Logo Przewdonik Katolicki

Śmiech anielski

Bartosz Wieczorek
Fot.

Kultura współczesna, posługując się stereotypami, nierzadko utrwala obraz chrześcijaństwa jako religii smutku, religii wrogiej śmiechowi. Sztandarowym tego przykładem może być film Imię róży, zrealizowany na podstawie powieści Umberto Eco pod tym samym tytułem. Stary mnich broni zaciekle ujawnienia Poetyki Arystotelesa, zawierającej ustępy poświęcone...

Kultura współczesna, posługując się stereotypami, nierzadko utrwala obraz chrześcijaństwa jako religii smutku, religii wrogiej śmiechowi.

Sztandarowym tego przykładem może być film „Imię róży”, zrealizowany na podstawie powieści Umberto Eco pod tym samym tytułem. Stary mnich broni zaciekle ujawnienia „Poetyki” Arystotelesa, zawierającej ustępy poświęcone zagadnieniu śmiechu. Dla mnicha bowiem śmiech jest rodzajem grzesznej pokusy i głupoty. Jego lęki płyną głównie z możliwości złego wykorzystania śmiechu, np. do wyszydzenia rzeczy świętych bądź odwrócenia człowieka od spraw ostatecznych ku marnym błahostkom.

Uśmiech wiary
Uczony franciszkanin prezentuje w filmie stanowisko przeciwne, uważając śmiech za element prawdziwej postawy chrześcijańskiej. Przedstawiona przez Eco relacja między wiarą a śmiechem utrwala pewien stereotyp, choć osadzona jest na określonej wizji chrześcijaństwa, w której śmiech traktowano co najmniej podejrzliwie.

Sytuacja ta powoli, ale jednak ciągle się zmienia, czego przykładem może być wydana po polsku ciekawa i obszerna praca „Humor i wiara” włoskiego pisarza katolickiego Alessandro Pronzato czy bardziej humorystyczna, zawierająca anegdoty z życia świętych publikacja o. Adalberta Ludwiga Ballinga CMM pt. „Dowcipni bracia i radosne zakonnice”.

Radośni kapłani
Posługiwanie się żartem nie było nigdy obce duchowieństwu. Człowiekiem radosnym, obdarzonym nietuzinkowym poczuciem humoru był św. Filip Neri. Z kolei żyjący w XVII w. austriacki mnich Johann Ulrich Megerle, bardziej znany jako Abraham a Santa Clara, dzięki kazaniom okraszonym humorem doskonale trafiał do serc swoich słuchaczy.

O stałej potrzebie obecności humoru w chrześcijaństwie przekonany był słynny nawrócony Chińczyk John Ching-hsiung Wu, który w książce „O radości” pisał: „Zawsze uważałem, że humor jest istotną częścią składową doskonałości chrześcijańskiej. Człowiek z humorem śmieje się z samego siebie, kawalarz śmieje się z innych. Kawał ze swej istoty jest czymś pogańskim, humor zaś jest czymś chrześcijańskim. Diabeł, być może, posiada dowcip, ale na pewno nie ma humoru. W kawale tkwi bowiem coś ostrego, trującego; wokół humoru unosi się natomiast coś łagodnego, przyjaznego. Łagodność jest drzewem sięgającym korzeniami pokory; jest drzewem nawadnianym przez humor”.

Śmiech pokornego
Poczucie humoru jest też oznaką pokory: kto umie się śmiać, żartować z siebie, nie jest na pewno skupiony na sobie, nie postrzega siebie jako centrum świata. Doskonale rozeznaje swoje możliwości w odniesieniu do Bożych wymagań.

Gdy pewien protestancki pastor, pragnąc upewnić się, jakie są granice łagodności św. Franciszka Salezego, zadał mu pytanie: „Co byś zrobił, gdyby ktoś cię spoliczkował?”, święty biskup odpowiedział: „Wiem doskonale, co powinienem zrobić, ale nie wiem, co bym zrobił”.

Humor i śmiech dają niezbędne poczucie dystansu, także wobec pełnionych przez siebie, choćby najważniejszych, funkcji. Człowiek wierzący zdaje sobie sprawę, iż tak naprawdę nie od jego woli i wysiłku zależy to, czy sprosta pełnionym obowiązkom. Dał temu wyraz choćby kard. Ercole Consalvi. Kiedy Napoleon zagroził, że zniszczy papiestwo i cały Kościół, kardynał nie zdradzając żadnego poruszenia, skwitował to słowami: „To się nie uda, Wasza Wysokość. Nie zdołaliśmy tego zrobić przez osiemnaście wieków my, księża, naszymi błędami i słabościami, a Wasza Wysokość chciałbyś to zrobić sam w kilka lat?”. Humor pozwala też czasem doskonale wybrnąć z niezręcznych pytań i w delikatny sposób dać do zrozumienia, iż nie zostały one właściwie postawione. Kiedy pewna wdowa, niepocieszona w bólu po stracie męża, pytała św. Jana Vianneya: „Czy mój mąż jest w czyśćcu?”, w odpowiedzi usłyszała: „Córko moja, nie wiem, nigdy tam nie byłem...”.

Obok wymienionych rodzajów humoru istnieje też humor codzienny, który może towarzyszyć człowiekowi wierzącemu przy podejmowaniu wszelkich drobnych spraw, niczego mu przy tym nie ujmując, a dodając lekkości, swobody, radości.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki