Przeciętny Polak niewiele wie o Parlamencie Europejskim (PE). Sądzi, że mało się w nim dzieje, uważa go za zwykły klub dyskusyjny. Stereotyp ten panuje nawet wśród niektórych przedstawicieli mediów.
By dziennikarze mogli przekonać się jak jest naprawdę, niektóre frakcje polityczne organizują dla nich krótkie wizyty w Parlamencie Europejskim. Jedna z nich, z udziałem polskich dziennikarzy, odbyła się na początku maja, w trzecią rocznicę wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej.
Podczas spotkań było wiele okazji do podsumowań. – Mieliśmy zły start. Polska mogła wejść do Unii na dużo lepszych warunkach, np. mogliśmy wynegocjować kilkanaście miliardów euro więcej, niż otrzymaliśmy. Zgodziliśmy się też na nieproporcjonalny podział stanowisk. Np. na 300 dyrektorów generalnych, którzy urzędują obecnie w Komisji Europejskiej, Polska ma tylko dwóch. W sferze wartości Unia chce oprzeć się na fundamencie całkowicie oderwanym od zdobyczy cywilizacji łacińskiej, czyli etyki chrześcijańskiej i Dekalogu. To wszystko będzie się nam odbijać czkawką jeszcze przez następne pokolenia. – mówi Bogdan Pęk, będący w Parlamencie Europejskim członkiem Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych.
Za mało obecni
Gdyby zapytać na ulicy przechodnia, co zmieniło się w Polsce od czasu wejścia do Unii Europejskiej, to być może odpowiedziałby, że nic. W rzeczywistości zmieniło się bardzo wiele. – Polacy szturmują zagraniczne uczelnie i rynki pracy, zwiększył się nasz eksport do krajów Unii. Rolnicy, którzy najbardziej obawiali się zmian, dzięki dopłatom bezpośrednim odnoszą teraz najwięcej korzyści – mówi Jan Olbrycht, pełniący w Parlamencie Europejskim funkcję m.in. wiceprzewodniczącego komisji rozwoju regionalnego.
Zdaniem Jacka Saryusza-Wolskiego, przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych, to wciąż dopiero początek procesu wpasowywania się Polski w unijne struktury i procedury. Dopiero się rozkręcamy i wszystkiego uczymy. Niestety, jako kraj jesteśmy za mało obecni na wyższych piętrach unijnych struktur administracyjnych.
Jak nas widzą inni
Alex Stubb z Finlandii (PPE-DE)
Jestem wielkim fanem Polski i Polaków, z wieloma się przyjaźnię. Niektórzy polscy posłowie pełnili kiedyś najwyższe funkcje i niewiele krajów może pochwalić się posłami tej rangi. W sprawach europejskich Polska zawsze była bardzo twardym negocjatorem. Wasi posłowie są może trochę uparci, ale to dobrze. Polska nie powinna się martwić o to, co myślą o niej inni. Bez Polaków Parlament Europejski dużo by stracił, bo są utalentowani.
Deva Nirj, z Wielkiej Brytanii (PPE-DE)
Jestem katolikiem, brytyjskim konserwatystą z południowo- wschodniej Anglii. Wcześniej byłem członkiem rządu Johna Majora. Znam się na pracy parlamentarnej i stwierdzam, że polscy parlamentarzyści są wspaniali. Z wieloma się przyjaźnię, np. z Janem Bielanem, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Polscy parlamentarzyści są silni, energiczni i pełni zapału. Mają niezależne spojrzenie na rozwój Unii i wywierają duży wpływ na pracę komisji, których są członkami.
Jan Brezina z Republiki Czeskiej (PPE-DE)
Nasze kraje w tym samym czasie wstąpiły do Unii. Minione trzy lata były dla obu narodów bardzo korzystne, o czym świadczy wzrost produktu krajowego brutto. Rozwijamy się w takim tempie, że nie da się tego wyjaśnić, nie uwzględniając akcesji do Unii. Są też cienie tego faktu, np. w Czechach odnotowaliśmy niewielkie zmniejszenie produkcji rolnej, ale generalnie pozytywne aspekty przeważają. Często współpracuję z polskimi parlamentarzystami. Niektórzy z nich są może zbyt radykalni, ale to także część atmosfery tego parlamentu.
Robert Goebbels z Luksemburga (wiceprzewodniczący PES)
Polscy członkowie Grupy Socjalistycznej w Parlamencie Europejskim, z którymi współpracuję, np. Dariusz Rosati, są bardzo aktywni i fachowi. Potrafią negocjować, pójść na kompromis i tym samym skutecznie działać na korzyść Polski i Europy Wschodniej. Ci, co nie uznają kompromisów i głosują przeciw, nie liczą się w negocjacjach. Szkoda, że polscy posłowie są rozproszeni w mniejszych, przez co słabszych partiach. To zmniejsza waszą szansę na jeszcze aktywniejsze współdecydowanie.
W większości siła
Obecnie Parlament Europejski liczy 785 posłów z 27 krajów. Najwięcej miejsc w PE mają państwa największe: Niemcy – 99, Francja, Wielka Brytania i Włochy – po 78, Hiszpania i Polska – po 54. Prawie wszyscy posłowie Hiszpanii zasiadają tylko
w dwóch najbardziej liczących się ugrupowaniach EPP-ED i PES. Podobnie jest z Niemcami, dlatego oba te kraje mają najwięcej do powiedzenia w PE. Większość posłów z Polski jest rozproszona w mniejszych, mniej liczących się frakcjach. Z 54 polskich eurodeputowanych tylko 15 zasiada w największym ugrupowaniu EPP-ED, a 9 w drugim co do znaczenia ugrupowaniu PES. Z 24 posłów węgierskich do pierwszej partii należy 14 posłów, do drugiej 10. Teoretycznie więc niewielkie Węgry mają w PE takie same wpływy jak Polska. – Mimo to i tak udało nam się wywalczyć dla Polski szereg ważnych decyzji, np. dyrektywę usługową umożliwiającą naszym usługodawcom pewien dostęp do rynku usług „starej Piętnastki”. Choć zapowiadano cięcia budżetowe w Unii Europejskiej, Polsce udało się wynegocjować nieumniejszenie środków na fundusze strukturalne, politykę regionalną i pomoc sąsiedzką dla Ukrainy, Mołdawii, Białorusi i republik kaukaskich – mówi Jacek Saryusz-Wolski. Dzięki Polsce Unia powoli zaczyna zmieniać swoje zdanie o Rosji. To m.in. sprawa naszego sprzeciwu wobec embarga, jakie rząd Putina nałożył na polskie mięso, uzmysłowiła innym państwom, że w polityce rosyjskiej nadal są dwie Europy. Tego czego nie można zrobić Francji, można Polsce, Estonii czy Łotwie. – Kiedyś uważano nas za rusofobów, nie pojmowano, że Polska jest przyjacielem Rosji, ale obawia się „Sowietów”. Teraz Unia zaczyna pomału nas rozumieć – twierdzi Jacek Saryusz-Wolski.
Parlament nabiera mocy
Wspomniany stereotyp PE, jako instytucji dość niemrawej, wziął się z przeszłości, gdy w latach 70. i 80. ubiegłego wieku jego opinie nie miały mocy prawnej. Od traktatu z Maastricht, który wszedł w życie w 1993 r., PE nabiera znaczenia. Coraz więcej unijnego prawodawstwa podlega tzw. procedurze współdecydowania. Mało który Polak zdaje sobie sprawę z tego, że tysiące aktów prawnych obowiązujących w Polsce nie powstało w polskim Sejmie, a w wyniku prac PE, Rady Unii Europejskiej i Komisji Europejskiej. Mało kto zdaje też sobie sprawę, że aż jedna piąta polskiego budżetu to pieniądze unijne. – Lepiej Polsce w Unii niż poza nią – podsumowuje Jerzy Buzek, były premier Polski, obecnie eurodeputowany. – W Polsce rosną zagraniczne inwestycje, gospodarka dobrze się rozwija. Dzięki miliardom euro unijnych dotacji możemy budować drogi, oczyszczalnie ścieków, rozwijać nowe technologie. Nasze towary są dziś niemal w całej Europie i cieszą się dobrą marką. Tak trzymać.
Liczba posłów poszczególnych ugrupowań politycznych w Parlamencie Europejskim:
– Grupa Europejskiej Partii Ludowej (Chrześcijańscy Demokraci) i Europejskich Demokratów – 277
– Grupa Socjalistyczna w Parlamencie Europejskim – 217
– Grupa Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy – 106
– Grupa Unii na rzecz Europy Narodów – 44
– Grupa Zielonych / Wolne Przymierze Europejskie – 42
– Konfederacyjna Grupa Zjednoczonej Lewicy Europejskiej / Nordycka Zielona Lewica – 41
– Grupa Niepodległość/Demokracja – 24
– Grupa Tożsamość, Tradycja i Suwerenność – 21
– Niezrzeszeni – 13