Podczas październikowego spaceru po Rzymie zwróciły moją uwagę plakaty, na których św. Jerzy z przepięknego XVI-wiecznego weneckiego obrazu Vittorio Carpaccio zabija smoka, a umieszczony obok kolorowy napis zaprasza do świata, którego bohaterem jest „Favoloso Calvino”, czyli Bajeczny (ale też wspaniały albo fantastyczny) Calvino. Nazwisko XX-wiecznego włoskiego pisarza brzmiało mi trochę znajomo, pamięć przywoływała rozmowy w audycji „Poczytalni”, podsłuchiwane kiedyś w jednej ze stacji radiowych, w których zachwycano się książką Niewidzialne miasta Italo Calvino, a jego wrażliwość zestawiano z czułością narratora Olgi Tokarczuk. Pomyślałem więc, że spróbuję wejść do tego bajecznego świata jednego z najwybitniejszych włoskich pisarzy XX wieku.
Jeśli jest jakiś pisarz, którego twórczość literacką można opowiedzieć, czy wręcz pokazać za pomocą obrazów, to jest nim właśnie Italo Calvino. Pisarz, eseista, filozof. W niemalże wszystkich jego książkach słowa przybierają konkretne kształty, a historie rysowane za pomocą form, matematycznych wzorów, kolorów, miejsc czy postaci ożywają w oczach czytelnika. Potwierdza to sam Calvino, który w jednym z listów z 1960 r., adresowanych do krytyka i tłumacza Françoisa Wahla pisze, że swoje pomysły czerpie zawsze z jakiegoś obrazu.
Pełna treść artykułu w Przewodniku Katolickim 44/2023, na stronie dostępna od 07.12.2023