Moi przyjaciele - rodzice!
o. Stanisław Tomoń
Po zakończonym roku szkolnym dla tysięcy dzieci i młodzieży rozpoczęły się wakacje nad morzem, w górach, bądź w... domu. Nie, nie będę tym razem mówił o tym, ile to dzieci z powodu biedy pozostaje w wolnym czasie w domach. Chcę zwrócić uwagę na to, że czas ten może być szansą zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców na... spotkanie ze sobą.
Zaskakujące, że to dopiero w wakacje...
Po zakończonym roku szkolnym dla tysięcy dzieci i młodzieży rozpoczęły się wakacje nad morzem, w górach, bądź w... domu. Nie, nie będę tym razem mówił o tym, ile to dzieci z powodu biedy pozostaje w wolnym czasie w domach. Chcę zwrócić uwagę na to, że czas ten może być szansą zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców na... spotkanie ze sobą.
Zaskakujące, że to dopiero w wakacje rodzice „odkrywają” swoje dzieci. Ze zdumieniem spostrzegają, że przez cały ten miniony rok ich dzieci jednak się zmieniły! Czasem takiemu patrzeniu na własne dzieci towarzyszy radość, duma i nieukrywane zadowolenie. Coraz częściej jednak pojawiają się obawa, lęk i niepewność. A przecież to właśnie wtedy – w różnych trudnych sytuacjach rozterek, głupstw i naiwności dzieci najbardziej potrzebują kochających rodziców!
Potrzebują wysłuchania, zrozumienia i pomocy, odniesienia do taty, mamy. Prawdziwy dramat zaczyna się jednak wtedy, kiedy rodzice nie stają na wysokości zadania. To nie tylko chwile, kiedy dla własnych dzieci nie znajdują dość czasu, lecz kiedy sami stają się niewrażliwi na największą potrzebę swoich dzieci – na miłość. Jeśli uwzględnimy, że coraz szerszy krąg zataczają wszelkie typu psychopatie, charektoropatie, socjopatie, nie mówiąc już o uzależnieniach, to sytuacja staje się niepokojąca społecznie. I to jest coraz bardziej palący społecznie problem – sytuacja, kiedy rodzice okazują się... niezdolni do okazania miłości własnym dzieciom adekwatnie do ich wieku, do ich problemów i potrzeb. W wakacje staje się to najbardziej widoczne!
Czas wolny to dla rodziców - paradoksalnie - czas wytężonego zwrócenia uwagi nie tylko na własne dzieci, ale na samych siebie! To zobaczenie w „lustrze” swoich dzieci – prawdy o samych sobie. Nie pomoże tu krzyk, telewizor, piwko, bo i tak „oliwa nie żywa, na wierzch wypływa”. Można próbować, ale nie ucieknie się przed prawdą o samym sobie. Zanim więc od własnego dziecka nie usłyszymy gorzkich słów prawdy: „jesteś bez sensu”, „jesteś beznadziejny” czy –najczęściej – nic nie usłyszymy, trzeba rodzicom z całą odpowiedzialnością przyjąć ten czas wakacji.
Drodzy Rodzice – nie czekajcie więc dłużej, nie zwlekajcie – teraz są wakacje! Teraz nadszedł czas na przypomnienie sobie, że wciąż jestem ojcem, matką. Tylko właśnie jakim, jaką?