O prawach i obowiązkach katolika podczas wakacji, z ks. dr. Janem Glapiakiem, rozmawia Błażej Tobolski
Jednym z najważniejszych elementów życia duchowego chrześcijanina, a także jego obowiązkiem jest udział w niedzielnej Mszy św. Jednak z tym przykazaniem mamy chyba największe trudności, zwłaszcza podczas wakacji?
– Tak niestety może być, jeśli Eucharystię traktujemy wyłącznie jako obowiązek, a nie potrzebę serca. Warto w tym miejscu podkreślić, że Kościół w swoich przykazaniach domaga się od nas praktykowania tego, co jest możliwe. Jeżeli więc ktoś jest chory lub z innych ważnych, niezależnych od siebie powodów nie może być na Mszy św., to nie ma grzechu. Nie spowiadamy się zatem z formalności, ale z grzechów, czyli z tego, co powinniśmy i mogliśmy uczynić, a z własnej winy świadomie tego nie uczyniliśmy. Tak właśnie jest, jeżeli na Mszy św. mogłem być, a zlekceważyłem ją sobie, nie pomyślałem o niej wcale lub źle zorganizowałem dzień i nie starczyło na nią czasu. Niewłaściwe jest również myślenie dotyczące uczestniczenia we Mszy św. w kategoriach robienia łaski Panu Bogu. To przecież Bóg daje mi łaskę, jaką jest Eucharystia, aby wzrastała moja wiara i życie duchowe. Jeśli mnie nie ma w kościele, to ja na tym tracę. Trzeba dostrzec tu różnicę pomiędzy darem a obowiązkiem, żeby odczuć potrzebę duchową uczestnictwa w Eucharystii. Inaczej człowiek będąc na wakacjach, czując się wolnym od codziennych obowiązków i nakazów, zapomni też o Bogu.
Organizując wakacje, powinniśmy także zaplanować sobie czas na niedzielną Mszę św.
– I to najlepiej już zawczasu. Planując rodzinne wyjazdy czy odwiedziny u znajomych, chrześcijanin ma wręcz obowiązek tak je zorganizować, aby starczyło czasu na Mszę św. Gdy chcemy spędzić cały dzień nad jeziorem czy na działce, często nie dajemy dzieciom możliwości pójścia do kościoła. Sami też jesteśmy wtedy dla nich złym przykładem, budzimy wręcz zgorszenie. Także wysyłając dzieci na kolonie lub wykupując wycieczkę w biurze podróży, zazwyczaj dokładnie pytamy o ich program, noclegi, przewidziane atrakcje, bezpieczeństwo przejazdu, a czy pytamy o możliwość uczestniczenia w niedzielnej Mszy św.? Planując urlop, trzeba także pomyśleć o tym, co jest najważniejsze dla ducha.
Tym bardziej że w niedzielnej Eucharystii możemy uczestniczyć również w sobotę wieczorem.
– Oczywiście, przychodząc w sobotę wieczorem na Mszę św. z intencją uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii, spełniamy ten obowiązek. Sobotnia wieczorna Msza św. jest traktowana już jako niedzielna. Dotyczy to również Mszy św. obrzędowych, czyli ślubnych i pogrzebowych, sprawowanych w sobotę w godzinach wieczornych. Pamiętajmy jednak, że Msza św. przeżywana w niedzielę pomaga nam dobrze, po Bożemu, przeżyć ten święty dzień, zachować jego świąteczny charakter. Dlatego w miarę możliwości powinniśmy uczestniczyć we Mszy św. właśnie w niedzielę.
Msze Święte za granicą
Informacje o Mszach św. w języku polskim na Zachodzie znajdują się m.in. w modlitewnikach duszpasterstw Polonii, wydanych przez Wydawnictwo Biblos. Dotychczas w serii „Biblioteka duszpasterza” ukazały się modlitewniki z informatorami dotyczącymi: Szkocji i Irlandii, Austrii i Niemiec oraz Francji. Więcej informacji na stronie internetowej www.biblos.pl
Niekiedy zdarza się, że na Mszy św. w sobotę wieczorem nie ma niedzielnych czytań. Co wtedy? Czy możemy ją traktować również jako niedzielną?
– Duszpasterze powinni zapewnić wiernym możliwość uczestniczenia w sobotę wieczorem we Mszy św. z formularzem i czytaniami z niedzieli. Jeśli jednak tak by nie było, to ważna jest tu nasza, wspomniana wyżej, intencja uczestniczenia w niedzielnej Mszy św.
A co zrobić w sytuacji, kiedy jesteśmy za granicą i nie ma nigdzie w pobliżu kościoła katolickiego. Czy możemy wziąć udział w nabożeństwach innych wspólnot chrześcijańskich?
– W tym wypadku znowu wraca problem, o którym mówiłem na początku. Zwykle dokładnie planujemy trasę naszego wyjazdu. Uwzględnijmy więc w tych planach również niedzielną Mszę św., zorientujmy się, gdzie w okolicy znajdują się kościoły katolickie i dostosujmy do tego kolejność zwiedzania miejscowych zabytków. Kiedy stajemy przed pytaniem, czy więcej zobaczyć, czy poświęcić czas na dotarcie do kościoła, dla chrześcijanina odpowiedź jest jasna – wybiera Boga.
Gdziekolwiek byśmy nie byli, powinniśmy uczestniczyć we Mszy św. katolickiej, a najlepiej oczywiście, choć niekoniecznie, sprawowanej w języku dla nas zrozumiałym. Na Wschodzie możemy również brać udział we Mszy św. w Kościele prawosławnym, a nawet przyjąć tam Komunię św. Jak bowiem zaznacza „Dyrektorium Ekumeniczne” z 1993 r., „gdy zachodzi taka konieczność lub prawdziwe dobro duchowe”, tzn. gdy ktoś ma mocne duchowe pragnienie nie tylko uczestniczenia we Mszy św., ale również przyjęcia Pana Jezusa do serca, „każdy katolik, który moralnie i fizycznie nie jest w stanie dotrzeć do szafarza katolickiego, może otrzymać sakrament pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych z któregokolwiek Kościoła wschodniego”. Nie wszystkie jednak Kościoły prawosławne dopuszczają do Komunii św. katolików, co powinniśmy uszanować. Dlatego warto wcześniej skontaktować się z księdzem (popem) i zapytać o możliwość przystąpienia do Stołu Pańskiego. Natomiast udział w nabożeństwie u chrześcijan ewangelików nie czyni zadość obowiązkowi uczestnictwa w niedzielnej Mszy św.
Jeszcze jedną sprawą, na którą musimy zwracać uwagę udając się do kościoła, zwłaszcza za granicą, jest nasz strój.
– Zarówno osoba uczestnicząca w liturgii w kościele, jak i zwiedzająca, powinna mieć strój godny tego poświęconego Bogu miejsca. Nie jest on sprecyzowany szczegółowo, jednak wiadomo, że inny strój jest odpowiedni na plażę, a inny do kościoła. W tej kwestii możemy się nawet uczyć od Zachodu. Nikt nie powinien być zdziwiony, gdy np. we Włoszech nie zostanie wpuszczony do kościoła, będąc ubranym w krótkie spodenki lub krótką spódniczkę. Powinniśmy się raczej dziwić, że w Polsce tak łagodnie traktuje się sprawę ubioru w naszych świątyniach. Mając zaplanowane zwiedzanie obiektów sakralnych, powinniśmy więc mieć ze sobą rzeczy do przebrania, jeśli dzień jest bardzo ciepły i nie nosimy cały czas długich spodni lub spódnic.
Jak natomiast wygląda kwestia zachowania piątkowego postu poza granicami Polski?
– Podobnie jak Msza św., także post piątkowy, a dokładniej wstrzemięźliwość od potraw mięsnych w piątki, winna być rozpatrywana w aspekcie intencji, a nie formalizmu. W dzień ten podejmujemy wyrzeczenia, odmawiamy sobie czegoś, nie ze względu na zakaz, lecz ze względu na Boga. Każdy piątek jest bowiem dla chrześcijan pamiątką cierpienia i śmierci Jezusa na krzyżu. I ja do tego wielkiego cierpienia pragnę dołączyć moje umartwienie, nie z nakazu, ale z miłości. Kościół w Polsce podtrzymał dotychczasową tradycję wstrzemięźliwości od potraw mięsnych w każdy piątek. Za granicą najczęściej forma umartwienia nie jest z góry naznaczona, ale pamiętajmy, gdziekolwiek byśmy nie byli, powinniśmy w te dni czynić pokutę, czyli sami o niej pamiętać i ją stosować, np. rezygnując dobrowolnie z czegoś, co lubimy, ofiarując nasze trudy czy niedogodności Bogu, czy też składając jałmużnę, czyli wspierając materialnie potrzebujących. Tak więc wyjeżdżając z Polski, nie jesteśmy zwolnieni z pamiętania o charakterze pokutnym każdego piątku.
Ksiądz kan. dr Jan Glapiak jest przewodniczącym Referatu Prawnego, Dyscypliny Sakramentów i Sakramentaliów Kurii Metropolitalnej w Poznaniu.