Pierwsze skojarzenie? „Amator” Krzysztofa Kieślowskiego. Skromny człowiek z prostą kamerą. Wokół czwarta dekada istnienia PRL.
Siadamy przy projektorze. Wysłużona „Ruś” z terkotem przesuwa metry ośmiomilimetrowej taśmy. Obraz migoce. Brat Albin opowiada, objaśnia, ale wciąż czuwa – gdyby celuloid zabuksował, stanął, żarówka może wypalić w nim dziurę. Dokument poszedłby z dymem. Kopii nie ma.
Przez ostatnich 26 lat praktycznie nikt nie oglądał tych zdjęć. Spoczywały „na dnie szuflady”.
Wszystko przesuwa się przed naszymi oczyma z prędkością szesnastu klatek na sekundę. Autor, mocno chyba stremowany, ma tendencję do nadmiernego samokrytycyzmu: – Ech, gdybym miał trochę lepszy sprzęt! Dwadzieścia pięć klatek na sekundę to dużo lepsze tempo dla filmu. Nie „mruga”. Cóż, wtedy dopiero uczyłem się. Pierwszą kamerę kupiłem w komisie. Zbierałem na nią, odkładałem, bo to był koszt. Do wszystkiego doszedłem sam. Próbowałem raz takiego nastawu, raz innego… Ale bardzo chciałem filmować. Z czasem nawet się podszkoliłem… Chciałem rejestrować uroczystości kościelne, ich niezwykły nastrój. Pierwsza „Solidarność” zawsze była blisko Kościoła, stąd niepostrzeżenie tematy „spotkały się”. Tak właśnie powstał ten film – komentuje Albin.
Nie mogę oderwać wzroku od ściany, na której drży niewielki, czarno-biały świat. Oglądam przeszłość, która dziś jest już historią z podręczników. Legendą.
Kamerzysta – samotność w tłumie
Idą postaci jakby wycięte z „Panoramy Racławickiej”. Kosynierzy. Chłopi w sukmanach. – Od nich przecież wszystko w Bydgoszczy się zaczęło, od rolników – przypomina mój rozmówca. I kontunuuje: – Ludzie zobaczyli nieugiętą postawę chłopów, urośli w siłę. Sprawa żądania rejestracji rolniczego związku zawodowego była w roku 1981 próbą sił. Władze odmawiały. Wtedy chłopi przyjechali do Bydgoszczy, przygotowali właśnie ten wiec. Ruszyli spod kościoła św. Wincentego à Paulo, szli na Stary Rynek. Poruszyli całe miasto. Wspierał rolników biskup Jan Michalski, wspierali mieszkańcy. Pobiegłem z kamerą, choć nie powiem, abym się nie bał. Czasem ręka drżała, ale filmowałem dalej. Szedł tłum. Śpiewano hymn, „Rotę”, inne pieśni. Co czułem? Wówczas, gdy wyciągało się kamerę, zawsze towarzyszyła obawa. Jak zareaguje otoczenie? Nie ufano kamerzystom. Każdy wiedział, że „tamci” ze zdjęć robili wielki, niedobry użytek – Służba Bezpieczeństwa filmowała spotkania, pochody, gromadziła w ten sposób dowody opozycyjnej działalności. Ludzie bali się obiektywu. Mogli nawet poszarpać, próbować prześwietlić film. Władza jednak dużo bardziej się bała. Milicjanci, jeśli znajdowali się w kadrze, zawsze nerwowo reagowali. Mojemu koledze z pracy, razem robiliśmy w „Modusie”, jakiś z „bezpieczeństwa” wyrwał kiedyś aparat fotograficzny, skonfiskował rolkę. Filmy były pamięcią SB; kiedy wprowadzono stan wojenny, zdjęcia z demonstracji rolników propaganda wciąż wykorzystywała. Twierdzono, że „Solidarność” zbroiła się. W kosy! Taką wymyślono historyjkę... Mój film, aby nikomu nie zaszkodzić, praktycznie od razu ukryłem. Miał doczekać lepszych czasów, jako świadectwo, i dotrwał – tym razem wyczuwam w głosie Albina nutę satysfakcji.
W surowych zdjęciach znajdziemy kilka ciekawych epizodów. Przez ułamek sekundy widać, jak kogoś wyprowadza się z tłumu. Rozpoznano prowokatora. „Tajniaka”. Pochód idzie dalej, on zostaje.
Kolor dla Papieża
Niemiła przygoda spotkała Albina Sieradzkiego tylko raz, paradoksalnie przy kręceniu „impresji z pielgrzymki”. – Filmów religijnych robiłem najwięcej. Będąc w Częstochowie, chciałem uchwycić klimat nie tylko sanktuarium, ale i otoczenia. Kieruję kamerę na kram z dewocjonaliami. Nagle wybiegają sprzedawcy! Ojciec i syn. Awanturują się tak, że czekam najgorszego, chowam kamerę, nie oddam jej, nie pozwalam otworzyć kasety z filmem. Udało się wybrnąć z sytuacji. Ten stragan był pewnie rozstawiony „na dziko”, bez zezwolenia, stąd nerwowość. - płynie opowieść.
Spokojniej filmowało się w Bydgoszczy – choćby przy okazji wyjątkowej ulicznej procesji z peregrynującymi relikwiami św. Wojciecha.
Najważniejsze kadry powstały zaś w Gdańsku-Zaspie, w dniu wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II. Jadąc na Wybrzeże, operator zaopatrzył się w najkosztowniejszą, barwną taśmę. Kolor dziś nieco przygasł, ale entuzjazm ludzi, pamiętny ołtarz – żaglowiec, wciąż robią ogromne wrażenie.
To już dokument
Film brata Albina Sieradzkiego, tercjarza, szafarza Najświętszego Sakramentu z bydgoskiej katedry, stanowiący unikatowy zapis demonstracji nieuznawanego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność” z 8 lutego 1981 r., po kilku tygodniach przygotowań technicznych i organizacyjnych, został po raz pierwszy zaprezentowany publicznie w ramach muzealnej akcji „Bez retuszu”. Dokładnie w dniu niedawnej 26. rocznicy Bydgoskiego Marca’81.