym, aby słuchanie moich piosenek skłaniało młodzież do tzw. zatrzymania się, a ostatecznie do zaakceptowania prawdy o tym, że bez miłości, bez jej poszukiwania i wiary w nią, człowiek nie jest w stanie odnaleźć szczęścia. Uwierzywszy w to wszystko, młody człowiek z pewnością obierze drogę, która nigdy nie zawiedzie, tj. drogę prowadzącą do Boga.

Jaką ma Pani dewizę życiową; co powie Pani innym, aby na życie spojrzeli przez pryzmat uśmiechu i nadziei, a jednocześnie jako wartość, którą trzeba cenić i chronić? Co dla Pani jest najważniejsze w życiu?
– Trzeba podążać ku prawdzie, ku światłu. Poszukiwać tego, do czego zostaliśmy stworzeni i nie sprzeniewierzyć się temu. Najważniejsza jest miłość, która uskrzydla i dodaje odwagi do głoszenia prawdy. Pomaga mi żyć i dawać nadzieję na życie innym.

Głoszenie Dobrej Nowiny jest rzeczą trudną. Co może Pani powiedzieć o odbiorze śpiewanej Dobrej Nowiny?
– Człowiek potrzebuje ciepła, nadziei i wiary. Śpiewając, pragnę głosić miłość, którą zawdzięczamy Bogu; nie daję koncertów, a moje występy traktuję nie jak przedstawienie, lecz jako spotkanie z człowiekiem, jako spotkanie człowieka z Bogiem – poprzez medytację moich pieśni. Jest to dla mnie niepowtarzalne i jest łaską od Boga. Chcę, aby Bóg posługiwał się mną.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki