Już dawno w tak krótkim czasie nie padło tak wiele wzniosłych słów, jak podczas ostatniej, zapowiadanej z wielką pompą konferencji, poświęconej europejskim standardom demokratycznym. Demokracja jest zagrożona – uznali jej uczestnicy. Po czym spokojnie rozeszli się do domów.
Spotkanie „obrońców” polskiej demokracji zorganizowano z inicjatywy byłych prezydentów – Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego oraz jednego z założycieli Platformy Obywatelskiej i dawnego jej lidera, Andrzeja Olechowskiego.
Wśród uczestników konferencji dominowali przedstawiciele świata polityki, głównie jednak członkowie i sympatycy Lewicy i Demokratów – Bronisław Geremek, Marek Borowski, Wojciech Olejniczak, Mieczysław Rakowski oraz Mieczysław Wachowski, ale także m.in. prof. Andrzej Zoll, Zbigniew Hołdys, Andrzej Wajda i Daniel Olbrychski. Ten ostatni argumentował swoje uczestnictwo w konferencji tym, że nie chce żyć w Polsce, gdzie historii będą uczyły teczki ubeckie. Z zaproszenia na spotkanie nie skorzystali za to politycy PO i PSL.
Podczas konferencji zaprezentowano „Posłanie do opinii publicznej”, sygnowane przez Aleksandra Kwaśniewskiego, Andrzeja Olechowskiego i Lecha Wałęsę, którego autorzy wyrazili swoje zaniepokojenie naruszaniem europejskich standardów demokratycznych przez obecne władze Rzeczypospolitej.
„Dzisiaj takimi postawami, jakie prezentujemy, skazujemy Polskę na margines i stajemy się swoistą parafialną rubieżą Europy” – grzmiał z mównicy Aleksander Kwaśniewski. Wtórował mu jego dawny adwersarz Lech Wałęsa:„Zachowanie społeczeństwa jest takie, na jakie zasługujemy, te wybory i bliźniaki to efekt naszej pracy, ale tego się państwo nie bójcie, z tym sobie poradzimy” – mówił były prezydent.
Uczestnicy spotkania odżegnywali się jednak od deklaracji na temat utworzenia wspólnego ugrupowania politycznego. „Nie powstaje partia, dzisiaj nie powstaje także nowy ruch, powstają natomiast warunki dla uczciwej debaty publicznej” – stwierdził Kwaśniewski.
Jako „polityczną farsę” i „nową Targowicę” ocenili z kolei warszawską konferencję jej przeciwnicy. „Mogę tylko wyrazić zdumienie, zdziwienie i zażenowanie tym, że Lech Wałęsa, postać wręcz archetypiczna dla „Solidarności” (...), siada ramię w ramię z osobami, które ten system wdrażały, z postkomunistami. I wpisuje się tym samym w polityczny plan powrotu Aleksandra Kwaśniewskiego do władzy” – powiedział sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński.
Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, konferencja miała przede wszystkim „aspekt bardzo zabawny”, bo „twierdzenie, że w Polsce zagrożona jest demokracja jest twierdzeniem śmiesznym”. Szef rządu uznał, że spotkanie byłych prezydentów oraz Andrzeja Olechowskiego to przedsięwzięcie polityczne „zmierzające do wzmocnienia tych sił, które bronią takiej Polski, jaka istniała nawet nie do 2005 roku, ale do 2003 roku – do afery Rywina”.
Dodatkowego smaczku warszawskiej konferencji dodawał też fakt, że toczyła się ona w cieniu ujawnienia informacji o tym, że Wiktor Pinczuk, jeden z najbogatszych Europejczyków, potentat gazowy i naftowy oraz zięć byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy, tylko w zeszłym roku przekazał fundacji Kwaśniewskiego „Amicus Europae” blisko milion złotych.
Zdaniem Donalda Tuska, który pomimo otrzymania zaproszenia, nie wziął udziału w konferencji, sprawa ta podważa wiarygodność Kwaśniewskiego jako obrońcy demokracji. „Debata o prawach człowieka i o polskiej demokracji nie może być prowadzona w dwuznacznej atmosferze i za pieniądze ukraińskiego przedsiębiorcy” – uznał lider Platformy Obywatelskiej.