Logo Przewdonik Katolicki

Po cichu, po wielkiemu cichu...

Michał Gryczyński
Fot.

Kampania wyborcza zakończona. W debatach, a także relacjach z konwencji partyjnych, które miały być swoistymi konkursami piękności liderów czołowych partii, dominowała mieszanina propagandy sukcesu i klęski. Ale o tym więcej dzisiaj pisać nie uchodzi, więc odnotujmy tylko, że dominowały ciemne garnitury i krawaty w różnych odcieniach czerwieni, choć najczęściej w tonacji bordo....

Kampania wyborcza zakończona. W debatach, a także relacjach z konwencji partyjnych, które miały być swoistymi konkursami piękności liderów czołowych partii, dominowała mieszanina propagandy sukcesu i klęski. Ale o tym więcej dzisiaj pisać nie uchodzi, więc odnotujmy tylko, że dominowały ciemne garnitury i krawaty w różnych odcieniach czerwieni, choć najczęściej w tonacji bordo. Macherzy od marketingu politycznego powiadają, że ten odcień budzi największe zaufanie. Niech im będzie.

A póki co, cieszmy się, że tak tu wreszcie ucichło. Grzegorz Turnau, wyśpiewując swoje „Cichosza” – ze słowami Michała Zabłockiego – nie przewidywał, zapewne, że ta pieśń stanie się uniwersalnym szlagierem na wszystkie dni wyborów. Ma to bowiem być, jak wiadomo, czas swoistego milczenia politycznego. Trudno, jak cisza, to pozostaje pokornie milczeć; ulżymy sobie później, kiedy już będzie po wyborach. A na razie: „na ulicach cicho-sza, na chodnikach cicho-sza...”.

Cóż, dla nas: dziennikarzy, redaktorów, felietonistów i wszelakiej maści publicystów jest to dobry czas na chwilę refleksji. Nikt bowiem nie ma wątpliwości, że każdy z nas ma prawo do własnych sympatii i poglądów politycznych. Jak jednak sądzicie, czcigodni utracjusze raju, czy mamy również prawo je ujawniać? Osobiście sądzę, że tak, jeśli tylko czynimy to szczerze, a nie koniunkturalnie. Wiadomo, że należy zachować elementarną uczciwość i przyzwoitość warsztatową, m.in. oddzielając informacje od własnych komentarzy. Mamy więc prawo to robić, jeśli tylko przedstawiamy swoje poglądy szczerze i nie ukrywamy, że one są nasze, a nie np. całych redakcji, w których pracujemy.

Przed wyborami karierę zrobił SMS: „schowaj Babci dowód”, który otrzymało tysiące posiadaczy telefonów komórkowych; czasem dodawano, aby pochować im również moherowe berety. Nie każdemu ów żart przypadł do gustu, ale głosy świętego oburzenia wydają się, doprawdy, mocno przesadzone. Nie bądźmy mamutami bez poczucia humoru, bo wówczas zaczniemy polityków traktować nazbyt serio, a wielu zdaje się na to nie zasługiwać. Mam więc nadzieję, że niejedna dowcipna babcia z zasadami nałoży – choćby i moherowy beret – także dziadkowi i razem podrepczą do urny. Kto wie, czy to nie będą najważniejsze głosy?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki