Logo Przewdonik Katolicki

Chiński przepych

Natalia Budzyńska
Fot.

Cesarzowa, podobnie jak ostatnie filmy Zhang Yimou, to niezwykle piękny i porażający wyrafinowaną estetyką obraz. Najsłynniejszy chiński reżyser wzniósł się tutaj na wyżyny sztuki wizualnej, choć niestety ucierpiała na tym opowiedziana historia. Ujęcia spadającej kropli deszczu, podwiewanej ruchem ręki jedwabnej chustki, wrażenie obcowania ze starożytną chińską...

„Cesarzowa”, podobnie jak ostatnie filmy Zhang Yimou, to niezwykle piękny i porażający wyrafinowaną estetyką obraz. Najsłynniejszy chiński reżyser wzniósł się tutaj na wyżyny sztuki wizualnej, choć niestety ucierpiała na tym opowiedziana historia.

Ujęcia spadającej kropli deszczu, podwiewanej ruchem ręki jedwabnej chustki, wrażenie obcowania ze starożytną chińską kulturą, w której wszystko ma znaczenie, wolno mijający, wręcz namacalny czas i piękne krajobrazy – właśnie to podoba się widzom w Europie i Ameryce. Kinematografia chińska zdobywa największą popularność w produkcjach historycznych, podczas gdy krytycy oskarżają twórców filmów kostiumowych o ucieczkę od chińskiej rzeczywistości i próby przypodobania się neutralnym tematem tamtejszej władzy. Dzięki temu jednak mamy możliwość poznania chińskiej kultury i bogatej tradycji, a sposób jej pokazania zapiera dech w piersiach.

Niemoralne chińskie filmy
„Cesarzowa” to ostatni film jednego z najbardziej utalentowanych chińskich reżyserów. Działalność zarówno Zhanga Yimou, jak i innych reżyserów jego pokolenia jest naznaczona restrykcjami wprowadzonymi przez Chińską Republikę Ludową. Przez długi czas jego filmy były w Chinach zakazane, mimo że za granicą doceniano je i nagradzano. Yimou należy do generacji twórców, którzy ukończyli jedyną chińską szkołę filmową w Pekinie już po zakończeniu słynnej rewolucji kulturalnej. W latach realizowania tego bezsensownego komunistycznego pomysłu Mao Zedonga podobno nie nakręcono w kontynentalnych Chinach żadnego filmu! Twórcy filmowi jako przedstawiciele inteligencji byli więzieni i prześladowani. Dopiero od 1976 roku rozpoczęto odbudowywanie państwowej kinematografii właściwie od podstaw. Urodzony w 1950 roku Zhang Yimou był przewodniczącym grupy „chińskich reżyserów piątej generacji”, których twórczość miała być już wolna od wytycznych rewolucji kulturalnej. To oni sprawili, że o chińskich produkcjach zaczęło być na świecie głośno. Jego reżyserski debiut „Czerwone sorgo” z 1987 roku został nagrodzony Złotym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie. Jest on też pierwszym reżyserem chińskim, który otrzymał nominację do Oscara za najlepszy film obcojęzyczny. Był to obraz „Ju Dou” z 1990 roku, a rok później nominowano także jego „Zawieście czerwone latarnie”. Filmu nie można było w Chinach obejrzeć, a inne otrzymały zakaz wyświetlania na zagranicznych festiwalach. Nie trzeba mówić, że to tylko rozsławiło twórczość i osobę Zhang Yimou. Tymczasem – mimo że w Chinach wiele się zmieniło, a filmy nie są już tak szczegółowo cenzurowane – oskarżany kiedyś o nihilizm i moralną dekadencję reżyser znów ma kłopoty i to w związku z „Cesarzową”. W piśmie „Study Times”, powiązanym z Komunistyczną Partią Chin, „Cesarzowa” została skrytykowana jako „przykład krwawych szlagierów ekranowych we współczesnym kinie chińskim”(cyt. za PAP).

Wu xia
Cztery lata temu Zhang Yimou z wielkim sukcesem wpisał się w nurt chińskich historycznych filmów akcji. Odnowę tego rodzaju kina przypisuje się Angowi Lee, który obrazem „Przyczajony tygrys, ukryty smok” odświeżył gatunek filmowy zwany wu xia. Zhang Yimou w „Hero” i „Domu Latających Sztyletów” poszedł tym samym śladem, nadając mu artystyczny wymiar i zyskując niezwykłą popularność.

Wu xia to gatunek literacki popularny w Chinach od czasów starożytnych aż do dziś. Jego nazwa pochodzi od złączenia filozofii xia – co oznacza „kodeks honorowy”, „osobę postępującą według zasad etycznych” i „wojownika – wędrowca” z długą tradycją wŭshú – sztuką walki. Wojownik posługujący się kodeksem wu xia nie musiał służyć żadnemu panu, był wolny, niezależny i postępował honorowo. Swe niezwykłe zdolności w sztuce walki wykorzystywał dla ogólnego dobra, a nie po to, by załatwiać swoje prywatne interesy. Od 1949 roku partia chińska zabroniła publikowania opowieści wu xia, za to od początku XXI wieku gatunek ten zagościł z wielkim powodzeniem w sztuce filmowej.

Współczesne opowieści, których bohaterem jest wojownik – mistrz wu xia, dzieją się w czasach starożytnych, a umiejętności sztuki walki, choć bazujące na prawdziwych i realnych, są tu przedstawione nieco fantastycznie. W „Hero” i „Domu Latających Sztyletów” oglądamy prawdziwy balet i przetworzone komputerowo zdjęcia aktorów stąpających podczas walki po wodzie, lekko skaczących po czubkach drzew czy też chodzących po pionowych ścianach. Prawa grawitacji nie istnieją. Kolory kostiumów i zdjęcia krajobrazów są nie tylko tłem, ale ważnym elementem stylistyki Zhanga Yimou.

Przesadna cesarzowa
„Cesarzowa” pod względem obrazu przerasta wszystko, co do tej pory stworzył ten reżyser. Wprawdzie film ma podłoże historyczne – akcja dzieje się w X wieku za czasów panowania dynastii Tang, jednak nie ma to wielkiego znaczenia. Dramat, który rozgrywa się na dworze cesarskim, jest prawdziwie szekspirowski. Zhang Yimou przywołuje stare chińskie powiedzenie: „złoto i jadeit na zewnątrz, zgnilizna i zepsucie wewnątrz” – pod piękną powłoką często kryje się mroczna i szokująca prawda. Pałacowe intrygi, zdrady, walka o władzę, trucizna i etykieta oraz ostateczny dramat i krwawy koniec gubią jednak sens przez nadmiar scenografii. Przepych rewelacyjnie pokazanego pałacu razi w oczy. Piękne tęczowe kolory, których mieniące się barwy zostały podkreślone tradycyjnym chińskim malarstwem na szkle, sprawiają, że coraz szerzej otwieramy oczy ze zdumienia. I tak już jest do końca filmu. Niebywałe kostiumy były wyszywane ręcznie i składają się z kilku warstw. Złote szaty pary cesarskiej olśniewają. Sposób filmowania, szelest jedwabiu, szybki oddech bohaterki, dźwięk nalewanej herbaty – to prawdziwy majstersztyk! Scena przewrotu woskowego i walki dwóch armii nie mają sobie równych wśród scen batalistycznych amerykańskiego kina. I mimo że intryga kuleje, to warto ucieszyć oczy niezwykle wyrafinowaną chińską sztuką i dać się oczarować – nawet do przesady.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki