Co zrobić z Chrystusem?
Krzysztof Bronk
W Rzymie, jak co roku 5 sierpnia, padał na Eskwilinie śnieg. Podobnie jak przed 1655 laty, kiedy Maryja zażyczyła sobie, by papież Liberiusz zbudował Jej bazylikę. Życzenie to spełnił dopiero Sykstus III, który na rzymskim wzgórzu postawił monumentalną świątynię, na znak triumfu Kościoła nad herezją nestorianizmu, kwestionującą bóstwo Jezusa zrodzonego z Maryi, a tym samym kult...
W Rzymie, jak co roku 5 sierpnia, padał na Eskwilinie śnieg. Podobnie jak przed 1655 laty, kiedy Maryja zażyczyła sobie, by papież Liberiusz zbudował Jej bazylikę. Życzenie to spełnił dopiero Sykstus III, który na rzymskim wzgórzu postawił monumentalną świątynię, na znak triumfu Kościoła nad herezją nestorianizmu, kwestionującą bóstwo Jezusa zrodzonego z Maryi, a tym samym kult Maryi jako Matki Bożej. Spadające co roku z sufitu bazyliki Matki Bożej Większej płatki białych róż przypominają tamte dawne czasy, kiedy Ewangelia spotykała się z antycznym światem, a Kościół zmagał się z chrystologicznymi herezjami, przekonując Rzymian i Greków, że Jezus Chrystus, zrodzony z Maryi, ukrzyżowany i zmartwychwstały, naprawdę jest Bogiem. Nie obyło się bez ofiar, prześladowań, wygnań i anatem. Ale Kościół wyszedł z tej walki zwycięsko. I wiarę zachował.
A jak będzie dzisiaj? W ubiegłym tygodniu prasa donosiła, że w Kolonii i Londynie powstają kolosalne minarety, że we Włoszech średnio co cztery dni otwierany jest nowy meczet. Tak, innowiercy są wśród nas. W mojej parafii nawet kościelny jest muzułmaninem. Całkiem niespodziewanie znaleźliśmy się w nowej sytuacji, tej samej co pierwsi chrześcijanie. Tylko, że w przeciwieństwie do nich, nie potrafimy, czy może nie chcemy, mówić o Chrystusie. To prawda, że nikt nas do tego nie przygotował i że brakuje nam wyraźnych wzorców. Benedykt XVI przeciera szlaki. Jego wykład w Ratyzbonie i książka „Jezus z Nazaretu” to na pewno dobry przykład nowej apologii. Dobry, ale odosobniony. 3 sierpnia kard. Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, uczestniczył w Szczycie Religii w Kioto w Japonii i wygłosił obszerne przemówienie, w którym wiele mówił o chrześcijaństwie, o tym, jak u nas pojmuje się pojednanie z Bogiem, z samym sobą, z bliźnim, z naturą. Problem w tym, że ani słowem nie wspomniał o Chrystusie. A jeśli rzymski kardynał, były rektor Institut Catholique, nie potrafi mówić wyznawcom innych religii o Chrystusie, to co mam powiedzieć ja, jak mam wyjaśnić Kalethowi, kościelnemu, że Jezus był prawdziwym Bogiem, a Mahomet nie był prawdziwym prorokiem?