Był rok 1986. Wronki – miasto znane przede wszystkim z mieszczącego się tu więzienia. Na dziedzińcu jednej ze szkół podstawowych młodzież podczas dużej przerwy gromadziła się przy kasztanowcu, by... odmawiać Różaniec.
Z dnia na dzień przybywało tych, którzy włączali się w tę modlitwę. Ten zwyczaj jednak nie spodobał się nauczycielowi historii. Gdy rozmowy przeprowadzane z młodzieżą nie dały rezultatu, pan Zenon wezwał do szkoły rodziców i za ich pośrednictwem chciał wymóc zaprzestanie przez młodzież odmawiania tej modlitwy. Był tak zdesperowany w swoim działaniu, że zastraszył rodziców. Stwierdził, że postara się o zwolnienie ich z pracy, jeśli dzieci nadal będą gromadzić się na modlitwie. Jednak ten szantaż nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Wspólnota różańcowej modlitwy okazała się silniejsza od wszelkiego złego.
Jestem pośród nich
Pan Jezus powiedział: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię Moje, tam Ja jestem pośród nich” (Mt 18, 20). Tymi słowami nasz Zbawiciel nie określił, co to znaczy gromadzić się w Jego imię. Nie popełniając błędu, możemy jednak powiedzieć, że na pewno gromadzimy się w imię Jezusa, jeśli się do Niego modlimy. W seminariach i klasztorach podstawową wspólną modlitwą jest brewiarz. Lud Boży, który gromadzi się w zwykłe dni na Mszy św., nierzadko wcześniej odmawia wspólnie Różaniec. Podobnie jest w oczekiwaniu na Mszę św. pogrzebową. Także w innych okolicznościach chyba najłatwiej zgromadzić się razem, by odmówić Różaniec. Można powiedzieć, że w tej modlitwie jest coś prostego i mocnego zarazem, że łączy ludzi.
Prostota modlitwy
Po II wojnie światowej właśnie wspólnota modlitwy różańcowej obroniła naród austriacki przed aneksją Związku Radzieckiego. Dzięki tej modlitwie Filipińczycy zostali ocaleni od wojny domowej. W jednym i drugim przypadku na różańcu modliły się miliony ludzi. Dzisiaj każdego dnia rzesze Polaków biorą do rąk różaniec i tę modlitwę zanoszą przed tron Boga. Przed kilkoma tygodniami do jednego z klasztorów ss. Urszulanek SJK nadszedł list z Afryki, z Ghany, z prośbą o przesłanie modlitewników w języku angielskim oraz różańców. Wspólnie odmawiany Różaniec ukazuje każdemu człowiekowi – młodemu i starszemu, prostemu i wykształconemu, głębokiej wiary i słabej wiary – podstawową zasadę wartości modlitwy: im prostsza, tym milsza Bogu. Zaś prostota modlitwy wypływa z pokory, a nie z mądrości. I dotyczy ona nie tylko modlitwy, ale życia człowieka i to do tego stopnia, że: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebieskiego” (Mt 18, 3). To właśnie dziecko ma w sobie najwięcej prostoty, stąd jest symbolem właściwych relacji człowieka z Bogiem. Przecież Pan Jezus nas zapewnił, że wie o nas wszystko, zanim cokolwiek zrobimy, zanim przystąpimy do modlitwy, zna każdą naszą intencję. Przestrzegał także przed gadatliwością na modlitwie, „...bo tak czynią poganie” (Mt 6, 7). Jak proste są modlitwy Pana Jezusa odmawiane w Wieczerniku czy w Ogrodzie Oliwnym. Jak proste są przykazania Boże, ileż świętej prostoty było w postawie, zachowaniu i życiu Matki Bożej. Wraca wezwanie Zbawiciela: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci...”.
Prowadzi do wspólnoty
Różaniec, jak zresztą większość modlitw, można odmawiać indywidualnie, jednak wiele z nich prowadzi do przeżywania wspólnoty. Brewiarz, Różaniec, modlitwa wiernych odmawiane we wspólnocie mają w sobie duchowe piękno. Jak prosta i niezwykła zarazem musiała być modlitwa różańcowa dwóch dziewczynek, sióstr Teresy i Celiny Martin. Spacerując uliczkami Lisieux, odmawiały modlitwę, trzymając w swych rączkach jeden różaniec, jakby trzymały się za ręce. Teresa dojrzała do świętości. Zmarła, mając zaledwie 24 lata. Od kilku lat cieszy się także tytułem Doktora Kościoła.
Modlitwa bezmyślna?
Są ludzie wiary, dla których modlitwa różańcowa kojarzy się z modlitwą bezmyślną, „klepaną”, schematyczną i monotonną. Cóż na te zarzuty odpowiedzieć? Po pierwsze, nie wolno oceniać cudzej modlitwy, ponieważ niemożliwością jest poznanie w pełni cudzego serca. A w każdej modlitwie najważniejsze jest właśnie serce. Pan Bóg przez proroka Izajasza przestrzegał: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie”. Nie wiemy, czy serce bliźniego na modlitwie jest daleko czy blisko Pana Boga. Po drugie, wobec każdej modlitwy możemy podnieść te same zarzuty. Brewiarz też można „klepać”. Wreszcie po trzecie, każda modlitwa, która angażuje człowieka przez dłuższy czas, np. pół godziny, z minuty na minutę, wymaga coraz więcej skupienia i uwagi. Jeśli Różaniec będziemy odmawiać we wspólnocie, to i tak musimy wejść w osobisty kontakt z Bogiem. Różaniec
w swojej prostocie, ale także w swojej głębi to przecież nie tylko słowa, to także uczucia, czyli przeżywanie rozważanej tajemnicy. To refleksja, czyli rozmyślanie danej tajemnicy, to wreszcie zaangażowanie ciała, choćby przez zajęcie naszych rąk trzymających różaniec. Wspólnota modlitwy to obecność Chrystusa w tej wspólnocie, duchowa, ale bardzo realna.
Siła modlitwy
Odwiedzając sanktuaria maryjne, możemy zauważyć wota, którymi nierzadko są właśnie różańce, gdyż wysłuchana modlitwa była bardzo często modlitwą różańcową. Ileż rodzin nie tylko w październiku, ale cały rok wieczorem, odmawiając Różaniec, doświadcza działania Boga i wstawiennictwa Matki Najświętszej. Ojciec Święty Jan Paweł II napisał: „Rodzina zjednoczona na modlitwie, pozostaje zjednoczona”. To właśnie Różaniec może odmawiać przedszkolak ze swoim dziadkiem profesorem, matka – gospodyni domowa, ze swoją córką – studentką informatyki. „Jak paciorki różańca przesuwają się chwile, nasze smutki, radości i blaski, a Ty do Boga je zanieś, połączone w różaniec, święta Matko, Maryjo pełna łaski”...
Przed kilkoma tygodniami, po 21 latach z niemałym drżeniem serca odwiedziłem wspomnianą na początku wroniecką szkołę. Także „różańcowe” drzewo... Pozostało żywe. Niemy świadek wspólnoty różańcowej, modlitwy silniejszej od wszelkiego złego.